Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Rak piersi => Leczenie raka piersi => Ogólnie o leczeniu => Wątek zaczęty przez: mag w Października 28, 2015, 06:52:20 pm
-
coraz więcej się o tym mówi, a tu ciekawa strona:
http://immuno-onkologia.pl/ (http://immuno-onkologia.pl/)
-
nooo, i to jest chyba ten temat, w którym zasiądę. czy wygodnie, to się zobaczy ;)
na razie strona otwarta, dodana do ulubionych, jak poczytam, to się wypowiem
-
Coś na tej zasadzie jest moja terapia jemiołą .Ma poprawić mój system odpornościowy
-
Ją mam to słowo, immunotetapia, wpisane na skierowaniu na obecne leczenie, chyba to o herceptyne chodzi ....
-
Lulu po 4 x AC będziesz mieć rok herceptynę
-
Herzeptyna to pikuś w szczególności teraz gdy podawana jest w zastrzyku.Nie wyniszcza tak organizmu jak chemiczne wlewy
-
http://programedukacjionkologicznej.pl/poradnik/immunoterapia/
-
http://immuno-onkologia.pl/leki-i-terapie-immunoonkologiczne/
-
http://www.rynekzdrowia.pl/Serwis-Onkologia/Eksperci-immunoterapia-przelomem-w-leczeniu-nowotworow,160061,1013.html
-
wszystko to prawda, ale kiedy u nas?
pomarzyć można...
-
Mag, chyba właśnie w Poznaniu. Coś kojarze, bo jesienią zaczynałam się wsłuchiwać w doniesienia z myślą o Atojce.... Dziś zresztą ona w moich myślach mocno. To już 4 tygodnie...
-
Wiem, że wątek jest stary, ale nie wiem, jak się odnaleźć na tym forum, a temat chyba podobny. Pani onkolog właśnie mnie poinformowała, że prawdopodobnie będę miała immunochemioterapię. Z internetów czytam, że to dobre, nowoczesne metody, ale poza tym nic nie wiem. Czy ktoś coś wie, czy miał, czy to rzeczywiście jest już refundowane w Polsce?
-
Ja nie miałam bo to starożytne czasy jeszcze były jak chorowałam ale skoro onkolog proponuje to raczej jest refundowane.
-
Jedna rzecz, co mi dodaje otuchy, to jak ta medycyna idzie do przodu. Jestem w UCK w Gdańsku przy okazji, może ktoś ma z nimi jakieś doświadczenia? Moje pierwsze wrażenia spoko. Dam znać po konsylium, czy rzeczywiście taką nowoczesną terapię mi zafundują i jak to ma wyglądać
-
Dzien dobry, znalazlam ta strone szukajac pomocy dla mijej przyjaciolki... choruje na potrojnie ujmnego raka piersi aktualnie z przerzutami, brak jakiegokolwiek postepu leczenia. Nir wycieto jej guza. Piers ogromna. Stan psychiczny mojej przyjaciolki bardzo zly,,, czy moze ktos cokolwiek doradzic co robic?
Pozdrawiam serdecznie
Iza
-
Witaj! jeżeli uda się ustabilizować chorobę to zrobią operację. Czy wiesz jakie leczenie ma przyjaciółka?
