Aniołku, pakowania nie zazdraszczam - tez nie lubiem i teraz już nie potrafiem
,
ale kiedyś to byłam the best w pakowaniu
- jeżdzilismy maluchem z dwójka małych (4, 5 lat) dzieci do Jugosławii na dwa , trzy tyg. pod namiot,
do malucha przyczepka bagazowa, a w niej wielki namiot, rurki, sledzie (kiedyś były takie namioty!!! ze 30kg jak nic),
cały osprzęt kuchenny , gumowe materace dmuchane, spiwory itd. no i oczywista zagotowane 3x słoiki z zarciem, chleby, ziemniaki... horror.Wtedy byłam genialna w pakowaniu, każda pzrestrzeń wypełniona, żaden skrawek przestrzeni się nie marnował. oczywiście miałam "dyżurne" listy formatu A4 pod róznymi tytułami : odzież, kuchnia, jedzenie, sprzęt turyst., kosmetyki.... Kolezanki przez lata pozyczały ode mnie te listy i wg nich sie pakowały
Kela ma rację - a potem będzie tylko fajnie, cudownie, romantycznie, uroczo, interesująco i przemiło
pisząc o urodzinkach Kubusia -zawsze pamietam jak mocno nas wspierałyście
, był to potworny czas...
ale to już było..... i nie wróci więcej
Madziu, dzięki za buziaczki
pozdrówka