W rozkroku nie musiałam. I o mały włos w ogóle bym nie zauważyła, że byłam. Od wejścia (do budynku) do wyjścia (też z budynku) i zaliczeniu poczekalni i dwóch gabinetów minęło całe 7 minut....
Nawet na mnie nie patrzono, co by czasu nie tracić. Więcej czasu zajął raport o stanie posiadania: dom ile pokoi, jak ogrzewany, kto pali, kto trzepie dywany, ile osób mieszka, w czym trzeba mi pomagać, czy widzę, czy słyszę, wiek dziecka, stan posiadania, stan zatrudnienia.... No, same informacje niezbędne do stwierdzenia jaki stopień niepełnosprytności przyznać ;-) Dostałam karteczkę z datą 19/06. Pojadę odebrać decyzję ;-)