Miałam sen...ostatniej nocy! Klimat horroru, bardzo ciemno ( pewnie moje całkowicie zacieniające żaluzje to przenoszą na sen) próbuję się wydostać ni to z kopalni ,ni to z ciemnicy znajdującej się dokładnie nie wiem gdzie! Wpadam w ciemność ,lecę metr w doł. Jestem w jakims zagłębieniu ,robi się jasniej ( niewiele) wchodzę do oszklonego pomieszczenia ( jestem z Olkiem). Jakby akwarium umieszczone w kopalni, ciemnicy. Tam skarżymy się jakies kobicie ,ze chcemy się wydostać , a mamy trudność. ONa probuje nas uspokoić, ze niby po co wychodzimy tu jest ok. Robi nam się straszno, kobita wychodzi i zamyka nas w klatce. Uciekamy z jakąś mała grupą ludzi, potykamy się o ciała tych ,którzy już próbowali ucieczki. Zdobywamy jakiś wyższy poziom, jest tak samo. Udaje nam się wydostać, ale jest wciąż bardzo ciemno i kompletnie nie orientujemy się gdzie jesteśmy. Mam komórkę ,dzwonię na pierwszy nr- to kolezanka dawno nie widziana. Wysmiewa nas ,ze ,histeryzujemy. Ktos wrogi znajduje nas , co oznacza, ze i koleżanka była w zmowie!
Znowu uciekamy, ale powoli zaczynam rozumieć ,ze jestem w tamtej szklanej klatce czyli jak gdyby coś się powtarza. Matrix! Budzę się i dochodzi do mnie ,ze może to mi się wydaje , ze to zycie to tez matrix....brrrrrrrr ( przypomina mi się rewelacyjny film " The cube" to było cos takiego ,ale mniej krwawe,za to bardziej realistyczne brrrrrr