Autor Wątek: Jak podróżujemy  (Przeczytany 17268 razy)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 23, 2014, 10:44:21 pm »
ZA to Chiny, Tajlandię ,Kambodze i Wietnam zaliczyłam z wycieczką objazdową i tyle ciekawostek, w tak krótkim czasie na pewno nie zobaczyłam samodzielnie

MOje dziecię tam pojechało samodzielnie, bo niby taniej i takie_tam  ;D Na miejscu wynajęli sobie młodzieńca, co po angielsku jako_tako i im pomagał i oprowadzał. A później tak z nich zdarł (choć umawiali się wcześniej) , że okazało się, że w tamtejszym biurze podróży zapłacili by połowę  :P Czasami jest tak, w tych dziwnych-dzikich krajach, że bez autochtona ani du-du nic się nie załatwi, albo straci się strasznie dużo czasu. Na ten przykład zakup biletów na pociąg w Indiach  C:-) Listy i zapisy z wielomiesięcznym wyprzedzeniem dla całych rodzin i dziki tłum przed kasami, a osobne okienko dla 'białasów' ciągle zamknięte  :o
Trzeba mieć człowieka stamtąd, aby wiedzieć, jak się w tym poruszać.
Ale po krajach bardziej cywilizowanych zdecydowanie wolę poruszać się samodzielnie, to znaczy z szanownym lub przyjaciółmi. Jestem okropna wobec ludzi, którzy się spóźniają, piją nadmiernie, są głośni i wulgarni, a niestety właśnie takie są moje doświadczenia ze zbiorówek. W hotelach w świecie potrafimy ukrywać, że jesteśmy z Polski, aby nikt nie pomyślał, że mamy cokolwiek wspólnego z różnymi osobami mówiącymi po polsku ze stolika obok  :(. A najbardziej znane polskie słowo na "h' i 'k' są naprawdę najbardziej znanymi… 

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 23, 2014, 10:59:57 pm »
Zgadzam się z każdym zdaniem!W Wietanamie to nic byśmy nie zobaczyli samodzielnie , prędzej by nas zamknęli!:) W zyciu biletow na stateczek w Zatoce Ha -long( kolejny cud świata)  byśmy nie dostali! A na pewno by nas nie raz, nie dwa  ogradziono i zrobiono w konia. W cywilizowanych krajach jak najbardziej samodzielnie , a przelot samolotem niestety czasem własnie tańszy czarterem - niby z wycieczką!
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 23, 2014, 11:27:57 pm »
Ale się turystycznie zrobiło w wątku Aquili  :)
Ja w zasadzie nie mam na ten temat w 100 % sprecyzowanego zdania. Pisałam, że patrzę z podziwem, na tych co samodzielnie doświadczając adrenaliny, związanej z nowym nieznanym światem i z tym ,że potrafią sami i nie ważne, czy zobaczą mniej, czy więcej, ważne, że się w czymś sprawdzili, coś sobie udowodnili i są bogatsi w nowe przeżycia. Pisałam o dzieckach, bo są zbyt samodzielne i zawsze coś wymyślali, zmaist żyć spokojnie, a ja umierałam ze strachu. Ale te wszystkie doświadczenia sprawiły, że dziś są samodzielni, potrafią się poruszać w tym pędzącym świecie i znajdować radość.
Zaś jeśli o mnie idzie, kiedyś na niewiele mnie było stać i nie miałam partnera, który by mi współfinansował i współorganizował moje (nasze) pomysły. Ale zawsze na miarę kieszeni, możliwości czasowych gdzieś się włóczyłam. Oczywiści najwięcej po Polsce i tu lubiłam jeździć, ze sprawdzoną grupą. Zawsze i wszędzie bardziej dla mnie się liczyło z kim jadę, niż to, ile zobaczę. Przeżycia związane z przyrodą i z obcowaniem z ludźmi zawsze były dla mnie najważniejsze. Zabytki jakoś ulatują z mej pamięci i nigdy bym nie zamieniła cudownego wieczoru na pogaduszkach, tańcu przy dobrej muzyce (najlepiej delikatny dżez) na zwiedzanie kolejnych muzeów. To tak w ramach głosu o zwiedzaniu.
A teraz jak mnie na więcej stać, to podobnie jak Amorek mam inne priorytety. Szybciej pojadę do wnuków, niż na jakąkolwiek forę wycieczki. A jak wnuki wyrosną, to pomyślę o dalszym zwiedzaniu świata, jeśli jeszcze siły będą  :-\ :-\
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline TOJKA

