oj, wziewna, wziewna, ale i wchłaniająca
no nie powinno mi być do śmiechu, ale to tak śmiesznie brzmi, jak jamochłon...
a właściwie antywchłaniająca powinnam napisać, bo w zasadzie nie mogę jeść owoców - banany i arbuzy chyba tylko mi zostały, po wszystkim innym mam momentalnie szczypiącą paszczę i opuchniętą hmm drogę_wchłanialną, od języka poprzez przełyk i tam dalej_niżej, jak dłużej tak zostaję, to zaczynam nie_móc_oddychać_przez_opuchnięcie. ale znalazłam antidotum - czysta najlepsza!
anioł, odczulałam się, a jakże. ale już się chyba szczepionki ze mnie ulotniły, bo jest jak_przed_laty. w tej chwili nikt mnie odczulał nie będzie, dowiedziałam się już od mojej pani alergolog - tylko objawowo. avamys mam na co dzień, xyzal też wypróbowany, claritynę brałam kiedyś_tam, dzięki betty za przypomnienie, teraz loratadyna mi się kończy, to kupię na zmianę. o silgularze nie słyszałam - będzie następny w kolejce. no lista całkiem przyzwoita, dzięki dziewczyny!
tojka, to mycie to intuicyjnie u mnie, włosy obowiązkowo, chociaż spłukać, jak nie, to rano oczu nie mogę otworzyć. hmmm faktycznie, było coś takiego jak krzyżówki, pamiętam że podobno kiwi miałam nie jeść (i tak mnie uczula, więc bez różnicy). może to niejedzenie owoców to też ma jakiś związek z tymi badziewiastymi pyłkami?
masakra... że też to cholerstwo takie uciążliwe...
ale przynajmniej z tej okazji nic mi wycinać nie będą