Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Różności => Zainteresowania => Hobby => Wątek zaczęty przez: TOJKA w Czerwca 22, 2014, 01:22:25 pm
-
tytuł wątku jak tytuł perłowego filmu ;)
długo go szukałam, aż wreszcie znalazłam
rower holenderskiej firmy batavus
ma to na czym mi zależało
aluminiowe obręcze i ramę, koła rozmiar 26, 3 biegi w piaście, hamulec nożny w torpedo, światło przednie i tylne zasilane dynamem w piaście, blokada tylnego koła, błotniki, chlapacze, bagażnik nooooooo i jest leciutki - spokojnie mogę go wziąć pod pachę i wnieść po schodach ;)
przedstawiam Wam dopiero_co zakupiony mój rower, z którym mam zamiar się zaprzyjaźnić
-
firma super ,bardzo dobry nabytek :oklaski:
-
Jakby Ci się jednak nie sprawdził, to jestem pierwsza w kolejce do odkupienia :D
-
no no, niezły nabytek
ciekawe, czy ten mój w awatarze to też holender :)
-
No i ma koszyczek ztx A jak wiadomo - koszyczek - rzecz bardzo ważna ztx
Tojuś, zmotywowałaś mnie do wyciągnięcia swojego; nie wiem, czy pojeżdżę, ale fotnę i pokarzę C:-)
-
ma jeszcze dwie bajeranckie rzeczy
nóżka - podwójna, taka jak u motoroweru, rower stoi prosto, nie przechyla się na boki, to i z koszyczka nic nie wypadnie
kierownica - ma na dole (przy styku z ramą) dodatkowe pokrętło_mocowanie, które trzyma kierownicę prosto gdy rower w spoczynku, a koszyk pełen, kierownica nie skręca do ramy
teraz szukam do samochodu bagażnika na rowery,bo mam plan coby na sierpniowy wyjazd nad morze, rowery zabrać
-
Na bagażnikach samochodowych mało się znam, choc kilka przerobiłam; żaden nie zdał egzaminu tak jak bym chciała… Ten na dachu dla mnie odpada, bo za chińskiego nie włożę ani nie zdejmę sama z niego roweru, natomiast ten tylni powoduje duży opór powietrza podczas jazdy, ciągle mam wrażenie, że odpadnie ::) Ale po drogach widzę, że ludziska jeżdżą i to szybko jeżdżą, więc się daje…
Reasumując - używam roweru stacjonarnie ;) Choć nie raz żałuję.
Kup Tojka, przetrzyj szlak dla mnie też; zmotywuję się i do zakładania bagażnika i do zabierania roweru :)
-
ToJka gratuluję nabytku. Śmiganie rowerkiem to fajna sprawa. Niech Ci się dobrze jeździ :-*
ToJka jak pozwolisz to wkleję tu link z mojego rajdu rowerowego. Zdjęć sporo, więc niekoniecznie męczcie się oglądaniem. Zresztą mnie tak masowe imprezy nie bawią, ale samej nudno więcej km przejechać, więc się skusiłam. Na paru fotkach jestem i można moja wieś ciut pooglądać.
Do tych 40 km dodałam dojazd na miejsce zbiórki (17 km) i powrót z miejsca zakończenia (8 km).
http://samarama.wikidot.com/mobilny-bez-samochodu-2014
Buziaki dla wszystkich rowerzystów :-*
-
Nie mogę Cię rozpoznać :(
-
Nie mogę Cię rozpoznać :(
A mówiłaś, ze mnie rozpoznasz :) Ciekawa jestem, czy się poznamy, jak się spotkamy. Ciebie też na fotce widziałam (z Wrocławia)
Bo rzadko tam jestem. Ale na kilku zdjęciach widać mnie wyraźnie. Na zbiorówce (na środku), przy ognisku piekę kiełbaskę, raz też na rowerze, przy fontannie, to chyba na 3 zdjęciach. Byłam na fioletowo, ale ten aparat widział mój strój bardziej na niebiesko. C:-)
-
Spoko, jest wszystko ok :)
Rozpoznaję :)
Przejrzałam tylko te pierwsze zdjęcia.
-
ToJka jak pozwolisz to wkleję tu link z mojego rajdu rowerowego.
Buziaki dla wszystkich rowerzystów :-*
nooooo jasne_jasne, wklejaj_wklejaj :)
wątek założyłam dla wsiech rowerzystów
bo każdy rowerzysta ma: mój rower ;)
-
Ja tam mam swój rower >:D :P 8)
-
:P se miej swój :P
-
Tojuś, ale super ten rower!
bym sobie na takim mogła jeździć, plecki by mi się nie psowały 8)
-
se kup ;D
-
a mnie masażysta powiedział, że z moim kręgosłupem rower, nawet miejski, odpada z powodu lordozy lędźwiowej... :(
-
Przy takim skrzywieniu to najlepsze pływanie :oklaski:
-
jeśli chodzi o pływanie, to masażysta stwierdził, że tylko na plecach :-\
-
Toz ja 9 rok pływam tylko na plecach , wymachując witkami!:)
Na rowerze tez czuję lędźwiowy ,ale bardziej troszczę się o szyjny bo już kiedyś dał mocno w kośc.Wszystko z umiarem i wyczuciem ,by nie zrobić sobie krzywdy.
-
na holendrze szyjny kręgosłup sobie całkiem nieźle radzi, ino trza mieć plecki proste
-
Mój rower jest ok, nawet mam jakąs specjalną "kanapę" by mnie pupcia nie bolała!( ale i tak boli):)
-
Toz ja 9 rok pływam tylko na plecach , wymachując witkami!:)
Na rowerze tez czuję lędźwiowy ,ale bardziej troszczę się o szyjny bo już kiedyś dał mocno w kośc.
mam nadzieję, że będę miała okazję popływać na plecach już za miesiąc w sanatorium :)
mój szyjny też mi daje nieźle w kość, głównie z powodu pracy przy komputerze...
-
Pływanie da pozytywny rezultat jeśli będzie regularne. Nie wiem czy 2-3 razy w tygodniu wystarczy, ale na pewno nie okazjonalnie raz na rok np. w sanatorium. Ja pływam 2 x w tygodniu i zawsze po czuję się super (choć czasem chciałoby mi zlenić i odpuścić). Rozluźnienie wszystkich ścieśniających się kręgów na starość zapewnione. Mój sposób to 3 baseny żabką 1 x na plecach i co siódmy deseczka i nogi jak przy kraulu.
Po 40-stu przepłynięciach (1 km) czuję się jak nowonarodzona. I sobie postanawiam, że będę częściej chodzić, znaczy 3 x na tydzień, ale jakoś nie wychodzi :-\
-
To prawda, by cos dało efekt trzeba robic regularnie. Marzy mi się basen ,taki regularny ,ale mojemu układowi oddechowemu niestety nie. >:(
-
wiem, wiem że trzeba pływać, ćwiczyć regularnie...
:-[
-
wątek założony
podróże odbywane
a pisania niet ;)
w dniach kiedy wracam z roboty o przyzwoitej porze (czyli do godz. 19-tej) wskakuję na siodełko i minimum 12 km robię
mam obcykaną taką fajną trasę (kółeczko) dwunastokilometrowe
jeśli mam więcej czasu to kółeczko powiększam o parę km
iiiiiiiiiii jeszcze ta trasa mi się nie znudziła
bo za każdym razem można zobaczyć coś innego
w puszczy krajobraz zmienia się z dnia na dzień ;)
a to inne roślinki zobaczę, a to jakiś inny ptaszek przeleci, albo jakoweś zwierzątko (ostatnio dwie młode sarenki stały sobie na ścieżce), a to parę grzybków wpadnie w oko
szkoda tylko, ze nie mam magicznego magowego aparatu co to takie piękne fotki robi :)
dokupiłam trochę rowerowego sprzętu: rękawiczki, koszyk z bidonem, sakwy podróżne, a ostatnio żelowe siodełko (sucha dupina na nim mniej boli :) ), czaję się teraz na licznik w dobrej (czytaj tani) cenie.
za chwilkę robimy rodzinny rowerowy wyjazd na grzybki :)
-
Czytam, czytam i zazdroszczę… Jakoś się zebrać w tym roku nie dałam rady. Tylko kilka razy wyciągnęłam rower, niestety.
A najbardziej lubię te dni, gdy razem z szanownym możemy rano pojechać przez las do tzw miasta ;), po drodze kupić gazety, później wygodnie usiąść na kawie i lodach i czytać, gadać, patrzeć na świat.
