Nasz juniorek rośnie. Nie da się ukryć. Ale nie wyrasta z pewnych rytuałów, jak np. poszukiwanie jajek niespodzianek w ogrodzie w wielkanocny poranek. W tym roku także sobie zażyczył zabawy. Rano wyszłam do ogrodu i ukryłam jajka w różnych miejscach: w lawendzie, w choince, pod krzaczkami, na drzewie wśród gałęzi. Poszedł na poszukiwania po jakiejś godzinie. Już wtedy wiało (jak w Kieleckiem). Pod jednym z krzaków (w którym było ukryte jedno jajo) leżała sama folia z jajka... Zdziwiliśmy się, ale poprosiłam, by w krzaczki poszukał. Otworzyliśmy oczy ze zdziwienia, bo wyjął kompletne, w folii.
Okazało się, że najprawdopodobniej sroki wyczaiły jajko wśród gałęzi śliwki. Sprytnie odpakowały zostawiając folię na trawie i buchnęły jajo i niespodziankę. Nigdzie nie było widać ani kawałków czekolady ani tego okrągłego opakowania niespodzianki. Dobrze, że tylko jedno znalazły :-)