Mój nieżyjący teść był aniołem, a jednak, kiedy się wprowadził (zaledwie rok po wzięciu domu na kredyt), miałam wrażenie , że moje życie się skończyło. Serio...tak to odczuwałam. Potem taktownie wrócił do Radomia, bo sam stwierdził, że to falstart... I myślę, że nasza końcówka, ta bliskość i odejście z trzymaniem się za ręce była taka prawdziwa, bo...wrócił do nas w najwłaściwszym momencie.
Tak, że agawa...