ptaszyna, a miewasz tak?
do 4:00 zasnąć nawet nie podejmuję starań, bo TRZEBA w pionie i se podcierać nos, brodę itd.
- potem liczę na JEDNAK ZMĘCZENIE i...;
potem (4:00-6:00) śnią mi się kaszlem i kichaniem przerywnie głupoty kończące się zawsze obudzeniem związanym z łapaniem powietrza = obudzeniem, uff...
I! o 7:45 wstaję, bo mam dreszcze mimo dotulania się do kaloryfera - patrzę na termometry = średnia za oknem 6,7 Celcjusza i .................OKNA OTWARTE = żona poszła.
Zapewne kolejny raz ZAPOMNIAŁA...
Kolejny raz.
Ot, kolejny przypadek ;p
(wracam łapać swe z nosa gluty, znowu się o nie potknę 'alboco' ;p)