Biorę oddech. Ja już mogę, natomiast Marek z siostrą grzebią w Radomiu, w mieszkaniu rodziców. Ma iść pod młotek, a tu każdą...dosłownie każdą rzecz trzeba wziąć w dłoń! Przewalone, bo wszystko ma wartość sentymentalną.
Nie wiem, jak się likwiduje fizyczny świat po kimś...
Jestem sama w domu...przesiedziałam na siłowni, teraz rozłożyłam kartony i rysuję. Wiecie jak to wygląda? Papier leży na podłodze, a ja w niego wręcz nap...lam. Ołówkami, węglem...drapię go ostrymi narzędziami, często niszczę. I zdarza mi się mantrować "kurwa. kurwa" No tak odreagowuję ten trudny czas.
Teraz powiedzcie mi, jak mam się zmusić do kontrolnych badań, bo coś czuję, że nie ma takiej siły. Minął rok...