Zdopingowałaś mnie Tojka. Może jutro będzie 'ten' dzień :)
Siodełko żelowe to podstawa, choć dupinę mam nieźle obłożoną tłuszczykiem ;) Rękawiczki rowerowe też ważne; zresztą, gdy z kijami maszeruję też zakładam. Mam koszyczek na kierownicy, ale niewygodne to bardzo; gdy zakupy zrobię, bo ciążko mi jechać; kierownica przeważa. Może sakwy byłyby lepsze?
Tojka, pokaż tu swoje, plis :)
-
ja mam zwykłe siodełko (chyba, nie znam się) i dupa boli dopiero przy dystansach powyżej 20 km :D letka amortyzacja tłuszczowa na siedzeniu jest ;)
rękawiczek rowerowych ni mom, jak się chłodniej robi to zakładam zwykłe skórkowane; koszyk fakt, nie jest zbyt praktyczny, ja w nim wożę co najwyżej bluzę, bo zakupy lubiły z koszyka wyskakiwać
-
mnie tam boli już gdy patrzę na rower ;D
-
Ja od kilku lat już na rowerze nie jeżdżę, choć bardzo lubiłam. Reumatyzm mi odebrał tą przyjemność. Kilometry trzaskam na stacjonarnym.....
-
agawa
W ubiegłym roku wymieniłam koszyk przy kierownicy na sakwy z tyłu przy bagażniku i jest o milion procent lepiej .Nawet okrutnie załadowane były a ja nie odczuwałam tego . W koszyku na kierownicy miałam mało co a już traciłam równowagę i ciężko mi było jechać .Polecam sakwy.
-
Może sakwy byłyby lepsze?
Tojka, pokaż tu swoje, plis :)
pokażę
fotkę cyknę...kiedyś ;)
teraz muszę odpocząć, bo nóżki zmęczone łokrutnie
dupencja jakby mniej boli ;)
-
włócząc się dzisiej rowerem po południowych podmieściach Warszawy natkłam się na ulicę Agawy !
-
O :) Aż zajrzałam do Google maps ;) I jest >:D nawet niedaleko moich dawnych rewirów ;D
-
xhc może złożymy wniosek do jakiegoś miasta o nazwanie nowopowstającego osiedla "nopasarak", a ulice na nim będą nosiły nazwy naszych nicków? O0 :0ulan:
włócząc się dzisiej rowerem po południowych podmieściach Warszawy natkłam się na ulicę Agawy !
a ja włócząc się niedawno całkiem po merlinie_leroju natkłam się na lampę Aquili (tylko zapomniałam o tym napisać, ale fotkę mam!)
-
xhc
Tojka, mam na oku batavusa, konkretnie stacatto. Sprawdza się ten Twój w 100%?
-
Sprawdza się ten Twój w 100%?
tak jest :)
jedyne co, to pod górkę (bez asfaltu) ciężko podjechać, bo to rower miejski,
a ja robię nim wycieczki po mojej puszczy
Dzisiaj podczas jazdy "zahaczyłam" o grzybki
zbiór: jeden kozak, dwa rydze i trochę maślaków
Stoczyłam walkę o borowika, kobita mnie wyprzedziła o cztery kroki
cholewcia trza było rowerem hehe
ale cudny był, jak z obrazka
Aaaaaaaaaaa i jeszcze przepiękne takie grzyby były
-
dopiero co skończył się poprzedni sezon rowerowy
a już rozpoczęłam nowy
do wczoraj jeździłam krótki trasy "na rozruch"
dzisiaj zaliczyłam już taką ciut dłuższą - ok. 15 km - brzegiem Warty
(muszę sobie licznik kupić)
straaaasznie źrą jakoweś owadki - ni to meszki ni to komary - mutanty jakieś ;)
-
zazdroszczę Wam ścieżek rowerowych lub dróg do jazdy rowerkiem, u mnie nie ma takich, już się zastanawiam gdzie będę jezdziła ::) , póki co machałam na stacjonarnym, ale to nie to ::((
-
ToJka przyłóż łapkę, ja dziś też zastartowałam; zrobiłam ca. 20 km (mam licznik) ścieżką rowerową wzdłuż lasu.
Trochę boli dupsko i ręce cierpną. Kolana dają radę. Przymierzam się do wypadu rowerowego do Holandii z naszymi ramolami. Tam będzie po 30-50 km dziennie. Jeszcze decyzji nie podjęłam. Muszę kupić uchwyt na rower, na klapę bagażnika, złapać formę i spytać, czy z pracą nie będzie to kolidować.
-
ja jestem za kiepska na długie (ponad 20km) trasy
nogi by wytrzymały, ale kręgosłup siada :(
ptaszyno, w mojej okolicy są cudne tereny do uprawiania sportów - różnorakich
trzeba mieć tylko chęć :)
z 200 m od mojego domu płynie Warta, a wzdłuż niej można jechać i jechać;
jak ktoś nie chce po "płaskim" i koło rzeki, to może w "puszczy"; można i po górkach, bo swego czasu se akuratnie lodowiec przeszedł jakieś 3 km od mojego domu i zostawił całkiem pokaźne wzniesienie moreny czołowej
Jazdę rowerem bardzo lubię, zaraz po chodzeniu "z buta".
W promieniu ok. 100 km są fantastyczne ścieżki rowerowe, jedne z najlepszych w kraju (bardzo dobrze oznakowane) - to opinia mojej siostry i szwagra - zapalonych rowerzystów, którzy potrafią przez tydzień, dzień w dzień pokonywać stukilometrowe trasy.
-
ja jestem za kiepska na długie (ponad 20km) trasy
nogi by wytrzymały, ale kręgosłup siada :(
może inny rowerek by pomógł ? albo jakiś wspornik do kierownicy?
-
Dana a ja myślałam, że rowerami do Holandii, a to rowery na autkach ... tak to ja cały świat "na rowerze" przejechałabym. >:D
-
Lulu są i tacy, co wszędzie tylko rowerkiem i tacy, co dojeżdżają (bo do autka można wiele włożyć). Ja z tych drugich, a w okolicy mego domku to robię w pełni sezonu 20-30 km dziennie. Gdzie mi do Holandii rowerem :-\
Tam na dwóch campingach i korzystanie z ponoć doskonałych ścieżek rowerowych :)
-
Moje wrażenie było takie, że ścieżek rowerowych jest o wiele więcej niż dróg dla samochodów (autkiem byliśmy).
-
Ja tam rowerkiem też lubię pojeździć. Na wsi to i w ścieżki polne można wjechać, blisko do lasu no i w ogóle jak to na wsi. Już nawet wyciągłam rowerek i jazda też była, tylko na razie bliskie trasy, bo żem jakaś słabawa trochę 8).
-
Mój rower też wyciągnięty ztx
Na majówkę się szykuję :D
-
ale mi żal siedzenie ściska na Wasze możliwości rowerkowe ::(( ::((
-
ściska to się siedzenie po kilku kilometrach po przerwie na rowerze C:-)
-
nie mam ścieżek ::(( i dlatego mogę liczyć tylko na takie ściski :-[
-
miejsca se znaleźć dziś nie mogłam, coś trzeba było zrobić, wzięłam rower, mężowatego i prosto z zimowej kanapy/fotela pojechalim, ponad 28 km
-
Amadku :oklaski: :oklaski: u mnie nie było pogody ku temu :-\
-
będziesz miała zakwasy jak nic ;)
ja też po wycieczce rowerowej - ze Starszą byłam
"puszcze" zjechalim, żerowisko bobrów odwiedzilim, na prawie_prawie kwitnące konwalie popatrzylim
koniecznie musze se nowy aparat szczelić, coby jakieś fotki robić i Wam moja piękną wsiowa okolice pokazać :)
-
ja chyba też siądę na rower.Prawie 1,5 roku przerwy.Oj będie d...a bolała ::((
-
dużo bym dała za zakwasy i bolące d...sko :(
-
Ptaszyno, a co stoi naprzeciw >:D
Chodniki chyba u Was są, bo dróg, jeśli ruchliwe, nie polecam :)
-
Po chodnikach rowerem nie wolno :P
-
oj tam oj tam
na wsi wolno ;)
-
Jak nie ma ścieżek to wolno, tylko z tym, ze piesi zawsze mają pierwszeństwo i trzeba na nich uważać. Ptaszyno jeżdżę dużo. W Policach w ogóle nie korzystam z auta i tak gdzie nie ma ścieżki, a jest ruchliwa ulica, jadę chodnikiem. Nikt mi jeszcze na to nie zwrócił uwagi. Oczywiście zawsze ustępuję pierwszeństwa pieszym
-
oj tam oj tam
na wsi wolno ;)
Na swojej też jeżdżę, bo to bezpieczniejsze - nie tylko dla rowerzystów, ale i kierowców - niż jazda wąską, krętą szosą, jaką na mojej wsi mamy, ale, zgodnie z prawem o ruchu drogowym, wolno tylko w wyjątkowych (!) przypadkach: http://wrower.pl/prawo/jazda-rowerem-po-chodniku,2032.html (http://wrower.pl/prawo/jazda-rowerem-po-chodniku,2032.html)
Ale po przejściu dla pieszych bez wyznaczonego pasa dla rowerów nie przejeżdżam nigdy :P
-
Ech... szkoda gadać, u mnie nikt tego nie przestrzega >:D
Już raz byłam ofiarą namiętnej chodnikowej rowerzystki. Pisałam onegdaj.
