Parabolu, ja to na dwie raty, a w międzyczasie opalałam sie z książką nad wodą i zjadłam rybkę z frytkami, by sie doładować kalorycznie. A rowerek to spacer, kilkoro wyczynowców mnie mijało, a ja tak sobie rozglądałam się, medytowałam. Jechałam przez las asfaltową dróżką. Aż dziw, że tak mało ludzi spotkałam.
Planuję dalsze wycieczki. Chcę dojechać na koniec Polski do Nowego Warpna. Ode mnie ca 37 km. Tam rybka, plaża i po odpoczynku dopiero powrót.
Przy długich trasach wysiada mi koperta, czasem więc pedałuje na stojąco.
Trochę drętwieją dłonie, więc wymachuje rękoma, wstrząsam, zginam i prostuje dłonie i do przodu.
Trochę mnie tylko martwi, że boli nieco ta bezwęzłowa ręka (od łokcia do pachy, pacha i plecy tuż za nią). Ale jak się zamyślę, zapatrzę na piękny las, to jakby mniej dokucza
A za uznanie dziękuję
Lulu mnie stacjonarny nudzi i gdy jestem na siłowni i zdarzy się, że wsiądę, to góra 15 minut wytrzymam. To samo z bieżnią. Sprzęt taki nie dla mnie.