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 11077
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 23, 2014, 11:53:55 pm »
u mnie natomiast odwrotnie
kiedyś było mnie stać na wyjazdy wszelakie
a dzisiaj niestety nie
Ale to moje kiedyś, było w czasach gdy tylko blok państw socjalistycznych stał otworem - oj zjeździłam go zjeździłam wszeż i wzdłuż. Później jeszcze doszła kilkakrotnie Turcja i Grecja. A gdy wybierałam się do Indii to......wyszłam za mąż, no i skończyły się pieniążki, a zaczęła się "bieda" hehe
Ale w tej biedzie dostrzegłam piękno naszego kraju i teraz nikt mnie nie wygoni na zagramaniczne wycieczki - naprawdę, wole się powłóczyć po Polsce, bo ..... cudze chwalicie...... ;)
Jeszcze ino fiordy co to z ręki jedzą muszę zobaczyć i zaliczyć Pola Elizejskie i Montrmarte
resztę świata zostawiam dla innych ;)


operacja oszczędzająca 2008r
rak piersi przewodowy inwazyjny, potrójnie ujemny, G3
zajęte węzły (ile? wpiszę jak zajrzę do dokumentów ;) )
chemioterapia 6 x AC;  radioterapia
operacja i leczenie w Wielkopolskim Centrum Onkologicznym

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 24, 2014, 12:03:43 am »
ToJka Pola Elizejskie i Montrmarte są przereklamowane. Dwukrotnie tam byłam  i ten wielki Paryż mnie nie zachwycił. Może jestem nienormalna  :-\
Nie zrozumcie mnie źle, naturalnie warto tam pojechać pobyć na placu wśród ulicznych artystów, poczuć ten kompletny luz, posiedzieć w knajpce, wypić w sympatycznym towarzystwie dobre winko  :)

Też uważam, że nasza Polska jest cudowna. Mamy wszystko, a tak cudownych lasów nie ma nikt (no może Tajga - nie znam)
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #20 dnia: Listopada 24, 2014, 12:11:21 am »
Dokładnie tak o Paryżu napisałam przed chwilę i kasnęłam. Zachęcona przez Danę raz jeszcze - elizejskie są przereklamowane. Co nie znaczy, że Paryża nie kocham miłością młodzieńczą :) Kiedyś fantazjowałam, że wyjdę za Francuza i będę tam mieszkać  >:D Z marzeń pozostał mi jedynie (na dziś) słaba (bo bezużyteczna) znajomość języka  :P
Tojka, lepiej w te fiordy celuj :) Na prawdę są niesamowite :)

Offline TOJKA

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 11077
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #21 dnia: Listopada 24, 2014, 12:18:20 am »
Dana, nie chodzi o cos co ludzie polecają, albo nie, co reklamują, albo nie
chodzi o spełnienie marzeń
W 1985 roku zamarzyłam, żeby jechać do Paryża
niestety wtedy nie mogłam
potem nie miałam pieniędzy
a gdy już termin wycieczki był zaklepany
to akurat wtedy trzeba było cycka ciachać
gdy już_już miałam jechać z amadkiem, to znowu coś wypadło
gdy zaplanowałam wyjazd na 25 rocznicę ślubu (wrzesień tego roku) - to znowu cos wypadło
Paryż to dla mnie "symbol", że pomimo wszelkich przeciwności losów, marzenia się spełniają.....
I pomimo, że na dzień dzisiejszy, wcale mi się tam nie chce jechać
to czuję, że muszę ..... w 2015 roku jeszcze nie będę mogła, więc planuję w 2016 jako prezent urodzinowy, booooo nie zawsze kończy się 55 lat ;)



operacja oszczędzająca 2008r
rak piersi przewodowy inwazyjny, potrójnie ujemny, G3
zajęte węzły (ile? wpiszę jak zajrzę do dokumentów ;) )
chemioterapia 6 x AC;  radioterapia
operacja i leczenie w Wielkopolskim Centrum Onkologicznym