Szkoda gadać, jakaś plaga ostatnio, nie cierpię swoich miastowych, chodnikowych,
rowerzystów >:(
Jak mnie tu długo nie będzie, to znaczy, że mnie posadzili, bo kiedyś nie wytrzymam...
-
a ja nie cierpię pieszych,
którzy chodzą sćieżka rowerowa i krzywo patrzą na rowerzystów
wylany asfalt - jedna część to ścieżka rowerowa, druga częśc to chodnik
wyraźnie oddzielone linia
ale nieeeeee, przecież pieszy to wielki pan, idzie gdzie chce
to nic, że przez ścieżkę rowerowa są pasy
one go przecież nie obowiązują
eeeeeeeeeee cisnienie se podniosłam
ooooooooooooo tu dobrze widać (tędy jadę do roboty i sie wnerwiam ;) )
http://photo.bikestats.eu/zdjecie/181710/scieszka-rowerowa-w-poznaniu-w-strone-ronda-rataje-przy-ulicy-jana-pawla-ii
-
Nie chadzam.
-
Nooo, w mieście też mnie wkurza (zwłaszcza że u nas jest super sieć ścieżek rowerowych, niemal wszędzie nimi można dojechać). Na wsi jest inaczej, bo tu mało ludziów na chodniku :) Ale - o dziwo - na wsi częściej/łatwiej o mandat za takie wykroczenia! W mieście zawsze się dziwię, gdzie się w takich przypadkach podziewa straż miejska ???
He, he - kierowcy nie cierpią pieszych i rowerzystów, piesi - głównie rowerzystów, rowerzyści - aut i pieszych. Całe to towarzystwo to jedna wielka plaga >:D
-
noooo gdyby ta cała plaga odpowiednio chodziła, jeżdziła
to bez nerwów by się obyło
dlatego ja najbardziej lubię jeździć rowerkiem po mojej puszczy
pieszych tam prawie nie ma
autka mają wjazd wzbroniony
a rowerzyści siebie nawzajem szanują :)
-
Dana w mojej wielkiej wsi nie ma gdzie jechać nawet chodnikiem :-\ rynek i boczne uliczki a potem osiedla,
zresztą dla mnie cały urok jazdy na rowerze to jazda w plenerze :)
Tojcia nie drzaznij :-\
-
Ptaszyno, nie wiem, jaki masz samochód. Bagażnik u góry, dla nas się nie sprawdza, ale taki z tyłu na klapę bagażnika (właśnie za takim się rozglądam) to czemu nie. Można wszędzie dojechać, autko na parking i w drogę.
Ja mam blisko las i są ścieżki, ale wszelakie sprawy załatwiam rowerem (urząd, cmentarz, sklepy...)
Mirusiu, szanować się wszyscy powinniśmy wzajemnie, nerw zostawiamy w domu, a na paszczę uśmiech i wszystko się da pogodzić :) mnie tam nie wkurzają piesi, jak trzeba to w miejscu stanę. Wiadomo na chodniku nie jeździ się szybko, a dzwonek i uśmiech załatwiają resztę
-
Ja mam ścieżki rowerowe i las gdzie można super odpocząać.Moje marsze z kijkami też odbywam w lesie .Ptaszyno zapraszam do mnie .
-
Dana mam maliznę, yariske trzy-drzwiową, kiedyś czytałam że polizai będzie karać za bagażniki na klapę jeśli będzie zasłaniał tablice rejestracyjne, sklepy mam na osiedlu a do pracy samochodem bo gdy jadę do us lub zus to bym miała problem, a sklepy mam na osiedlu więc piechta.
mieszkam w małym miasteczku, są tereny lesiste ale wszystko na dość dobrych górkach, podkarpacie, Dębica jest w dolinie, już Rzeszów ma lepsze położenie, równinne.
Natalka dzięki za zaproszenie, ale ja mam ogon ze sobą xhc
-
Ptaszyno, czyli Ty z Dębicy. Bywałam tam swego czasu. Dębica wcale taka mała nie jest.
-
Dano, u mnie nie ma żadnych dzwonków ze strony chodnikowych rowerzystów.
Jest tylko jeden wielki pęd z ich strony i nie raz_nie dwa moje zaskoczenie, albo przestraszenie, że Ci ktoś znowu śmignął.
W ten sposób mi baba walnęła w bok tuż po rekonstrukcji, a przecież u mnie i brzuch i góra obolała była >:(
Nie potrafię się do kogoś takiego uśmiechać >:D
A przecie nie tylko ja na chodnikach, a dzieci, a ludzie starsi, a niepełnosprawni.
A w centrum chodniki wąskie. Brak ścieżek rowerkowych.
Ci uważający są w zdecydowanej_bardzo_niewielkiej mniejszości i cieszę się, że mam tu właśnie takie uważające_koleżanki :)
-
czyli macie chuliganów, nie rowerzystów ;)
-
ja czasem jeżdżę po chodniku (wjedźta se na taką pułwską we stolicy, śmierć na miejscu), ale tylko jak są puste, jak jest trochę pieszych, to schodzę z rowera; rowerzyści niestety często są chamscy i nie respektują praw pieszych i takich czeba zwalczać
-
:oklaski:
-
Bywa też odwrotnie, czyli na ścieżkach rowerowych wytyczonych z chodników spacerują sobie ludzie, nieraz całymi tłumami, a na zwrócenie im uwagi reagują gniewem.
Gdy pierwszy raz byłam w Holandii, wiele lat temu, gdy ścieżki rowerowe u nas były prawie nieznane, szłam sobie ulicą, i nagle obcy ludzie grzecznie zwracali mi uwagę, że idę ścieżką rowerową. Oczywiście zeszłam i dopiero wtedy zobaczyłam, że tam ruch jest podzielony na 3 różne środki poruszania się; wszędzie. U nas, szczególnie w mojej okolicy, też tak zaczyna być. Różnica jest tylko taka, że piesi rzadko zwracają uwagę, że poruszają się po ścieżce dla rowerów.
Moja okolica i ilustracja powyższego - https://www.youtube.com/watch?v=7xeb92fKbcQ&spfreload=10 (https://www.youtube.com/watch?v=7xeb92fKbcQ&spfreload=10)
I oczywiście, że rowerzysta jest bezczelny, momentami chamski. Ale jakoś rozumiem, że można się potężnie wkurzyć. Jeżdżąc tamtędy zawsze mam stracha, bo można na kogoś wpaść.
-
cała prawda o nie których pieszych :(
-
Dla mnie na chodniku (i na przejściu dla pieszych) pieszy ma zawsze pierwszeństwo, a że do ścieżek biegnących równolegle z chodnikiem, jeszcze się nie przyzwyczaili. To też prawda. Idą nie szeregiem, a obok siebie, jakby byli jedynymi uprawnionymi. Może to też taka nasza polska cecha :-\ Jak w Samych swoich: "prawo, prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie" xhc
W Niemczech też mi córka zwraca uwagę, że nie mam iść po trasie dla rowerzystów. U nas nowość i też nie przywykłam :-\
-
no bo w Polsce dopiero uczymy się pewnych zasad np. schody ruchome -stoimy-jedziemy po prawej stronie a lewa jest dla tych co chcą szybciej chodzić po nich ale to w stolicy obowiązuje a we mojej wsi nie ma zasad :)
-
agawa, ja właśnie o tym pisałam :)
u nas są ścieżki rowerowe na takich pasach: połowa dla rowerów, połowa dla pieszych
będąc pieszym często zwracam uwagę (grzecznie :) ) innym pieszym, że idą po ścieżce rowerowej,
bo jakoś tak dziwnie złośliwie patrzą na mijających ich rowerzystów
-
czyli macie chuliganów, nie rowerzystów ;)
Niom ;)
A odnośnie Twojej uprzejmości w zwracaniu uwagi,
ja już nie umiem, co najwyżej tyrpnę i będzie nieszczęście, a dla mnie pierdel.
