niestety, czuję się zaszufladkowana
bo przecież ślub kościelny brałam i na tacę czasem coś rzuciłam, siłą szufladowego pędu pewnie też PIS popieram
w zgeneralizowanej linii obok proboszcza, biskupa, Terlikowskiego
nie mam prawa być sobą, bo muszę być katolikiem z wyobrażeń nie_katolików?
a gdyby tak rząd wpadł na pomysł, by wprowadzić ustawę nakazującą wszystkim chodzenie do kościoła, to nie miałabym prawa przeciwko temu protestować, bo sama do kościoła chodzę?
i skoro takie fałszywe są te protestujące kobiety- katoliczki, to czy ateista szanujący, podziwiający katolickiego księdza Jana Kaczkowskiego jest też fałszywy?
przeraża mnie nasilająca się fala sortów różnego typu
nie, nie napisałam, że jak dajesz na tacę, to popierasz pis; piszę, że jak identyfikujesz się z kościołem, tzn zgadzasz się z jego nauką, nauka kk jest taka, że aborcja to zło; jeśli myślisz inaczej znaczy że niezupełnie identyfikujesz się z kościołem, który wspierasz, jak większość polskich katolików - se wybiera co im pasuje; masz do tego prawo, jasne, ale jak dajesz na tacę, to ich wspierasz, więc tem samym strzelasz sobie w stopę
logiczne?
jak baby dają na tacę, a potem drą się, że biskupi chcą rządzić ich macicami, to sory - głupie baby - nie wspiera się swojego wroga
paradoksalnie w całym tym konflikcie mam szacun dla ortodoksyjnych katoliczek, co to nigdy gumki nie użyją, ani się nie wyskrobią - one są konsekwentne w swoich poglądach, przerażające jednocześnie, ale przynajmniej konsekwentne
anka - dlatego napisałam, że można wciąż być chrześcijaninem nie będąc katolikiem, bycie katolikiem oznacza uznanie nauki kk, a ona jest jaka jest - ogólnie z punktu widzenia współczesnego człowieka jest niezafajna;