Kochane jesteście (chyba się powtarzam).
Przede mną (zawodowo) trudny czas - kumulacja konkursów (robota na dzień i na noc). Ale z samej pensji to jesteśmy w stanie jedynie płacić rachunki i kupować bieżączki, żadnych atrakcji, większych zakupów, oszczędności :-( Więc cieszę się, że robota jest.
Agawo, jakoś samo wyszło. Powiedział i szybko zakończyliśmy ten temat. Pozostaje kwestia duchowa. Chyba na komunii Kapiego był ostatnio w kościele... A przed pogrzebem pytają o ostatnie namaszczenie...
Teść łyka w ciągu doby 24 tabletki. Musimy chyba przed nim zacząć ukrywać (zabrać z ich mieszkania do nas) wszystkie tabletki, bo zaczyna myszkować po szufladach (byleby coś połknąć). Zaczynam się zastanawiać czy to nie jakieś objawy demencji czy też uszkodzeń mózgu - bywa tak infantylny, a czasami jak oszołomione zwierzę, a czasami tak zwyczajny... Teściowa wykończona. Jak teść leży to płacze, że leży. Jak sobie miejsca nie może znaleźć i co chwilę chodzi po mieszkaniu - płacze, że wciąż chodzi a ona nie ma siły za nim dreptać. W szpitalu schudł 7 kg (wciągu 2 tygodni). Teraz odbudował już 4 kg - też narzeka, że tyje (teść).
Robię zastrzyki, dzielę i wkładam do podajnika tabletki, gotuję (moja kuchnia posmakowała), pocieszam teściową, godzę waśnie (średnio 3-5 razy w ciągu dnia weekendowego).....I tak sobie myślę, że nam przyjdzie odchodzić w samotności jeśli junior gdzieś wyjedzie...nieciekawa perspektywa... Przyszło mi to do głowy, bo znajomy małża ma 2 dzieci. Młodsze jest niepełnosprawne ruchowo. Rodzice, niejako z rozmysłem, zdecydowali się na kolejne dziecko, by to średnie miało opiekę, gdy ich zabraknie... Nie wiem czy umiałabym podjąć taką decyzję...
Dobrej nocy Wam życzę. I obyśmy co dzień czytały tylko dobre wieści!