Siedzę i łzami się zalewam...
Z okazji 30 rocznicy ślubu naszych przyjaciół przejrzałam pliki filmików sprzed 30-25-20 lat naszego wspólnego życia... Z nich kompiluję film dla nich. I ryczę. Ryczę za utraconą młodością. Ryczę za ludźmi, którzy na tych filmach tańczą, mówią, świętują, a których już wśród nas nie ma... Ale ryczę też za naszą/swoją utraconą młodością. Jacyż piękni i młodzi byliśmy. Jacyż byliśmy bogaci swoją wiarą w nas...
Jutro pod ten filmik podłożę tekst, podłożę muzykę....
Pojadę do nich, moich najstarszych_najbliższych przyjaciół i będę świętować, ale też łkać razem z nimi...
Nikt z naszych bliskich nie odszedł z innego powodu niż - rak...
Eh...
Nalałam sobie whisky. Wycieram łzy. I wzruszenie. I złość. I nostalgia.
Po nas zostaną kamienie...