Dzień dobry, mam nietypową sprawę. Podejrzewamy w rodzinie, że jedna z kobiet kłamie na temat swojej choroby. To osoba bardzo egocentryczna, lubiąca być w centrum uwagi i mamy podstawy podejrzewać, że zmyśla na temat swojego stanu zdrowia.
Moje pytanie jest takie, czy to co przeczytacie poniżej ma sens?
Ta osoba ma 30 lat. Twierdzi, że choruje na raka piersi, ale nie zgadza się na wspólną wizytę u lekarza. Podobno miała operację usunięcia guza, ale nie pozwoliła się odwiedzić w szpitalu. Po operacji podobno miała chemię w tabletkach którą brała w domu parę tygodni, ale nie wypadły jej włosy bo ponoć ta chemia w tabletkach tego nie powoduje. Parę miesięcy po tym leczeniu podobno miała pobierany szpik, żeby sprawdzić, czy chemia zadziałała. Zapytana u jakiego się leczy lekarza twierdzi, że u hematologa.
Czy to w ogóle się kupy trzyma? Pomóżcie proszę. W rodzinie panuje chaos z tym tematem, starsi członkowie rodziny się zamartwiają, młodsi wkurzają, ciągle tylko o tym mowa, a nikt nic nie wie. Ja się na tym nie znam ale mi tutaj te fakty nie pasują. Co sądzicie?