Nie mam pojęcia! To wszystko strasznie zagmatwane, ciocia wydaje sie ukrywac pewne fakty, mamie przyznała sie jakis czas temu, ze nie jest w tej chwili leczona onkologicznie i że po rezonansie w sierpniu i tomografii we wrzesniu lekarka ma jej dać "jakies tabletki". Dla mnie to conajmniej dziwne. Wiadomo nie od dzis, że ciocia stanowczo odmawia chemii. więc tabletki nie beda chemią. A skoro tak, to czemu nie dała ich od razu? Przeciez chyba odstawiła faslodex na podstawie konkretnych wyników?
Rezonans najpierw mowiły, ze zlecony przez onkologa, potem, ze zlecony przez ortopedę. To skąd na nim wątroba?
Albo ciocia uparcie nie chce powiedziec jak bardzo jest źle, albo lekarka jej tego nie powiedziała i zwodzi ją jakimis tomografiami w kosmicznych, jak na ten stan choroby, terminach. Od razu mi się przypomina dziewczyna z innego forum, ktorej lekarz zaproponował tomografię za... 6 miesiecy, przy przerzutach 8cm w wątrobie. A może cioci sie cos miesza
Z jednej strony koszmarny kaszel- rodzinna orzekła na podstawie osłuchu, że kaszel to wynik raka w płucach. z drugiej strony 3 osoby, które ciocie odwiedzały były zarażone kokluszem. Więc licho wie czy ten kaszel to rozsiew w płucach czy koklusz, pewnie raczej jedno i drugie, czy goraczka od wątroby czy od kokluszu, czy ból kręgosłupa jest od osteoporozy czy od wątroby i czy swedzenie to alergia czy ta nieszczesna wątroba
Poprosilam mame, żeby kupila szczeć, mama kupiła też grzybki reishi w proszku, ale ciocia nie chce tego brać, bo sie boi alergii. I tak koło się zamyka, bo alergia jest pewnie wynikiem poddającej sie wątroby