Dana ,gdyby tak to działało, to byłoby cudnie. Zawsze sobie tłumaczę, nastawiam, relaksuję, staram się czyms innym zająć, przekonuję siebie ,ze nie może być źle, ale gdzies na dnie migawki z tego " złego życia" starają się przebic do świadomości i zatruć optymistyczne nastawienie.
A na "Simontonie" uczyli nas by odrzucić słynne pozytywne myslenie tylko przyjąć racjonalne. Bo to pozytywne już nas rozczarowało , wiec najlepiej nastawić się ,ze wszystko może się zdarzyć ,ale cokolwiek by się nie działo zawsze dam sobie radę!