Też mam jakiś taki moment...Niby bez obowiązków, z super planami...a dni mi się rozłażą. Np. od tygodnia "maluję". Czyli: a to coś zeżrę, a to telefon, a to komputer. Sztalugi jeno rozłożone , wszystko rozgrzebane, syf w domu.
No i też wzrok! Jak mam malować z takim "niedociąganiem"?
Z bliska okulary, ale jak mam luknąć w dal...to muszę założyć te drugie...I co k..wa? Muszę co chwilę łypać i sprzęt zmieniać, jak?! Ślepa malarka, zajebiste!
I często myślę o Jurku, który zmarł nam na rękach, który był w życiu mojego Marka "całe życie", a tak nagle, niemal momentalnie zniknął...Cisza, koniec, pstryk!Myślę o Rodzicach, co powoli coraz bardziej pochyleni...Chyba wyczuwam Twój nastrój agawo.