Mój chłop jak czasami ze mną idzie, tam gdzie lecą równolegle ścieżki rowerowe i chodniki, woli odwracać zwrok, lub mnie przeciąga, jak mam gorszy dzień.
Automatem mi się agresja włącza, czyli całkiem po polskiemu ;)
Ech... durna jestem......
-
agawa, ja właśnie o tym pisałam :)
bo ja się odniosłam do rowerzystów na chodnikach - że bywa odwrotnie, czyli piesi na ścieżkach rowerowych C:-) ;)
-
Dana, dawno byłaś na mojej wsi ::)
-
Dość dawno. Współpracowałam z Polifarbrm. Znacznie więcej jednak współpracowałam z ludzi z Lergu w Pustkowie i z niektórymi osobami, mieszkającymi zresztą w Dębicy, jestem w stałym kontakcie.
-
to możemy mieć nawet wspólnych znajomych :) o w Pustkowie by porowerował, las i po niemieckie betonowe drogi
-
50km, jak nie więcej
dupsko boli, a jutro to chyba nie wstanę
te dla których 50 to jak splunięcie uprzejmnie proszę się nie odzywać >:D
-
Mimo, że jeżdż sporo, po 50 km zawsze dupsko boli, choćby nie wiem jak wygodnie było siodełko; z początkiem sezonu rowerowego bardziej, z końcem mniej, ale boli :(
-
Noooo, akila - kłaniam się nisko miszczuni :oklaski:
-
w o w
ja ostatnio próbowałam. przejechałam się po decathlonie - śliiiiczny rower znalazłam. no i cóż, wyszło mi, że to sport nie dla mnie :blank: więc tym bardziej podziwuję :oklaski:
-
metko a czemu nie dla Cię?
rower jezd dobry prawie dla każdego, kto ma wszystkie kończyny
jazda na rowerku nie obciąża stawów tak jak np bieganie i wokle ma same zalety oprócz bolącego dupska i zakwasów jak się przeceni swoje możliwości
-
Aquila :oklaski: :oklaski:
-
.......bolącego dupska i zakwasów jak się przeceni swoje możliwości
No a te śpecjalne majtelasy na rowerek, z wkładkami,
próbowałyście ;)
-
majty pomagają
ale i tak dupsko boli
-
rower jezd dobry prawie dla każdego, kto ma wszystkie kończyny
oprócz koniczyn przyda się jeszcze brak zawrotów głowy ;)
-
a te zawroty masz taknwogle, czy li tylko na rowerze?
-
takwogle od pochemii. a jak już mam użyć sprzętu jakowegoś, np roweru, hujnogi, uśtawki, hamaka czy karuzeli (takiej powoooolnej dziecięcej), to jest megajazda. pewnikiem błędnik mój zbłądził i się zbiesił :'(
-
Od wczoraj mogę powiedzieć że też jeżdżę na rowerze 8)
Na pierwszy raz wyciągnęli mnie na poligonową trasę,górka-dołek,góraaaaaa i dóóół i tak 16km.
Jestem z siebie dumna chociaż część najbardziej_siodełkowa napitala że hej.Się czuję jak kilka godzin po porodzie,serio :o
Za tydzień planują kolejny wypad,już się boję ::((
-
takwogle od pochemii. a jak już mam użyć sprzętu jakowegoś, np roweru, hujnogi, uśtawki, hamaka czy karuzeli (takiej powoooolnej dziecięcej), to jest megajazda. pewnikiem błędnik mój zbłądził i się zbiesił :'(
a nie da się tego nikak naprawić ?
bo to trochę tego, niebezpieczne jest, ja już bym pewnie była dawno zabita o jakąś ścianę
Od wczoraj mogę powiedzieć że też jeżdżę na rowerze 8)
Na pierwszy raz wyciągnęli mnie na poligonową trasę,górka-dołek,góraaaaaa i dóóół i tak 16km.
Jestem z siebie dumna chociaż część najbardziej_siodełkowa napitala że hej.Się czuję jak kilka godzin po porodzie,serio :o
Za tydzień planują kolejny wypad,już się boję ::((
:oklaski: :oklaski:
-
Od wczoraj jeżdżę na rowerze...jeździłam po operacji choć teraz podobno nie można...do czasu gdy zmarła moja przyjaciółka od piersi...rower stał sobie a ja co roku patrzyłam i...w ubiegłym roku kolega sprawdził rower...naprawił i...sruuuuuuu.....na drugi dzień cosik nie mogę siadać...cholernie boli kość ogonowa...acha...to chyba rower...powtórka jazdy i...rower odstawiony na boczny tor...W tym roku ze względu na to,że waga się psuję gdy na niej staję...postanowiłam sobie pojeździć dla przyjemności...Kupiłam sobie nakładkę żelową na siodełko...no i wczoraj napompowałam dętki i pojechałam...na drugiej stronie ulicy mam plac targowy no to sobie zrobiłam 6 rundek...chciałam więcej ale cosik za mało powietrza w kołach...wieczorem tyłek nie bolał...znaczy nakładka żelowa ok...odpukać proszę...Ale dzisiaj nie mogłam dopompować powietrza w przednim kole...telefon do przyjaciela i....zrobiłam sobie rundkę wokół ... no 1/2 miasta...dupencja nie boli...jutro zobaczę czy nadal powietrze w kole...i...pod wieczór znowu na jazdę... :D
-
najpiękniejsze trasy rowerowe wg dziennikarzy "wyborczej"
http://wyborcza.pl/1,146864,18284547,Najpiekniejsze_trasy_rowerowe_w_Polsce__ZDJECIA_i.html#BoxGWImg
-
dzisiej sześć-dziesiąt
w tym 20 po trasie nie na mój rower ::((
-
o ranyś! :oklaski:
-
:oklaski: dla Aquili.
Ja dziś tylko 30-dziesi, z 1,5 h. przerwą na czytanie kniżki. Na jutro plan 40 km, ale też z przerwą na plażowanie. Zaniedbałam w tym roku rowerek i dziś po 30-stu km dupsko bolało, mimo rowerkowych majtek. Trza je od nowa hartować :-\ Nogi dają radę, bo insze formy aktywności uprawiam i to cieszy :)
-
no właśnie nogi o dziwo mnie nie bolą, ale na dupie to na razie nie siadam :P
-
Noooo, akila, nie w kij dmuchał :oklaski: Jeszcze nam tu na jakiego Szurkowskiego wyrośniesz, pani ;D
-
:oklaski: :oklaski: ale robisz trasy
-
A ja dzisiaj jestem padnięta po wczorajszym sprzątaniu.Wprawdzie byłam na kijach ale czuję się niezabardzo.Do tego zaprosiłam koleżanki na obiad ( kurki w śmietanie z knedlami) więc gotuję.Prawdę mówiąc chętniej bym się położyła i pospała.
-
A ja plan wykonałam, 39 km zaliczone. Miło być ciut więcej, ale wybrałam w obie strony trasę wzdłuż drogi, a nie lasem. Tyłeczek się przyzwyczaja, dziś dał radę, trochę uda pulsują, trochę obolałe dłonie i barki (nie rozumiem dlaczego ???).
-
ja dzisiaj pierwszy raz wsiadłam na rower w tym roku (tak mi się wydaje), zrobiliśmy 20 km, boli mnie wszystko - biodra, kręgosłup, kolana no i koperta...okropnie :(
-
ćwiczcie jeszcze , a w przyszłym roku do trathlonu wystartujecie! ;) a na poważnie - pięknie , bardzo pięknie! :oklaski:
-
Ja staram się, jak tylko mogę nie używać auta w taki upał, a przy okazji trochę ruchu.
