A wystarczyło chłopinie nie stawiać. U nas na wsi, nie wiem jak teraz, bo nowy ksiądz, było tak, że tam gdzie ksiądz kończył danego dnia kolędę, to stawiano posiłek. Tylko ja tak mieszkałam i mieszkam, że albo w środku byłam, albo na początku. Nie musiałam gotować.