Nie mam nic do religii. Nie mam nic do ludzi wierzących. Lubię nawet posłuchać, podyskutować.
Ale bardzo nie lubię "akcji", których coraz więcej wokół. I które mnie wściekają. Bo nie lubię zawłaszczania przestrzeni, nie lubię narzucania innym swojej wiary, poglądów, przekonań.
Wklejam tekst z fejsa od mojego znajomego - to się dzieje:Otrzymałem intrygujący list. Okazuje się, że po Polsce krążą interwencyjne dwójki egzorcystyczne. Zawsze mówiłem, że wystarczy lekko podrapać powierzchnię współczesnej świadomości, by ukazało się średniowiecze albo nawet jeszcze bardziej pierwotne czasy. Otóż nawet nie trzeba drapać, bo już żyjemy w rzeczywistości, która pełna jest takich zachowań. Tak to jest, gdy zamiast kory nowej używa się układu limbicznego. Oto list:
" 'Ekspansja i zabobon'. Mama pracuje w kebabie w centrum miasta. Jakiś czas temu, przygotowując rano sałatki, zorientowała się, że na jednej ze ścian zawisnął krzyż. Nieco ją to zdziwiło, bo stosunek właściciela do religii jest raczej luźny, więc zapytała zmienniczkę, skąd wziął się tam ten symbol. Zmienniczka wyjaśniła, iż na jej zmianie do kebaba weszło dwóch księży, zamówiło po średnim kociołku, a później, w trakcie rozmowy, jeden z nich wyciągnął nagle spod sutanny krzyż i zasugerował, że powinien on zawisnąć na przedniej ścianie. Zmienniczka nie miała odwagi protestować, więc ksiądz krzyż zawiesił i tak wisi do dzisiaj.
Mama poznała obu księży kilka dni później. Znowu wpadli coś przekąsić a przy okazji porozmawiać o sprawach wiary. Mamę długo zastanawiała kwestia potrzeby zawieszania krzyża w kebabie, a że nie należy do ludzi specjalnie wstydliwych, otwarcie zapytała o powody takiej decyzji. Duchowni spojrzeli na mamę dość podejrzliwie, ale gdy ta wysłała im uspokajający uśmiech, zaczęli tłumaczyć, że od pierwszego wejścia wyczuwali w tym miejscu bardzo niebezpieczną energię, zagrażającą zarówno klientom, jak i pracownikom, w związku z czym zawieszenie krzyża uznali za ich absolutny obowiązek. Kiedy mama dopytała o jakie niebezpieczeństwo chodzi, jeden ksiądz ucichł a drugi uszczegółowił, iż mieliśmy do czynienia z najbardziej niebezpieczną z niebezpiecznych energii, a więc energią diabelską.
Mama jest osobą wierzącą ale coraz bardziej wierzącą na swój sposób, więc na słowa księdza zareagowała lekkim uśmiechem i miną w stylu: „Bądźmy poważni, proszę księdza”. Duchowny (prawdopodobnie egzorcysta, jak później stwierdziła mama) bezbłędnie odczytał reakcję mamy i od razu skontrował ją słowami:
- Właśnie z takimi jak Pani, my mamy w Kościele duży problem.
Mama nie lubi być dla nikogo problemem i bywa nieco paranoiczna, więc te słowa mocno ją zabolały i wrzuciły w mocne zakłopotanie. Chcąc nieco załagodzić sytuację, poprosiła księdza, by ten rozwinął swój komentarz:
- Osoby takie jak Pani, traktujące zagrożenie ze strony diabła z przymrużeniem oka, nie wiedzą z jaką siłą igrają. Widzi to Pani? – zapytał duchowny, wskazując na niewielki kawałek drewna leżący obok siebie – Taki maleńki kawałek drzewa wystarczy, by diabeł opętał całą rodzinę. Zastanawia się Pani pewnie w jaki sposób – już Pani mówię jak oni to robią. Biorą taki właśnie niepozorny kawałeczek drewna, umieszczają w nim złe duchy – tj. diabła, a potem spacerując obok jakiegoś lokalu albo mieszkania z otwartym oknem, kiedy nikt nie patrzy, wrzucają do środka to drewienko. I to wystarczy. Właściciel nawet nie wie, że jego mieszkanie albo lokal, z minuty na minutę jest coraz bardziej wypełniane złymi siłami, a wszyscy lokatorzy są automatycznie zagrożeni opętaniem.
- I do nas do kebaba ktoś wrzucił takie właśnie drewienko? – dopytuje totalnie rozsypana mama.
- Prawdopodobnie tak. Ale spokojnie, teraz, gdy wisi nasz krzyż, jest już Pani zupełnie bezpieczna."
Tak więc - dla mnie drewienko zdecydowanie też jest czymś ważnym, niosącym wielorakie znaczenia i symbole. Przede wszystkim jest to symbol falliczny. Czyli rzeczone 'złe' siedzi we wszystkim, co falliczne. I wszystko jasne
A później ludzie przy takim drewienku nic tylko o seksie