oj, Dana, Dana... przytulam mocno. wiem jak ciężko rezygnować z planów... trudna decyzja.
ale wiesz, tam na miejscu może nie wyglądać tak lajtowo, jak teraz opowiadasz.
choroba może (nie musi, ale może) się zaostrzyć.
dzieci (pal_licho które pokolenie i czy są po ospie czy nie) mogą się zarazić.
Hania może nie chcieć chodzić do tego polskiego przedszkola, albo z jakiegoś powodu może być ono akurat wtedy zamknięte (za co organizator serdecznie przeprosi)
któreś dziecko może nogę skręcić
albo biegunki dostać
i babcia będzie musiała być non stop w pogotowiu.
może nie być pogody.
no nie wiem co jeszcze.
to jest życie. nie da się go zaplanować w 100%.
a Ty nie jesteś zdrowa. niestety.
odpuść. postaw swój organizm na pierwszym miejscu. jak teraz wyzdrowiejesz porządnie, to jeszcze dużo wyjazdów przed Wami (może w tamto miejsce też, a może w lepsze). a jak teraz się nie doleczysz, to do końca życia możesz mieć poważne kłopoty i powikłania. nie chcę udzielać mądrych_porad, ale...
powiem Ci tak. zrób to, co dla Ciebie najlepsze. zadbaj o swoje potrzeby, a nie o swoje zachcianki. po mojemu: zdrowy organizm jest potrzebą. wyjazd - zachcianką.
z drugiej strony. nie wiadomo. może ta chęć urlopu da Ci jakiegoś kopa i wyzdrowiejesz z tego półpaśca w tempie, które zapiszą w księdze_rekordów_ginesa. może tam odzyskasz zdrowie, odpoczniesz. może. a może nie. nie wiadomo. ja bym nie ryzykowała, za dużo jest do stracenia. a do zyskania? decyzja - Twoja.
tak, jak na początku - rozumiem, że to cholernie trudne. jak kamień u szyi albo na piersiach. albo w gardle. czasem trzeba odpuścić, zdecydować co ważniejsze. zrób sobie tabelkę i wypisz wszystkie plusy i minusy - i wyjazdu, i rezygnacji. może wtedy się rozjaśni. dobrej decyzji Ci życzę. i - niezależnie jaka ona będzie - ZDROWIA