Mam dużo myśli wokół tematu, który się powyżej nawiązał. Zapewne do niego wrócę.
Ja też.
Ale chyba na razie nie chce mi sie wokle gadać.
Jestem właśnie po wielu wizytach szpitalnych u mojego taty, gdzie do łonego zapisał się na własne życzenie, w celach diagnostycznych. Po co na co, tylko łon wie. Nikt nie ingeruje w jego decyzje. Nie da się. Zresztą nigdy się na dało.
Starałam się jedynie zapełnić mu czas.
Ale co? i tak niedobrze. Cały świat be, szpital, pielęgniary, lekarze, córka, zięć, noo chociaż wnuk się tym razem sprawił, pogoda i wokle, a przede wszystkim, że jestem stary.
To nic, że sprawny, w sumie zdrowy.
Zły na cały świat (86 lat), mama 78.
Szkoda mi mamy, bo na co dzień musi go znosić.
Ech.... szkoda gadać, źle to urządzone.
Do bani ...