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #22 dnia: Listopada 24, 2014, 12:57:49 am »
Tak sobie pomyślałam, że o czym innym trochę jednak jest sobie gadanie o podróżowaniu, a czym innym o spełnianiu marzeń. Bo marzenia zdecydowanie są po to, aby je spełniać, by do ich urzeczywistnienia dążyć, by mieć taki rodzaj wewnętrznego sfokusowania.
Łatwo mówić, że jakieś miasto, szczególnie miasto symbolicznie kojarzące się z czymś (dla mnie na przykład takim miejscem niezwykłym był i jest Rzym, albo Neapol, albo Wenecja) ważnym, jest niewarte wyjazdu, czy rozczarowujące (jak wspomniany Paryż), wtedy, gdy się już tam było. Ale dopóki się tego nie stwierdzi na własnej skórze, to żadne opinie nie przekonują. To właśnie stanowi różnicę pomiędzy spełnianiem marzenia a wybieraniem kierunku podróży.
Marzyłam o podróży do Indii przez jakieś prawie 40 lat. Pojechałam, dotknęłam, powąchałam, posmakowałam I mogę powiedzieć: never again  ;D Ale marzenie się spełniło, i to powoduje uczucie ciepła w sercu, gdy myślę o sobie i o swoim spełnieniu.

A może by tak się przenieść z powyższymi myślami do wątku podróżniczego? Bo ciekawie tak sobie pogadać :) Aż chce się mi znowu coś zacząć planować. Tyle miejsc do odwiedzenia. Tyle czasu do spełnienia. Tyle marzeń do zagospodarowania….   

A właśnie zaczynają pojawiać się oferty biletów np do Stanów w terminach wakacyjnych za całkiem miłe pieniądze  8) Albo właśnie znalazłam Dubaj za 5 stów w obie strony na marzec… I jest też Malaga za 37 zeta na 4 stycznia ;D

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #23 dnia: Listopada 24, 2014, 04:52:30 am »
Własnie chodzi o te spełnianie marzeń, o radość z chwili, myśli ,ze jest się  o tu w tym  wyśnionym miejscu !i chyba tak należy się nastawiac. Turysci są wszędzie, nawet na szczycie Himalajow trudno jest o dziewicze tereny- nawet tam pozostawione przez zdobywców drabiny powodują ,ze Monte Everest nie jest już tym samym. W dużych miastach jest gwar i ruch.( no chyba ze idziesz jak my zwiedzac np.Valettę o 15 w lipcu - wszyscy mają sjestę ,nie masz nawet gdzie czego się napic a  ty prawie mdlejesz z upału). Mnie Paryz nie zawiodł , a ze byłam dawno chetnie się tam znow wybrałabym.Montmarte dla mnie był fascynujący , a szczególnie pamiętam cmentarz ! MOI przyjaciele zawiedzeni byli w Wenecji- bo smierdzi z kanałow!! A czego można się spodziewać ? stara woda, stare miasto itd. Wiele osob rozczarowuje Barcelona- dla mnie najpiękniejsze , najbardziej zaczarowane miasto ze wszystkich! ( owszem dziki tłum na Ramble, ale jakos nie spodziewałam się pustek). Najbardziej "bolesny" tłum był jednak w Chinach i dłużej niż dwa tygodnie nie wytrzymałabym tego jazgotu ,który jest wszędzie , nawet przy ukochanym Murze, przy wymarzonej Armii terakotowej itp.( a nie powiem by mnie rozczarowało tam cokolwiek) Dziką radość czułam patrząc na Biały Dom i przechadzając się Manhatanem - jak oglądam te miejsca w TV zawsze mam łzy w oczach.( a bo ja taka miętka jestem :)).A fiordy piękne( chociaż widziałam tylko te północną czesc , a podobno te południowe sa bardziej urocze) , ale nie zamieniłabym ich na Rzym. Jak widać ,każdego fascynuje coś innego . Gdybym nie miała w zyciu szczęścia ogladac tych wszystkich miejsc , myslę czerpałabym radość z ciszy wędrówek polskimi , zielonymi , fascynująco wyjątkowymi ścieżkami . Czy w gorach czy w miastach i u nas jest przepięknie! a aquilla nas niedługo zabije! ;)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat

Offline madzia_61

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7342
  • raz na wozie raz pod wozem
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #24 dnia: Listopada 24, 2014, 09:16:03 am »
Oj Dubaj bajeczny nawet na zdjatkach mojego syncia ,mój synek w sierpniu zabukował lutowe  Indie i Turcję/ tanio samolotowo  /,zawsze ludziom zazdrościłam podroży ,zwiedzania ,jako dziecko z rodzicami kraj ,świat/Europe / zwiedzałam ,a pozniej w swoje dziecka inwestowałam i inwestuje  :D
Rak przewodowy inwazyjny  G3 , Er i PGR ujemne, Her 2(-) ,T2NOMO
Operacja oszczędzająca 2005 r
Chemioterapia 6 AC  jednocześnie z radioterapią  17 dawek
Brachyterapia 
Leczenie: operacja CO Instytut ul.Wawelska Warszawa
Chemioterapia Szpital WSS -Józefów Radom
Radioterapia-brachyterapia ŚCO Kielc