A a propo rowerów, przed chwilą skończyłam z córcią gadać. Byli na weekend w Belgii, zostawili samochód na peryferiach i zwiedzali miasteczka rowerami i dziś im je tam zwinęli. Były ze sobą spięte i przypięte do jakiegoś słupa. Widać nie tylko w Polsce kradną :-\ Słaba to pociecha :(
Że też nie da się złodziejstwa wyplenić C:-)
-
Jak bylam w Holandii to się dziwiłam jakimi złomami tam ludzie jeżdża? Wyjaśniono mi ,że tam tak nagminnie kradną i nie warto kupować nic dobrego i drogiego. ::((
-
Mam nadzieję, że wyciągną wnioski i kupią jakieś używane złomy na ibeju. No i łańcuch solidny, zamiast zapięcia :-\
-
ja też robię długie trasy. Bardzo lubię to i to mnie tak odpręża :)
-
Mnie też. Rowerek już dziś zaliczony :)
-
Dało się wyjść na rower dopiero wieczorkiem. Przed 19-nastą już z lekka powiewał chłodny wiaterek. 20 km w godzinkę, to niezły (jak na mnie) rezultat, po tak upalnym dniu ztx
-
dana ...litości ::((
ja się poce od samego paczenia na rower
-
Dało się wyjść na rower dopiero wieczorkiem. Przed 19-nastą już z lekka powiewał chłodny wiaterek. 20 km w godzinkę, to niezły (jak na mnie) rezultat, po tak upalnym dniu ztx
szacun, ja jeżdżę dużo wolniej (bo bez kasku i nie mam tyle zaufania do swojego rowerka), a w upał to nie jeżdżę w ogóle, bo bym zdechła
-
Mam kask w piwnicy. Ale głównie jeżdżę bez, jakoś mi przeszkadza O0
A za szacun uprzejmie dziękuję :-*
Zwykle mam szybkość (wg rowerkowego czaso- i kilometromierza) 16-18 km/h, ale wczoraj chciałam szybko, bo było ciasto do zrobienia i chlebek. Prosta drga ścieżką rowerową :)
-
upały mnie ścinają :(
jakbym wejszła do piwnicy po rower to chyba bym tam została w tym chłodzie a co dopiero mówić o pedałowaniu ::((
-
a co dopiero mówić o pedałowaniu ::((
też by mi się nie chciało... sory, mam dziś głupie skojarzenia... bxu ;)
-
Bądź jesteś wyposzczona >:D ;)
-
e tam, wtedy można nie czuć upału xhc
-
no chyba we wodzie! bo poza nią to czuć podwójnie >:(
-
Dima pojechał dzisiaj o 14-tej do centrum Poznania (jakieś 12km ode mnie) + pokręcił się trochę po mieście, razem zrobił około 35 km - kapujecie? w takim upale? zgupiał?
nieeee on rusek, a co to dla ruskich taka jazda
mi to nawet leżeć gorąco
-
Tojka mój mąż non stop na rowerze/jak ma wolne od roboty/ ,wczoraj w samo południe pojechał na rowerze na kilka godzin i to po mieście ,dzisiaj nie lepiej zaraz po zakupach na rower ,masakra /a ja tylko po takich zakupach w upale ,ledwie dysze /
-
chopy so jakieś inne
-
To, co ja chłop, bo w upał chodzić nie lubię, ale rowerek, czemu nie, jak jedziesz to robi się wiaterek, odpada tylko mocno pod górę, ale na równym, spoko :)
-
nie, Ty jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę ;)
-
To, co ja chłop, bo w upał chodzić nie lubię, ale rowerek, czemu nie, jak jedziesz to robi się wiaterek, odpada tylko mocno pod górę, ale na równym, spoko :)
to fakt, ale powyżej 30 st. to na mnie działa tak, że nawet tego rowerka z piwnicy wystawić mi się nie chce
-
moja siostra_rowerzystka codziennie na rowerku do pracy i z pracy )ok. 12 km w jedną stronę
i nie straszne jej upały
a w łikendy robia po ok. 60 km ( w upały, bo normalnie to ok.100 km)
pogięło ich? prawda?
-
przy takich ludziach czuję się takim lamusem ::((
-
Oj Tojka pogieło i to strasznie. ::((
Wczoraj wyszłam z psem o 20 ej i ledwo doczłapałam do domu z powrotem :o
-
Mam koleżankę 2 lata starszą, która już w tym roku zrobiła 5000 km. Dziennie kole 70, to standard.
Metko, do wyjątków nie należę, gdybym miała się do tych dobrych porównywać, tom cieniak, ale lubię swój rowerek, więc jak tylko się da muszę z nim spędzić trochę czasu. Zaraz jadę na plażę (ca 18 km) i kole wieczorka powrót. Dla mnie styknie :)
-
Wybrałam dłuższą drogę przez las. Przejechałam w te i nazad 43 km. Na plaży rybka, potem błogie lenistwo i nawet godzinka drzemki. Wiatr zimny zawiewał, a na zalewie fale jak w morzu.
Jutro ma być cieplej. Nadzieja, że nasz dzisiejszy chłodek dotrze i do Was :)
-
dzięki za dobre życzenia Dana :-*
widziałam prognozę na cały tydzień, najniższa temperatura u mienia 35 stopi ::(( ::((
-
Dana, masz kobito zdrowie i kondycję, podziwiam i gratuluję 2-go miejsca w turnieju (gdzieś wcześniej o tym przeczytałam) :oklaski:
-
Dzięki Danusiu :-*
Zdrowie mam, jak większość z nas, ale adhd (potrzebę ruchu) jak tylko część z nas :brzuszki:
I nie tylko o kalorie chodzi, raczej o dobry nastrój, który towarzyszy wszelkim moim zmaganiom z fizyczną niemocą :)
-
Tylko podziwiac 50 km to jest wyczyn jeszcze w ten upal!!! Moj rowerek stoi w piwnicy ale troche sie jeszcze boje szarżowac 6 tyg po operacji niby pytalam mojego chirurga i mowi ze moge a moja ongolog mowi ze jeszcze za wczesnie i badz modra kogo tu sluchac.... A przydalo by sie zgubic kilogrami bo po 9miesiecznej kuracji sterydami masakra az strach sie wazyc!!!!! Takze jeszcze raz wielki szacun!!!!!!!!! :)
-
Karolciu 43 nie 50 km. U nas nie było wczoraj gorąco. Powiewał chłodny witerek i nie upał przeszkadzał, a część trasy pod wiatr :-\
Dziś tylko 14 km i to nie w trasie, a załatwiałam sprawy do załatwienia rowerkiem. Ale wróciłam skąpana we własnym pocie. Rower odstawiony :( chwilowo
Karolciu jeszcze się najeździsz, ja po operacji i leczeniu, nawet o tym nie myślałam. Pomalutku wrócą siły i kondycja :)
-
Dana gratuluję kondycji i samozaparcia, jeszcze trochę a z moim zięciem będziesz się ścigać! ;D
-
Raczy paniusia ze mnie żartować ;) :-*
Samozaparcie staram się każdego dnia mieć w ryzach, bo kondycja to wredna małpa, nie podtrzymywana, szybka spada w dół :-\
-
Raczy paniusia ze mnie żartować ;) :-*
Amorek gada prawdę, Dana ja się okopię ze wstydu na spartakiadzie ::(( ::((
-
ostatnio jeździwszy w upale na wsi
da się !
bo we wsi, dzie jest las, daleko od asfaltu i betonu, upał jezd zupełnie inny
-
Dana ja się okopię ze wstydu na spartakiadzie ::(( ::((
Ze wstydu przed czym, przd kim ??? nie panimaju
bo we wsi, dzie jest las, daleko od asfaltu i betonu, upał jezd zupełnie inny
Zgadza się. Ja mam las 5 minut od domu i jadąc ścieżką rowerową, większość czasu jestem w cieniu. Poza tym wiaterek podczas jazdy, też jest ochłodą. Gorzej z chodzeniem, to mnie powala z nóg w taki upał (u nas 29 stopni ::(( )
Zaraz wybieram się na rowek, by odfajkować mój limit codzienny (minimum) 20 km ztx
-
Ze wstydu przed czym, przd kim ??? nie panimaju
[/quote]
że ja taka miernota przy Tobie ::((
-
Ptaszyno, pogadamy po spartakiadzie :-*
A gdybyś była miernotą, to byś sama przez całą Polskę nie przejechała autkiem :)
Nie bądź taka skromna >:D ;)
-
o cholera , czyżbym miernotą była? :o :o :o
-
Amorku coś Ty ;) :-*
Ja nie znam Ptaszyny osobiście, ale wiem, jakie robi dalekie wyprawy autkiem, a to przecież też wysiłek i dlatego taki dałam przykład.
Amorku Ty jesteś nie tylko siłaczką, bo ogarniasz bardzo wiele, ale i systematycznie wypełniasz obowiązek względem organizmu utrzymania formy :oklaski: a z tym wiele z nas ma niestety problem :-\
-
;) ;) ;) :-*
gdybys wiedziała ile ciast ,tortow i lodow zeżarłam przez ten tydzień! :o ( winie i piwie nie wspomnę! :D)
-
W życiu nie przejadę całej Polski autem (miernota), nawet nie przejadę najbliższego miasta wojewódzkiego( miernota do potęgi entej) chyba że na rowerze
ostatnio taka forma aktywności dla mnie, kije odstawione
-
Kelu ja na lato kije też zawieszam, wolę rowerek i basen, chyba, że jestem w miejscu, gdzie nie ma rowerka :)
Ptaszyno, co Ty z ta miernotą narobiłaś ;)
Teraz wszystkie, co nie robią długich tras autkiem, będą się zwały miernotami >:D ;)
-
Dana ja autkiem to byłam najdalej u Amorka, tyle tylko że w jeden dzień, no i jeszcze objechałam Kozienice :)
nad morze to mnie wiezie autobus, ja naprawdę nie wiem czemu wywołałam lawinę miernot, pisałam tylko o sobie :-\
-
iii tam, ja nawet po swojej uliczce nie jeżdżę, choć mam prawo jazdy od 1980 roku ::((
ani na rowerze >:(
i się nie chwalę :P
-
Mag, prawko robiłyśmy w tym samym roku, a jeżdżę tak dość dużo od 2004 roku. Wcześniej okazjonalnie i dziecka musiały być jak trusie, jeśli jechałam dalej.
