He, he, roza, w praktyce to dzień wolny DLA UCZNIÓW jezd - my, pracownicy, musimy być w robocie, ale dziecka nie muszą, więc jesteśmy, dyzury w świetlicy mamy (a po co? czy nie lepiej, jakby wszystkie dzieci w szkole były na normalnych lekcjach?), obejrzymy akademię (przez siebie , nota bene, przygotowaną
), posnujemy się... Jak ja tego nie cierpię, szkoda mi czasu
Więc się np. dziś z jedną mamą na dłuższą rozmowę umówiłam i sprawdziany se wzięłam. Owszem, kawę w klasie piłam, ale przynajmniej nie bezproduktywnie