a ja mam inne zdanie
czy trzeba uprawiać seks na scenie, żeby zagrać scenę seksu? czy musi być dosłowność w miejsce gry, symbolu, znaku?
czy raczej chodzi tu o świadomy zabieg nie mający nic wspólnego ze sztuką, o przyciągnięcie widza?
a jak sceny seksu w teatrze spowszednieją, to po co sięgnie reżyser? może tak zoofil w scenie dosłownej? albo pedofil?
takie jest moje zdanie , mam prawo do innego zdania, w końcu też jestem wolna,
w prawdzie jestem katolem, ale katol tez ma prawo do innego zdania