Ja piekę raz na 3
tygodnie i korzystam z przepisu... "mieszanego", z przewagą magowego na chleb bez pszenicy
I np. dzisiejszy chleb powstał tak:
- zakwas z lodówki wyjęłam wczoraj po obiedzie (i dla mnie to najgorszy moment - to pamiętanie, żeby go wyjąć
) ,
- za pół godzinki dokarmiłam lekko (2 łyżki mąki żytniej + 2 łyżki wody), późnym wieczorem (bo ja sowa jestem) zrobiłam z niego zaczyn (czyli dodałam po niepełnej szklance mąki i wody), przykryłam miskę foliową reklamówką (tak zawsze robię z zaczynem na drożdżowe) i kocem (bo u mnie w nocy kaloryfery prawie nie grzeją) i poszłam spać,
- dziś, gotując obiad, w międzyczasie wyrobiłam ciasto (mikserem), od razu do blaszek i w okolice kaloryfera, obejrzałam skoki, zdrzemnęłam się, a ono w tym czasie urosło, więc przed 19 wstawiłam do piekarnika i już
Dokarmiam, jak mi się przypomni, czyli raz na tydzień albo i na dwa.
A zakwas mam własny, młody. Lulowym podzieliłam się fifty/fifty z przyjaciółką - jej pracuje, a ja swój... niechcący zabiłam (lulu, nie bij
)