Leżałam ostatnio z mocno starszą panią Gienią, dobrze po osiemdziesiątce, której jakieś problemy z sercem nie bardzo pozwalały na zoperowanie jelita (choć raczej nie były to bypassy). Zwlekali kilka dni, dumali, zrobili konsylium z kardiologami i zdecydowali o wszczepieniu rozrusznika / stymulatora (czy czegoś takiego). Wywieźli ją gdzie indziej karetką, po kilku dniach przywieźli i dało się zrobić i to jelito.
Może by trzeba jeszcze Tatowego kardiologa podpytać, co on na to.