Wszystko przed Tobą, jeśli zechcesz (lub życie Cię zmusi) zaczniesz jeździć :)
Ptaszyno, a jak dojedziesz do Wałcza? nie autkiem :)
-
Ptaszyno, co Ty z ta miernotą narobiłaś ;)
Teraz wszystkie, co nie robią długich tras autkiem, będą się zwały miernotami >:D ;)
no , Dana nie zwalaj na ptaszynę,ktora mówiła o swoich kompleksach z powodu uprawiania sportu!
A gdybyś była miernotą, to byś sama przez całą Polskę nie przejechała autkiem :)
a twoja sugestia jest całkowicie zrozumiała! :) ( żartuję oczywiście) :D
-
Ptaszyno, a jak dojedziesz do Wałcza? nie autkiem :)
Dana powiem szczerze że jeszcze nie myślałam :)
-
rozpoczęłam dzisiaj sezon rowerowy ;)
brzegiem Warty zatoczyłam kółeczko najmniejsze z możliwych, bo nogi jeszcze nie przyzwyczajone do pedałowania, no i te bardziej "strome" górki jechałam tylko do połowy, resztę musiałam wziąć z buta ;)
mam ambitne (jak dla mnie) plany rowerowe na ten sezon :)
he_he co roku je mam ;)
-
Też mam. Plany ;)
Wczoraj starszy młody wyciągnął, napompował, przeczyścił. Jeszcze stoi. Ja się zbieram ;) I z zazdrością myślę o swojej koleżance, która od tygodnia do roboty przyjeżdża na rowerze. Może z tego myślenia mi się coś zrobi i wstanę i pojadę ???
-
se musiałam sama napompować ::((
pierwszy raz w życiu to robiłam
jak się jakiś zięć pojawi na horyzoncie to muszę go zagonić coby rowerki przejrzał, przesmarował i zrobił to co trza przy rowerach zrobić - bo ja nie mam pojęcia - zawsze na rozpoczęcie sezonu (czyli w kwietniu) miałam rower gotowy do użytkowania. a teraz kicha, se trza radzić ;)
-
Nie zdarzyło się, aby mój szanowny mi rower przygotował. Kiedyś sama, później z pomagierem w wieku lat 3-4-6-… I dopiero później pomagier stawał się pomocnikiem, w końcu miszczem ;) I tak zostało. Jedynie zapał do rowerowania mi mija...
-
Ja uwielbiam rowerek, nie by tylko zaliczać kilometry, ale by obcować z przyrodą. W tym roku nieco to zaniedbałam :-\
Dziś postanowiłam to przełamać, zrobiłam 49 km trasą w dużej mierze przez las, pojadłam jagód, podelektowałam się widokiem tafli jeziora ukrytego w lesie i jestem dumna, że z mapą (i raz spytałam też samotnie jadącą panią) dałam radę. Postawiłam sobie cel, by dotrzeć w konkretne miejsce. Byłam tam kilka lat temu z grupą. A teraz samiuteńka w ogromnym lesie ::((
Grzybków u nas nie ma (nawet trujaków niet). Teraz ciut bolą uda, a w czasie jazdy (po 30 km) wysiadała koperta :-\
Pogoda dopisała ztx
-
:oklaski:
-
Dzielna Baba jesteś :)
Musze swój rower wyciągnąć. W tym roku tylko raz pojechałam na przejażdżkę, ale dosłownie kilka kilometrów. Mam kłopot z przyzwyczajeniem psa do biegania koło roweru; skacze na mnie i przewraca rower. Ale też szybko się zniechęciłam, więc sama sobie jestem winna. Cóż, czas zacząć trening - i psa i mój :P
-
ja też w tym roku jeżdżę trochę mniej, a stan mojego rowerka opłakany jezd
zjechane hamulce (się nie przejmowałam póki nie musiałam hamować stopami coby pod autobus nie wjechać) urwana stopka, latający błotnik, brak lusterek + brudny jezd :P
-
Wracając spotkałam (już we wsi mojej) koleżankę amazonkę, której lekarz odradził rower, bo puchła jej ręka. Może to sport nie dla nas, to tak na pocieszenie dla tych, którym się nie chce.
Do teraz czuję zmęczenie nóg, za mało było treningu, też w tym roku jeździłam mniej niż zwykle :-\
A za brawa dziękuję :-*
-
Ja uwielbiam rowerek, nie by tylko zaliczać kilometry, ale by obcować z przyrodą. W tym roku nieco to zaniedbałam :-\
DanaPar dosłownie tak samo :) Uwielbiam rower, tę możliwość,że wjeżdżasz w najmniej dostępne zakamarki :) Przewietrza się łeb, ładuje akumulatory :) Wczoraj zrobiliśmy 40 km, ja po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej zabiegiem pierwszego etapu rekonstrukcji. Ach, jak mi brakowało :)
-
lekarz odradził rower, bo puchła jej ręka.
Goopi lekarz >:( Pedałuje się nogami, a ręce trzeba ewentualnie trzymać na wysokiej kierownicy, a nie nisko, tak aby nacisk był niewielki.
-
dokładnie, tak jak napisała agawa!! nigdy nie należy za szybko się poddawać ! mnie kusi jeszcze powrot do tenisa!
-
Każda forma wysiłku fizycznego wspomaga krążenie limfy i jest wskazana. Ja grywam w squasha, odpukać nic nigdy mi się z ręką nie stało. Ooo Amorku ja chętnie bym pograła też w tenisa :D
-
lekarz odradził rower, bo puchła jej ręka.
Goopi lekarz >:( Pedałuje się nogami, a ręce trzeba ewentualnie trzymać na wysokiej kierownicy, a nie nisko, tak aby nacisk był niewielki.
a na wstrząsy kupić se rękawiczki rowerowe i jazdaaaaaa :0ulan: :0ulan: :0ulan:
-
Też myślę podobnie. Jeżdżę sporo i nic z łapką mi się nie dzieje, poza drętwieniem, ale tu tez lewa łapka. Wytrząsam nimi na przemian, gimnastykuję :brzuszki: i do przodu. A jakie u nas cudne lasy ztx
A ta koleżanka pewnie szukała pretekstu, a tak w ogóle, ona z tych co mają świętą rację, niereformowalna, więc nawet nie można jej przedstawić kontrargumentów :-\
-
Dana nie bój nic, koleżanka, amazonka, śmiga swoją szosową wyścigówką po 100km i więcej.
Nic się nie dzieje :)
-
Piękna pogoda, bez upału słonecznie, tylko siadać na rower
Wczoraj zrobiłam 42 km. Nie dojechałam do wyznaczonego punku, gdyż było późno, a w lesie tylko ptaki, może i zwierzyna, a bałam się, że noc mnie zastanie w lesie. Powtórzę tę trasę, ale muszę wyjechać wcześniej.
Żałuję, że nie mam tu kumpeli do rowerka, byłoby milej wspólnie podziwiać piękne lasy. Jakby która chciała, to zapraszam do wspólnego zwiedzania naszych lasów.
-
:oklaski: :oklaski: brawo Dana 42 km to już ładna trasa. :oklaski: :oklaski:
-
42 km :oklaski:
... niestety padam po 15.....
-
Natalko, Agawo, dziękuję za brawa :-* choć nie bardzo wiem za co, nie jest to nic nadzwyczajnego, robię to co lubię i co w mojej sytuacji mogę robić
W tym sezonie późno zaczęłam jeździć. Wnuki zdominowały mi początek wakacji, potem pogoda deszczowa, więc formy zeszłorocznej nie mam (po części to pewnie też starość). Dziś 30 km, ale jestem obolała; nogi, nawet ręce, a w czasie jazdy wysiada mi d..a, mimo dobrych gatek rowerowych :(
Lubię jazdę rowerkiem, bo nie tylko podziwiam okolice, tracę kalorie, pracuje nad kondycją, to przerabiam w myślach wiele spraw. Nic mnie nie odrywa od kontemplacji ;)
Formy zeszłorocznej już nie osiągnę, ale najbliższy tydzień, mam w planie dziennie co najmniej 30 km robić, chyba że deszcz mi pokrzyżuje plany
Agawo, mając cudny las niedaleko, byś też dała radę.