Offline DanaPar

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 10911
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #25 dnia: Listopada 24, 2014, 10:52:34 pm »
Ja to chyba bardziej patrzę z podziwem, zawsze czekam na relacje, nie te w tysiącach zdjęć, a te o dziwacznych, niesamowitych i niespodziewanych przygodach, poznanych ciekawych ludziach i wtedy tak w przenośni jestem współuczestnikiem podróży, nie wychodząc z domu i nie trudząc się  :)

A nieustannie marzę o podróży dookoła świata i wiem jednocześnie, że nawet, gdyby się pojawiły na to szanse, to i tak się nie odważę  :-\
Carcinoma introductale G3: mamotom 22.09.05.
4 x AT
mastektomia + 22 węzły (2 zajęte): 2.01.2006
4 x AC
radioterapia 50,0 Gy w 25 frakcjach
ER-, PR-, HER +++

Offline aquila

  • Swojaki
  • Zakorzeniona
  • *
  • Wiadomości: 4189
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #26 dnia: Listopada 25, 2014, 12:04:10 am »
MOI przyjaciele zawiedzeni byli w Wenecji- bo smierdzi z kanałow!! A czego można się spodziewać ? stara woda, stare miasto itd.

po mojemu - wiele miejsc jest zwyczajnie przereklamowanych, nawet jeśli są ładne, to nie da się tam wytrzymać; taka Wenecja jest wg mnie okropna, i nie tylko o smród tu chodzi :D ;)
klimat totalnie zabity na śmierć
(za to np Florencja, choć też tłumnie odwiedzana przez turystów bardzo mi się podobała)

Offline agawa

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12291
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #27 dnia: Listopada 25, 2014, 12:51:30 am »
Myślę, że nasze marzenia dotarcia i dotknięcia rożnych miejsc na świecie nie mają wiele wspólnego z reklamowanymi kierunkami. Myślę, że takie marzenia powstają inaczej. Może tak, że na przykład przeczytamy jakąś książkę, w której poruszy nas jakieś zdarzenie odgrywające się w jakimś miejscu. I dlatego fantazjujemy, że gdy się tam znajdziemy to i dla nas będzie to jakoś symbolicznie ważne.
Są na świecie też miejsca znane z literatury światowej, ale też mitologi, również z niezwykłości jakiejś innej. Jednym z takich miejsc dla mnie była Werona; ta z Romea od Julii ;) Od czasu gdy Szekspira poznałam wyobrażałam sobie 'ten' balkon i w wyobraźni odgrywałam (jako nastolatka  8)) miłosne sceny. I koniecznie chciałam to miejsce zobaczyć w realności. Zobaczyłam, dotknęłam, wysłuchałam :) Było warto :) Ale sama Werona…? … niekoniecznie ;) (wiecie, że jest legenda, że trzeba koniecznie dotknąć piersi pomnika Julii? to gwarantuje miłość  :P)
Podobnie było i Indiami. Gdy byłam dzieckiem spędzałam długie godziny  leżąc na dywanie ze swoim tatą nad rozłożonym atlasem świata i on opowiadał mi historie, a później dawał książki opowiadające o rożnych zakątkach. Oczywiście czytałam Szeherezadę. A gdy dużo później przeczytałam Podróże z Herodotem, od razu wiedziałam, że TAM muszę być. Wiele lat odkładałam pieniądze, ale też byłam wyczulona na odgłosy różne - że jest okazja, alby do Indii pojechać. Gdy taka się pojawiła, natychmiast w nią weszłam.
Kolejna moja fiksacja to Stany. Miałam chyba z 10, może 12 lat, gdy w moje ręce wpadła książka Łysiaka Asfaltowy Saloon. We mnie powstało marzenie  zmierzenia się z kultową Route 55. W Ameryce też byłam, ale marzenie ciągle pozostało w niezaspokojeniu. Dlatego ciągle zerkam na bilety w tamtą stronę; dopóki sił starcza, dopóki jeszcze mogę….
Są też wspomnienia pięknych chwil spędzonych nad stronami o przygodach w Arktyce; pamiętacie Centkiewicza? I wiem, że dołożę staranności, aby kiedyś, może już za rok, dotrzeć do stacji na Antarktydzie. Nawet już poczyniłam ku temu pewne znajomości  :D
Mam wrażenie, że te moje fascynacje na prawdę niewiele mają wspólnego z jakimś konkretem, choć je tu przywołuję. Raczej są skrzyżowaniem moich wspomnień o fantastycznych chwilach spędzonych z ojcem wraz z rosnącym we mnie przekonaniem, że mój czas jest jakoś ograniczony. Że może być tak, że nie zdążę doświadczyć różnych rzeczy, gdy będę je odkładać do pudełeczka z napisem: do realizacji, gdy będzie czas lub/i kasa. Bo już się nauczyłam, że ten moment może nie nastąpić nigdy.
Więc nie czekam, nie odkładam, nie inwestuję.
Jeżdżę :) I dotykam. Doświadczam.
I żeby nie było, że tylko podróże i podróże są we mnie ważne. Nie, inne marzenia też mam. Na przykład miałam marzenie, aby znaleźć czas i wewnętrzną przestrzeń na przeczytanie i dokładne poznanie wszystkich dzieł Freuda. I ten rok mam dokładnie na to przeznaczony. Więc z Freudem jadam śniadania, jeżdżę z nim metrem, leżę z nim w wannie. Jest cudnie :)

