Debora była skupiona na bliskich; wspominała o chorobie męża, pomagała w opiece nad wnuczkami, ciesząc się tym faktem ogromnie i być może
za późno zwróciła uwagę na dolegliwości. Brała leki rozkurczowe, coś na poprawę trawienia, dietki, a raczysko sobie szalało. Na USG ginekologicznym wyszedł trzon macicy spory (nie umiem ocenić, pisała o tym Debora). Nie pisała by lekarz jej to interpretował. Może to już było zaawansowane i nie chciał jej martwić
Nasuwa mi jedno: nie lekceważmy boleści, nie dajmy zwieść się leniwym lub przemęczonym, mało dociekliwym lekarzom