Hmmm.......,
nasze problemy, czy to przykurcze, zamrożenie barku, to zwykle jednak tkanki miękkie.
Chyba ich nie widać na rtg. Ale to chyba.
W opisie usg widać na pewno, np.: stany zapalne, np. ścięgien, panewek i za przepraszam ch... wie czego tam jeszcze. Ale to też tkanki miękkie.
Przykurczy piersiowych chyba nigdzie jednak nie będzie widać.
Sama, gdy miałam te problemy zastanawiałam się, w razie "w", w jaki sposób je dokumentować. Wydaje mi się, że rehabilitant nie ma do tego uprawnień. On działa na zlecenie. Wtedy doszłam do wniosku, że będę gromadzić dokumenty od ortopedy.
Koniec_końców nie dotarłam.
Ja widziałabym w roli dokumentów opisy usg.
Ewentualnie od rehabilitanta opis przebiegu rehabilitacji ze stwierdzenie co pacjentce dolega (np.przykurcz) i jaki stan był przed i po odbytej rehabilitacji. U nas są takie małe książeczki i tam rehabilitantki wpisują wszystko o pacjencie.
Generalnie nie ma u nas specjalności lekarskiej, nie wiem jak to nazwać, limfologicznej.
Więc pozostaje ortopeda. Ewentualnie neurolog.
No i pozostaje mieć nadzieję, że ten powołany na biegłego będzie się znał na naszych sprawach.
Ale nie pytajcie mnie o opinię
Jakoś to mi brzmi jak jakieś nieporozumienie; ten ortopeda chyba nie wie, kogo ma być orzecznikiem...
Agawo, a myślisz, że się ktoś nad tym wokle zastanawia
zamrożenie barku i przykurcz to widać gołym okiem,
wiem, bo miałam
Raczej nie widać, a czuć
Chyba, że miałaś już poprzesuwane panewki barkowe.
Wtedy widać
Jeśli on jest nadal/aktualnie, przykurcz i zamrożenie, to lekarz na 100% w trakcie badania powinien to stwierdzić. Nawet ortopeda. Chociaż u mnie akurat kapnął się, żeby było śmieszniej, neurolog.
Ja się raczej rozpisywałam wyżej do sposobu dokumentowania zdarzeń przeszłych.