Bo życie po to jest….
   

 

Offline madzia_61

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 7342
  • raz na wozie raz pod wozem
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #28 dnia: Listopada 25, 2014, 06:41:48 am »
Agawko ambitna jesteś i dobrze niech marzenia się spełniają  :)
Rak przewodowy inwazyjny  G3 , Er i PGR ujemne, Her 2(-) ,T2NOMO
Operacja oszczędzająca 2005 r
Chemioterapia 6 AC  jednocześnie z radioterapią  17 dawek
Brachyterapia 
Leczenie: operacja CO Instytut ul.Wawelska Warszawa
Chemioterapia Szpital WSS -Józefów Radom
Radioterapia-brachyterapia ŚCO Kielc

Offline Amor

  • Swojaki
  • Uzależniona
  • *
  • Wiadomości: 12128
  • carpe diem
Odp: Jak podróżujemy
« Odpowiedź #29 dnia: Listopada 25, 2014, 07:53:33 am »
Agus - kocham cię  :-*napisałaś dokładnie to co ja czuję. a ,ze nie mam czasu to się już nie rozpiszę!To serce kieruje mnie do miejsc ,o których czytałam ,oglądałam na filmach . Oczywiście czasami miejsce,czy budowla wygąda trochę mniej romantycznie, niezupełnie tak jak sobie wyobrażałam ,ale moje uczucia, emocje są tak silne ,ze pozwalają na wielkie wzruszenia z prostego powodu- jestem tu , marzyłam o tym ,udało się ! Może dlatego ,że patrzę sercem to nie czuję się zawiedziona! Oczy widzą niedostatki ,ale to nieważne . Bo to nie reklamy mnie tu przywiodły tylko marzenia, wzruszenia i uczucia. Co ja przezywałam  gdy spełniło się jedno z moich największych pragnień- zobaczyć Angkor Wat. Nic a nic nie zawiodłam się na Wenecji- była taką jaką sobie wyobrazałam. Odwiedziałam ją już 3 razy i wcale nie czuję by nie spełniła moich oczekiwan. Każdy z nas jest inny i to ma wpływ na nasze odbieranie rzeczywistosci, tego co nas spotyka. I dotykając wypolerowaną piers Julii tez się wzruszałam, to ma miejsce zawsze gdy macam podobne wypolerowane przez zwiedzających  inne symboliczne miejsca. Może ze mną cos nie tak ,ale przezywam w muzeum Picassa, a co ja czułam ogladajac największe dzieła tworcow w Rzymie,Paryzu,   Petersburgu  w NY , Waszyngtonie i innych  . Kurcze wyjdzie ,ze się chwalę ,ale teraz zdaję sobie sprawę ile miałam szczęcia móc to wszystko widzieć i jeszcze umiec to przeżyć!
Wolałabym ogladac Armię Terakotową w samotności ,ale nie mam problemu z zaakceptowaniem sytuacji ,ze zwiedza ze mną dziki tłum! Cóz , takie życie! ;)
styczeń2006, rak piersi lewej, przewodowy inwazyjny,T1N0M0,G1,węzły czyste (Her- ujemny) niehormonozależna,leczenie-  mastektomia na życzenie  i  4 AC
luty2007 ,wznowa  w bliźnie - 8 mm ,  hormonozależna
leczenie- wycięcie  blizny, radioterapia , kastracja radiologiczna jajnikow, tamoksifen 5 lat