Dana ja z naukowcami nie będę dyskutować ale wiem jedno, geny genami a rozum robi swoje. Mój ojciec też za kołnierz nie wylewał. To czego doznałam spowodowało, że alkohol, to była ostatnia rzecz, po którą bym sięgała. Obaj moi bracia używli procentów. Mój ś.p. brat chyba nawet miał z tym problem ale po usłyszeniu diagnozy, momentalnie odstawił swoje codzienne pifka. Można, można. Mój pierwszy mąż, można by powiedzieć obciążony dziedziczenie, ojciec pił jak smok, nie potrafił zrezygnować z alkoholu. Bardzo się bałam o przyszłość mojego syna (w sumie dziadki z obu stron z problemem), szczególnie w okresie młodości, kolegów, itp. Udało się, wie co to alkohol, używa ale na szczęście daleki jest od nadużywania, nawet rzucił palenie. Sądzę, że tego rodzaju geny możemy "wychować", tylko trzeba chcieć włożyć sporo pracy.