Jestem w domu...Wracałam sobie dwa dni m.in.przez Kaszuby. Fotorelacja z wizyty u Gosik na Fejsbuku. No więc tak...jak wiecie załapałam dobrą fazę, rozmalowałam się i mam wrażenie, że była to kwestia fajnych ludzi i przepięknego miejsca. Po przyjeździe do Strzelewa natychmiast zostałam zgarnięta na biesiadę pod jabłoń i myślałam, że się integruję z plenerowiczami. Okazało się, że to poznański Kwartet Yorgi..tak więc rozpoczęcie pleneru odbyło się koncertowo, do białego rana
Potem było już tylko lepiej
Chwaliłam się tutaj wyjazdem do Chorwacji...jednak nagle! Okazało się, że nowo poznana koleżanka wybierająca się na super wypasiony plener w Czarnogórze...straciła kompana podróży, bo zakręcony malarz ma nieważny paszport! Domyślacie się, co było dalej. Propozycja, konsternacja i...zmiana planów
Przyjaciółki z Cisnej powiedziały mi, że w ogóle mam się nie zastanawiać! Kontakty, malowanie, luksusowy hotel nad morzem! I płacę za 10 dni w niezwykle pięknym kraju tylko jednym obrazem!!! Życie jest piękne! W sobotę wyruszam do Krosna, a potem walimy we dwie do Serbii, tam międzynarodowe towarzystwo wsadza się w autokar i hajda! No...gitara, co nie?!