No nie wiem, czy mieści się w standardach śliczności...Wszystkie meble, framugi odrapane papierem ściernym, jak dzieci chcą se coś przykleić na ścianę, to se przyklejają, ciągle łazi się z ogrodu do chaty...więc na dechach zapiaszczone klepisko. Może i zrobiłam klimat, ale to nie jest wypieszczone mieszkanko. Idę w kierunku stylu i filozofii wabi sabi. Podobno to teraz modny trend...Czyli szukanie piękna w starym i zniszczonym.
Może trzeba zrobić spotkanie u mnie...Tylko co Wam pokazać w tej Łodzi? I kiedy, jak ja ciągle w ruchu?