Smaruję ino twarz, szyję i chorą rękę. Reszty ciała nie. Każdego dnia (szczególnie jak jest słoneczko) jestem na plaży, albo rowerze. Nie wystawiam się dla witaminy D, ale z przyjemności, lubię się wygrzać na słonku, być opalona (choć z tym coraz gorzej, bo jakieś tam plamki się pojawiają, szczególnie na nogach).
Przed tym jak mnie wezwali na onkologię (bo ja gupia nie odebrałam wyniku biopsji) byłam w Bieszczadach. Biegałam po górach w staniku od stroju i krótkich spodenkach. Wróciłam w sobotę, list z wezwaniem w skrzynce, a ja jeszcze w niedzielę pojechałam na plażę do Trzebieży z leżaczkiem.
Było to prawie 10 lat temu i nie powiem, lekarz nie widział, czy mówić mi o wyniku biopsji, czy zachwycać się moją opalenizną, a co się z tym wiąże zdrowym wyglądem. Byłam kwitnąca, wypoczęta (góry tak na mnie działają) a tu takie wieści, ze trzeba brać się do
z gadem.....