Przede wszystkim staram się nie jeść nic "sztucznego"Przerabiam teraz warzywa i owoce. Od mojego pobytu nad Bugiem (czyli od miesiąca) piję przynajmniej dwa, a często 3 litry wody dziennie, w tym dwie szklany proszku jęczmiennego. Ale żeby nie być taka higieniczna...poniewieram się winem i już kilka razy jarałam trawę. Ale ponoć to bardzo silne antynowotwory
Zero słodyczy!
Dobra, ale to jest dietka. Gdyby mnie dorwały przerzuty...idę do lasu myśleć. Jeśli tak się tfu stanie, powiem Wam co wymyśliłam
. Nie mogę tu wyrokować i nikogo inspirować, bo gówno wiem... Wiem jedno: Jazzowa, dani, szarlotka wierzyły, a przynajmniej chciały wierzyć w chemię. Amen.