-
Obiecałam, że dam znać, więc śpiesznie informuję: miałam dziś konsylium i dostanę immuno. Chemioterapia przez 5 miesięcy, immuno przez rok (czyli jeszcze ma być kontynuowana po operacji, już bez chemii). Na 3- zazwyczaj dają, przynajmniej w UCK w Gdańsku. Z tego co się dowiedziałam z polskich internetów, immuno refundowana jest w PL od 1 lipca. W internetach zagranicznych, gdzie już jest od dawna, czytałam o immuno bardzo obiecujące rzeczy, więc bardzo się cieszę. Pozdrawiam wszystkie Waleczne! Ja jestem szczęśliwa, że już po diagnostyce i zacznę tępić dziada, chemię mam zacząć w przeciągu 2 tygodni max :)
-
:oklaski: :oklaski: :oklaski: Super! Jak dobrze wiedzieć że medycyna idzie do przodu, za moich starożytnych czasów immuno nie było dla takich jak my nawet bez refundacji Teraz już tylko odliczj kolejne etapy :0ulan: :0ulan: :0ulan:
-
Dziękuję :) Kurczę ale dopiero to do mnie dociera, że to rok wlewów... Zdrowie oczywiście najważniejsze, ale jednak dopada mnie czasem dół, że życie takie zawieszone. Ja prowadzę bardzo ekscytujące życie :) dużo podróżuję, do Anglii z mężem, 10 lat spędzilam też w Irlandii... Obecnie moja praca zawodowa jest oparta na kontrakcie w PL, ale też w Chinach, gdzie mam spędzać przynajmniej 4 miesiące w roku. Dwie 8-tygodniowe wizyty rocznie na uczelni w Chinach, taki był plan. Plus właśnie mieliśmy kupować dom z mężem, kariera się rozwija. Aha i myśmy się dopiero co pobrali, latem, planowaliśmy też super podróż poślubną do południowej Ameryki. I co teraz? Rok leczenia, a potem pewnie wiele miesięcy dochodzenia do siebie? Kontrakt w Chinach pewnie mi w ogóle przepadnie, pieniądze na podróż poślubną pójdą na jakieś wydatki okołoonkologiczne. Siedzenie w domu, powstrzymywanie się od wymiotów i nieustanny lęk, czy jakikolwiek ból to już nie są przerzuty. Jak umierająca osoba, a ja jestem w sile wieku! W sumie, choć to jest kompletnie przeciwne moim przekonaniom, nie dziwię się osobom, które nie chcą podejmować leczenia - może życie będzie krotsze, ale przynajmniej będzie jakieś. Przepraszam za takie smęty :( Muszę chyba skorzystać z tej oferty psychoonkologa :( Jak widać, moje nastroje to huśtawka, wczoraj była euforia...
-
Ale co stoi na przeszkodzie w podrózy poślubnej? Moja ciocia po 70tce, z przerzutami do płuc i wątroby jeżdziła na wycieczki zagraniczne. Autokarem!
Co do Chin to się nie wypowiem bo nie wiem jak działają takie kontrakty i czy powrót na wlewy do Polski byłoby wykonalny, lub czy można by było kontynuować część leczenia w Chinach (mają dobrą onkologię).
Dom kupujcie, najwyżej ominą Cię ciężkie roboty, bo będziesz miała wymówkę że jestes chora i nie możesz 8)
No i dochodzenie do siebie też nie musi trwać wieki. Ja poczekałam 3 miesiące z odlotem do Kostaryki. Robiłam sobie potem detox homeopatyczny
-
Dzięki :) Wiem, teraz na spokojnie też tak o tym myślę... Pogadam o podróżach z moją lekarką prowadzącą. Mam farta, trafiłam chyba na świetną lekarkę, przynajmniej takie pierwsze wrażenie. Nie tylko zainteresowanie pacjentem, wszystko wyjaśnia, ale też takie podejście, że podczas leczenia najlepiej właśnie normalnie żyć, tłumaczyła mi nawet, że jakby co mogę się napić lampki wina i że powinnam normalnie uprawiać seks :D
Z dobrych wiadomości melduję również, że jestem już po 2 chemiach i czuję się, jak na chorą, świetnie. Jestem w szoku, że tak można się czuć podczas chemii. Jakieś tam skutki uboczne są, ale na tyle delikatne, że normalnie ćwiczę, biegam, spotykam się z przyjaciółmi. Aha, i zgoliłam głowę i nawet podoba mi się mój nowy look :) Pozdrawiam Cię ciepło, Braja, a także wszystkich innych jeśli ktokolwiek to czyta.
-
Dzien dobry, znalazlam ta strone szukajac pomocy dla mijej przyjaciolki... choruje na potrojnie ujmnego raka piersi aktualnie z przerzutami, brak jakiegokolwiek postepu leczenia. Nir wycieto jej guza. Piers ogromna. Stan psychiczny mojej przyjaciolki bardzo zly,,, czy moze ktos cokolwiek doradzic co robic?
Pozdrawiam serdecznie
Iza
Wiem, że trochę czasu minęło ale co dalej się dzieje u Twojej przyjaciółki?