-
Chęci mam, czas też wygospodaruję, nawet niezły rower mam. Ale mam też psa. Którego nie mogę nauczyć biec przy rowerze :-\
A nie mam sumienia go zostawić w domu, gdy mam już czas na las... :-X
Kilka razy wybrałam się rowerem do roboty. 18 km przez miasto. Gdy dotarłam byłam tak zmęczona - i odległością, ale bardziej napięciem wynikającym z jazdy ulicami, że choć miałam pomysł, aby wcielić jazdę rowerem na stałe - poległam ::((
-
Natalko, Agawo, dziękuję za brawa :-* choć nie bardzo wiem za co, nie jest to nic nadzwyczajnego.
42 km z pedałami i nic nadzwyczajnego w tym nie widzisz???
W marcu 15 km było dla mnie wyczynem. Teraz na luzie 20. Ale 40 to wciąż za dużo na codzienną przejażdżkę.
-
Brawo Dana , wiem, że ty zawsze chętna do ruchu i tak trzymaj! :oklaski:
ja tez wciąż się staram, a dzięki usportowionemu chłopu ( bożżz jaki się sportsmen zrobił po zrzuceniu zbędnego ciężaru!!!) ruchu mam dużo więcej. Teraz razem się motywujemy, ale mamy bardziej urozmaicone działania- od naszego nordicu, gdzie naprzemiennie już w bieg przechodzę bo chłopa nie mogę dogonić i to tak do 10 km machamy, nasze siłowe ćwiczenia pod fachowym okiem, basen i rower , ale dla mnie około 20 km jest już spoko, bo 1,5 godz nam wystarcza. Jakos dużo więcej energii mam dzięki tym wszystkim ruchom, a i wszelakie troski wydają się mniejsze . Wczoraj miałam zły dzień , cały dzień bol głowy i podwyższone ciśnienie , ale dziś już ok i trening zaliczyłam. ( z Iwem jeszcze na spacerze nie byłam, ale Gniewka zawiozłam do przedszkola i obiadek machnęłam i właśnie wcinam :)
-
Pięknie Amorku i to, że we dwoje się motywujecie, to już super. Ja motywację muszę znaleźć w sobie.
Zmęczenie fizyczne sprawia, że wszelakie inne komplikacje schodzą na plan dalszy, łatwiej z nimi sobie radzę, zyskuję dużo dobrej energii
A dziś nadrobiłam to, czego nie zrobiłam przedwczoraj. Dojechałam do jeziorka, tam wypoczęłam na pomoście, po drodze nazbierałam troche grzybków. A w nogach 46,5 km. I jestem nawet mniej zmęczona niż wczoraj i przedwczoraj
Ćwiczenie czyni mistrza sprawdza się :brzuszki:
-
:oklaski:BRAWO Dana
-
dzięki Dana :-* dokładnie tak jak napisałaś- trening czyni mistrza! chyba nawet ruch uzależnia, chce się więcej i więcej. A mobilizację i tak każdy w sobie musi znaleźć, ja ćwiczyłam od wielu lat, OLka to nie ruszało, teraz sama nie mogę się nadziwić co się z nim stało.:) Jego zegarek ( taki treningowy) pokazuje mu czasami, że wykonał 430 % normy :)
a ja ostatnio sprawdzam całodzienne km na swoim zegarku i wychodzi mi po 25 , 30 km na nogach i okazuje się , że zwykły ruch bez treningu głównie w domu to moje około 10 km :)
Obfitego grzybobrania życzę :-*
-
Grzybobranie, a raczej kurkobranie, było tydzień temu. W naszym regionie dopiero grzybki sie pokazują i w moich stałych miejscach, bliżej domu, jeszcze nie ma.
Podobno sprzątanie, mycie okien zastępuje gimnastykę i tak mimochodem, bez udziału woli ruszamy nasze stawy, które tylko dzięki ruchowi sie odżywiają.
Ja w domu robię znacznie mniej km, raczej w metrach trzeba by liczyć, dlatego muszę iść na kije lub rower ;)
-
U mnie komp jest dalej od kuchni więc to co nadreptam po kuchni plus "dalsze" wypady do kompa, to też się zbierze. xhc
-
noszę się z zamiarem kupna zegarka z krokomierzem (zwykłego nie noszę, nie lubię) to może też sie okazać, że biegania po domu mam dosyć i rowerek odstawię ;)
Dziś się nastoję i nasiedzę, bo zaraz idę lepić ruskie. za tydzień jadę do dzieci i mowy nie ma, by babcia przyjechał bez pierogów
-
Z ruskimi, to do mnie też zapraszam. :)
-
Katiej fachurze bałabym się proponować swoje specjały ;)
a za zaproszenie dziękuję :-*
Moje mieszkanko tez stoi otworem dla przyjaciół :)
-
lulu TY to pewnie z 300 % normy dziennej miałabyś !:)
Dana zbierze się zbierze, ja już dziś nie wychodząc z domu mam ponad 7 km :D
i sprawdzałam - to co zwykle robię - spacer z małym około 4 ( to nie to co kiedyś z Gniewkiem po 13 :) ) i z kijami na tempo około 8km - i wychodzi na zegarku jak trzeba - czyli liczy prawidłowo. Ja mam schody w domu to pewnie to dodaje liczby bo gonię po nich bardzo często ! lece dalej robic kotleciki z dyni :)
-
noszę się z zamiarem kupna zegarka z krokomierzem (zwykłego nie noszę, nie lubię) to może też sie okazać, że biegania po domu mam dosyć i rowerek odstawię ;)
Dziś się nastoję i nasiedzę, bo zaraz idę lepić ruskie. za tydzień jadę do dzieci i mowy nie ma, by babcia przyjechał bez pierogów
mój tel .ma krokomierz ztx wychodząc na kije robię ok 10-12 tys kroków,ale z Twoimi 42 km na rowerze to pryszcz ::((
-
Taaaaa...., ten zegarek też łazi za mną, pono fajna sprawa, dla wszystkich uzależnionych od ruchu :oklaski:
-
polecam tomtom , jestem nim zachwycona, mierzy mi prawie wszystko :D
-
Zapodaj link, ew. cenę. majątku na to nie chcę wydać
Dziś padł u mnie kolejny tegoroczny rekord:53,5 km, w tym ca 2 km prowadziłam rower, bo zapuściłam się w las i piaszczysta droga, nie pozwalała na jazdę. Chwilę pokropiło, nazbierałam troche kurek, kilka kozaków i maślaków. Przerwy w jeździe spowodowały, że moje 4-ry litery dały rade. A w nagrodę zjadłam pyszną rybkę nad zalewem w Trzebieży mnx
Jak wcześniej pisałam, uwielbiam takie zmęczenie, a jak poprzedzone cudnymi godzinami spędzonymi w lesie, to już taki mój mały kosmos ztx
-
baby co z wami....toż wszelki odmierzacze (czaso_kroko i inne_mierze) to niewola osobista >:D
miałam w telefonie jakiś licznik kroków współpracujący ;) z kaloriami....wywaliłam te aplikacje w pi.........u...w depresje mnie wpędzał
budzik poranny też mnie już nie zniewala
no może jeszcze chłop....ale ta aplikacja ;D akuratnie jest mi na razie potrzebna
-
wystukaj sobie Dana w goglach tomtom i wszystkie modele ci wyskoczą na pewno cos wybierzesz.
