Lulu, ja to odniosłam do faktu, że musisz się ze mną zgodzić
a wydawało mi się, że zgadzamy się w wielu kwestiach, stąd to moje zdziwienie tym "niestety"
ToJka jestem na bieżąco (choć z pewnością w ograniczonym zakresie szkół) choćby przez wnuków i koleżanki nauczycielki, które są bardzo różne. Od takiej (amazonka) która była na zwolnieniu tylko kilka dni po operacji, a podczas chemii i radioterapii, tylko w dniach, w których jechała do szpitala. Nigdy nie brała urlopu na podreperowanie zdrowia, nie korzystała też z sanatorium z ZUS-u i nie starała się o grupę inwalidzką. Dodam, że zostaje po godzinach, by douczać olimpijczyków lub pomagać tym, którzy sobie gorzej radzą. Robi to całkiem bezinteresownie. Jest matematyczką i jej uczniowie wysoko zachodzą w konkursach. No i rok rocznie jedzie ze swoją klasą na wycieczkę, którą perfekcyjnie przygotowuje. Niestety ma 56 lat i niewiele popracuje. Ale jak sama mówi, będą ją musieli wyrzucić, bo sama nie odejdzie. A po wakacjach tęskni do szkoły i do dzieciaków. Gdybym jej dobrze nie znała, bym w to nie wierzyła
Dzieci przy swoim zaangażowaniu nie zaniedbała. Jedna córka skończyła medycynę, druga weterynarię.
Znam też takie, które nie cierpią dzieci, hałasu i liczą dni do emerytury.
Po prostu, oprócz predyspozycji, trzeba lubić to co się robi.
Ideał nauczycielki miałam w domu, ale gdyby nie babcia, która z nami mieszkała, czułabym się opuszczona, bo szkoła była ważniejsza