Pojechali na zakaźny karetką ,rano córkę zmienię ,teraz nie pojechałam bo i tak nie wpuszczą dwóch osób a muszę ją zmienić bo ona do pracy ,bidulek leciał już przez ręce ,poszła śmierdząca kupa ,lekarz stwierdził już zaczynało się odwodnienie ,w szpitalu zdiagnozują i nawodnia kroplówkami ,masakra ,wyć mi się chce