Róza to nie niewola to doping :D wszystko od podejścia zależy :D mnie to napędza do działania, jak za długo leżę i myślę to deprecha i dól pewny, wszelaki ruch i sporty, a przy tym litry potu to dla mnie życie i siła i moc! :)
Dana melduję, ze włąsnie wróciliśmy z lasu z chłopiszczem i machnęliśmy 1 godz i 24 min ponad 10 km na nóżętach oczywista i z kijami :) CHłop wreszcie po tych wszystkich sportach ma niski puls, całe zycie miał za wysoki ! i to są te nagrody, gdyby jeszcze ja nie musiała zażywac betaloku to byłby mój sukces. A i tak się cieszę, bo deprecha przeszła bokiem dzięki ruchowi! :) ( tfu nie zapeszam)
-
baby co z wami....toż wszelki odmierzacze (czaso_kroko i inne_mierze) to niewola osobista >:D
tak jak uzależnienie np. od ćmoków (Róża nie bij :-*)
Mnie też ruch odstresowuje, a odkąd mam ustrojstwo na rowerku, które zapodaje godz. prędkość i dystans, to z większą ochotą siadam na rower ztx
Myślę, że podobnie będzie z krokomierzem
A tak poza tym, mnie na stare lata, niewiele przyjemności zostało, więc staram się cieszyć wszystkim, czym się da
Wolałabym na ten przykład, przetańczyć cała noc, ale nogi już nie pozwalają :-\
-
a co mam Cię Dana zaraz bić
mnie też na stare lata niewiele przyjemności zostało, więc staram się cieszyć wszystkim, czym się da....zapale se na przykład ;D
ale nie liczę którego z kolei :P
-
a to se kup Różo palomierz i będziesz wiedzieć ile, może to zdemobilizuje ;)
-
a to se kup Różo palomierz i będziesz wiedzieć ile, może to zdemobilizuje ;)
Palomierz - dobre xhc
Skoro Ciebie, Dana, kilometromierz mobilizuje zamiast demobilizować, to i nas mógłby taki palomierz też mobilizować do bicia kolejnych rekordów ;D
-
palmomierz to chyba do mierzenia długości palm, albo ile kto zasadził czy przesadził palm? :D
albo ile palm komu odbiło?
a do palenia to chyba papierosomierz , cygaretomierz ,kopcomierz itd.;)
-
raczej nie, bo ruch to zdrowie, a palenie ponoć zabija (tak jest napisane na paczkach, jeśli temu wierzyć :-\ )
A tak na poważnie, to niech każdy robi to, co mu sprawia przyjemność :)
Amorku "palomierz", a nie jak piszesz "palmomierz"
Palić można różne rzeczy, np skręty ;) a papierosomierz, by mierzył długość papierosa, a tu idzie o ilość
-
ano fakt xhc, ja ślepiec widziałam "jak byk" palmomierz xhc ( wzrok się nie poprawił )
Dana możemy być nałogowcami, co mi tam, sport podobno uzależnia, obym mogła być jak najdłużej tak uzależniona i by sił i chęci starczało na taki nałóg ;)
-
palenie ponoć zabija (tak jest napisane na paczkach, jeśli temu wierzyć :-\ )
ja kupuje tylko te co pisze, że szkodzą na płodność >:D
-
Nie ma to, jak dyskusje po naszemu xhc
Jeszcze chciałam dopytać, Amorku ;) Czy wszyskie łone, te zegarki, są na aplikacje i muszę mieć neta lub blutufa.
Bo jeśli tak, to chyba nie dla mnie. Zanim ja to ogarnę ::((, i czy wokle mi się kce to robić ::((, chyba nie.
Czy są takie, które mierzą te różne rzeczy same w sobie.
-
ja tez niekumata :) ale na pewno i aplikacja, net, blutuf potrzebny, mężulek mi kupił, zainstalował i po troszku się uczę, jak czas i chęci mam. Mnie się bardzo zachciało jak mówił o swoich 439 % normy dziennej i pokazywał kilometry, kroki, tętno nowe trasy itp.
Przynajmniej udowodniłam mu teraz , że w domu to ja km przerabiam. Dziś np. mam 19 km w nogach !!! w tym na spacerze z wnukami byłam, zajęło to zaledwie 5 km, reszta trochę u Zuzi i gonitwa po moim domu ! po wczorajszych 10 km marszobiegu na czas dziś wyjątkowo odpuściłam trening.
-
Dziś pogoda na rower rewelacyjna. Zaliczyłam 47 km z przerwą nad Zalewem Szczecińskim na rybkę.
Cudna trasa przez las. Sfotografowałam chyba żurawia. Jak przerzucę z komórki to ocenicie co to za ptak. Na czaple za duży, na bociana za ciemny. Był też lis, ale na tyle daleko, że nie wiem, czy go będzie widać. Ludzi jak na lekarstwo. Świeża zieleń i śpiew ptaków. Dla mnie takie wypady są super
-
I właśnie po temu dojrzałam do zakupu roweru ;)
-
A u mnie dzisiaj bardzo ciepło I wietrznie.Nad miasto nadciągnęły prądy powietrzne niosące piaski ( pyły)z nad Sahary .wszystko pokrywało się żółtawym pyłem.Pozdrawiam
-
Dana, szacun!
-
Dzięki Anciu :-*
Dla mnie to nie wyczyn, normalka, nawet dziś mnie koperta nie boli, a o nią się najbardziej bałam
A to mój żuraw z wczorajszej eskapady
-
a tu obserwacja bociana z wyprawy tydzień wcześniej. Szkoda, że moja komórka robi kiepskie fotki, a aparatu nie chce mi się dźwigać
-
Zazdroszcze Ci tych wypraw.Niestety przy problemach z równowagą jakie mam teraz po operacji nie ma mowy o rowerze.Nawet za kierownicę nie siadam.Pozdrawiam sportsmenko.Zdjęcie fajne
-
Dana zmień telefon na nieco nowszy i zdjęcia będą ekstra.
-
Dana zrobiłaś 47 km na rowerze !!! ;D
Noo Kobieto dałaś czadu :oklaski: :oklaski:
Ja nawet na rower nie wsiadam, bo na pierwszym zakręcie to se 'pysk_obije' ::((
Mój rower to se w piwnicy_zdzerwieje xhc
-
Ja to nie wsiadam, bo po jeździe na rowerze mam problemy z siadaniem, najlepiej na brzuchu wtedy mi. A na stacjonarnym pokręcę i jakoś wygodniej.
-
Parabolu, ja to na dwie raty, a w międzyczasie opalałam sie z książką nad wodą i zjadłam rybkę z frytkami, by sie doładować kalorycznie. A rowerek to spacer, kilkoro wyczynowców mnie mijało, a ja tak sobie rozglądałam się, medytowałam. Jechałam przez las asfaltową dróżką. Aż dziw, że tak mało ludzi spotkałam.
Planuję dalsze wycieczki. Chcę dojechać na koniec Polski do Nowego Warpna. Ode mnie ca 37 km. Tam rybka, plaża i po odpoczynku dopiero powrót.
Przy długich trasach wysiada mi koperta, czasem więc pedałuje na stojąco.
Trochę drętwieją dłonie, więc wymachuje rękoma, wstrząsam, zginam i prostuje dłonie i do przodu.
Trochę mnie tylko martwi, że boli nieco ta bezwęzłowa ręka (od łokcia do pachy, pacha i plecy tuż za nią). Ale jak się zamyślę, zapatrzę na piękny las, to jakby mniej dokucza
A za uznanie dziękuję :-*
Lulu mnie stacjonarny nudzi i gdy jestem na siłowni i zdarzy się, że wsiądę, to góra 15 minut wytrzymam. To samo z bieżnią. Sprzęt taki nie dla mnie.
-
A za uznanie dziękuję :-*
A tam ... nie dziękuj ;D
Noo jak robisz 47 km !! .... nooo too Wielka_Jesteś !!
Ja bez mojej suni to tylko po chleb ::)
No brak motywacji ::((
-
Poszukaj kumpeli, z którą fajnie się gada i spacerek zleci nie wiadomo kiedy. Ja tak wędruję z kijami niemalże codziennie 5-8 km. I jak się zagadamy, to nie wiadomo kiedy minie czas. Moja kijkowa kumpela od 7-mego maja ( z przerwą wakacyjną, bo zięć nauczyciel) będzie bawić wnuka rocznego aż do 3 lat. Będę musiała namówić na te spacery kolejną kumpelę. Jeździć rowerem mogę sama, ale spacerować wolę z kimś.
A po ten chleb to chodź do najdalszej piekarni. To zawsze coś ;)
-
A po ten chleb to chodź do najdalszej piekarni. To zawsze coś ;)
Noo baa mam dwie piekarnie na_rzut_beretem ztx .... no i co ?? >
-
Parabola w takim mieście i tylko dwie piekarnie?, i blisko siebie/Ciebie?
-
przedstawiam Wam dopiero_co zakupiony mój rower, z którym mam zamiar się zaprzyjaźnić
ToJka i co, zaprzyjaźniłaś się z rowerkiem?
Ja ze swoim jestem w komitywie od kilku lat. Dziś przejechałam 38 km, z przerwą na opalanko nad jeziorem i kąpiel
Maj, a na plaży tłumy. Zrobiłam sobie wycieczkę wokół jeziora Głębokiego. Pierwszy raz, a mieszkam tu ponad 30 lat. A trasa tylko 5 km, ale warta spaceru. Bywa, że zwiedzamy odległe zakątki, a za miedzą jakoś odkładamy
-
Za to ja się zaprzyjaźniam xhc,
pokonuję jeszcze różne lęki, ale jest coraz lepiej.
-
:oklaski: Mirusiu
rower to fajna sprawa