w Austrii nigdy nie byłam na mszy, ale kiedyś dawno temu, kiedy pierwszy raz w życiu byłam w Austrii - taki objazdowy wyjazd autokarem SAN z zakładu pracy, jechałam sama, bo nie stać nas bylo jechać z mężem,Austria, Włochy, Jugosławia, było to w późnych latach 80-tych (87?), u nas szaro, buro, biednie i pierwsze zwiedzanie to był Wiedeń,
czekając na wejście do Schonbrun (chyba źle napisałam) i patrząc na cudny park płakałam, że gdzieś może być tak pięknie...
Austria zrobiła na mnie tak dobre wrażenie - taka czysta, poukładana, porządna. I wtedy miałam taką myśl- że oni tu już nic nie mają do roboty, tylko dbać o piekno i porządek. Wszędzie było tak ładnie...Zwiedziłam wtedy też Salzburg, potem była cudna Florencja (spaliśmy w namiotach i we Florencji kamping był na zboczu rzeki skąd rozpościerał się cudny widok na całą Florencję).
Potem Rzym i oczywiście poza zwiedzaniem do nocy przez trzy dni, audiencja u naszego Papieża w sali Papieskiej. W drodze powrotnej Wenecja - w dzień, kiedy są Regaty - ostatnia niedziela września co roku - wtedy płyną po kanale zabytkowe ustrojone łodzie, gondole, historyczne stroje - taka przepiekna parada na Canale Grande. Wenecja oczywiście przepięknie ustrojona.
To był bardzo biedny wyjazd ( tylko raz kupiłam sobie loda, raz pizzę,bo każdy dolar to było kupę pieniędzy), ale przeżycia cudne. Tak tu Natalio rozpisałam się, choć tylko chciałam "słówko" o Austrii