OK. będzie relacja z "placu moczowego".
Jestem smutna...wściekła...boję się. Na 18:00 szłam do pracy. Już się ubierałam a tu telefon od koleżanki i pytanie: czytałaś na fejsie? nie bo idę do pracy. A Ona na to : Ela nie żyje jestem w szoku ... ja na to "nie pierdol" przepraszam ale,
koleżanka też tak zareagowała na wiadomość ....Nasza wspólna koleżanka z którą nie jedną flaszkę "obaliłyśmy"... fajna koleżanka....swojska przyjaciółka...DO TAŃCA I DO RÓŻAŃCA"....Myślałyśmy ,że to cukrzyca, ale po rozmowie z drugą wspólną koleżanką okazało się , że to rak zaatakował trzustkę, wątrobę. Od kilku lat była w związku z naszym kolegą / oboje pochowali już swoich współmałżonków/. Cieszyliśmy się z tego Ich związku. A dzisiaj koleżanka co zadzwoniła mówi : Maryla omijaj daleko Leszka...
Chyba się znieczulę i pójdę spać...OT ŻYCIE...