Synowa i córka wyjmują co rusz swoim dzieckom kleszcze i żadna nie robi z tego powodu paniki. Synowa twierdzi, że nie da się tego rumienia (pływające jajko) z niczym pomylić, a badanie po czasie zabitego kleszcza nic nie da. Dzieci są zaszczepione na zapalenie opon mózgowych odkleszczowe (podobno to gorsze od borelki).
Gdyby każdy kleszcz miał wywołać chorobę to byłaby już prawdziwa epidemia
Ja córka leśnika, całe dzieciństwo w lesie, zresztą i teraz lasu nie unikam i nigdy wcześniej nawet na to nie zwracałam uwagi, jak i zresztą na to co jem
A teraz (znaczy pod wpływem mojej bytności na forum, a może takie czasy nastały) też mnie dopadają strachy, może jeszcze nie fobie, ale kto wie w którym kierunku to pójdzie