Nadejszła wiekopomna chwila i postanowiłam w końcu zaprosić Was do własnego kącika.
A że nasz przyszły dom, jak się okazuje, stoi na
pastwisku trwałym, to... zapraszam na zieloną trawkę (bez skojarzeń proszę
)
Ostatnio mam szalony czas, muszę często bywać w TG w godzinach dopołudniowych (tak, kochamy wszelakie urzędy i instytucje), a że prawka jazdy wciąż brak, to tak sobie podróżuję komunikacją miejską - 2 godzinki w tę, dwie wewtę.
Nie powiem - nie pamiętam, kiedy miałam tyle czasu dla siebie! Można pomyśleć, posłuchać muzy albo audiobooka, pooglądać jesienio-zimę za oknem, czasem podsłuchać, co ludzie
gadajo (dziś na przykład dowiedziałam się, że ponoć jakieś politycznie inspirowane egzorcyzmy były, aż muszę o tym poczytać). Papierowe książki niestety odpadają, nie mogę czytać w autobusach
Poza tym u nas niestety choróbska - młody już drugi tydzień kaszle, do przedszkola nie chodzi, w związku z czem jak nie jeżdżę, to wymyślam rozmaite zajęcia i rozrywki dla mojego czterolatka. A sama też przy tym kaszlę i smarkam. Łatwo nie jest
Za to wyprodukowaliśmy z Reniferkiem zbezcukrowe trufelki - wyszły pyszne, aczkolwiek za rzadkie. No niezbyt atrakcyjnie wyglądały, ale wszystko przed nami!