U moich dzieci też tego nie było. Nawet (szczególnie u córki 77 r.) było skromnie. Nie przypominam sobie żeby bale mnie zrujnowały. Teraz to co słyszę: próbna fryzura, próbny makijaż...
Żadne z dzieci nikogo nie zapraszały. Bawili się z koleżeństwem z klas.
A zaproszenie rodziców na początek fajne. Podkreśla wagę tego momentu i rolę rodziców w doprowadzeniu do tego momentu.
Jedna wątpliwość mi tu się tylko nasuwa. Jak się czują dzieci, których rodzice z powodu np. patologii nie przyjdą lub dzieci z domu dziecka (a takie były w szkole).
A może to już czas na uświadomienie sobie, że życie to nie bajka