Super! Tojka, brawo! U mnie entuzjazm opadł... Marcy wczoraj wróciła z francuza przygnębiona..zamknęła się w pokoju i nie chciała za bardzo gadać...Matura dwujęzyczna..tematy wałkowane, znajomość języka swobodna (wystawiają se w szkolnym w teatrze Molierów, Ionesców i nawijka jest taka, że siwy dym)..a tu jakiś dołek. Niby gadała, nie było ciszy, ale prawie spłakana przyszła do domu. To jest dziewczyny piękna lekcja życia...Mamy bajkowo...hm, może zara przestać"'żreć" . I :"nigdy nie chwal dnia przed zachodem...itd" Nie przejmuję się zbytnio...myślę, że po tych wstępnych sukcesach nastąpił przerost ambicji. Dziś historia...