Dani nie chciała tutaj żadnego darcia szat. Ona była niezwykła. I taka pozostanie w naszej pamięci. W mojej pamięci.
Wykrzyczałam dziś swój żal w kierunku nieba. A chwilę później przypomniałam sobie jej poczucie humoru, to czarne_poczucie_humoru. I powiedziałam sobie: do przodu, nawet za karaluchami, tam musi coś być…
Pewnie dziś w nocy nie będę spała. Mam kilka opowiadań napisanych przez Dani. Poczytam. Pomyślę. Powspominam.
Dani poznałam w realu na spotkaniu Warszawianek ponad 6 lat temu. Była w trakcie leczenia. Siedziała na końcu stołu i tylko na siebie patrzyłyśmy. Wcześniej wymieniłyśmy wiele maili; była mi bliska duszą; taka prawdziwa, bez maski, bez ściemy. Jeśli coś było białe, to było białe i już. Jeśli czarne to czarne bez podtekstów. Za to ją pokochałam.
Mogłam Jej powiedzieć, że mi źle; a Ona mogła powiedzieć na to 'nie marudź, doceń co masz', i to było tak prawdziwe, że przyjmowałam bez szemrania; od razu wracałam do pionu.
Przyjeżdżała do mnie do ogrodu zawsze z K. Nie wszystkie znacie K. Świetny chłopak. Ale potrzebuje trawy, przestrzeni, aby czuć się swobodnie. Godzinami gadałyśmy z Dani na tarasie, a K. tarzał się z moim psem po trawie. To były niesamowite spotkania. Zawsze pełne krwistych, prawdziwych rozmów. Bo do Dani można było powiedzieć wszytko i Ona wszystko w mig rozumiała; rozumiała tak jak trzeba, wprost; a nawet bardziej niż ja sama to rozumiałam.
Wiecie, że Dani była z wykształcenia nauczycielką? … moją też… Uczyła mnie kontaktu z rzeczywistością; taką jaka ona jest; bez ściemy i ubarwień, bez zaprzeczeń.
Gdy stwierdzono u Niej przerzuty, nam - swoim netowym koleżankom - mówiła o tym wprost. O tym jak się czuje też. Czasami gadałyśmy o duperelach jakby rak nie istniał. Po chwili sobie przypominałyśmy, że Dani choruje… zdeprymowane milkłyśmy, a Dani wtedy mówiła - nie wygłupiajcie się, wasze sprawy są ważne. Nie miała w sobie odrobiny zarozumiałości, narcyzmu. Miała za to wiele pokory i wyrozumiałości.
Lubiłam wysyłać do K. kartki pocztowe. Zawsze gdy zobaczyłam jakąś szczególną, śmieszną lub po prostu ładną, natychmiast wysyłałam. Wiem, że K. cieszył się z nich ogromnie. A Dani za każdą jedną mi osobno dziękowała; dla Niej uśmiech i szczęście K. były sprawą najważniejszą. Tak, była taką mamą, jaką ja zawsze chciałabym być…
Jeśli możecie, jeśli chcecie - może wyśijmy/wysyłajmy do K. kartki? zatrzęsienie kartek… Będzie się ciszył.
Słowa na kartkach nie są najistotniejsze. Ważne są nasze myśli o Dani.
Tak, bez smutku się nie da…
A kabaret Hrabi chyba nie ma nic odpowiedniego na taką okazję...
.