Amazonka - klub internetowy - rak piersi
Kto ma tak jak ja => 3 minusy => Wątek zaczęty przez: mag w Kwietnia 15, 2013, 02:41:52 pm
-
triple negative - rodzaj raka, w którym receptory hormonalne (oba) i receptor HER2 - są ujemne
-
mój raczek był potrójnie ujemy
dostałąm 6 żółtych i już
teraz pacjentki z triple negative cancer leczone są bardziej agresywnie
na przykład: 6 FAC/FEC lub 4 FAC i 12 taxoli (w mniejszych dawkach, w tygodniowych odstępach)
-
tez byłam potrójnie ujemna , dostałam AC + radioterapia + brachyterapia
-
Tez byłam potrójnie ujemna , dostałam po mastektomii 4 AC ! Za rok miałam wznowę ,tym razem hormonozależną .Zlecono po usunięciu guzka radioterapię i wyłączenie jajnikow przez naswietlanie ( 4 razy). Jestem ponad 7 lat po zachorowaniu .
-
ja też tutaj. dostałam 6xAT przedoperacyjną. wybiła dziada co do komórki hehe (http://emoty.blox.pl/resource/blowup.gif)
potem resztki przypiekli (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0shoot.gif) (http://emotikona.pl)
a na koniec wyciachali (http://emoty.blox.pl/resource/violentsmiley010.gif)
a potem dostałam wyniki histopatu (http://emotikona.pl/emotikony/pic/35pijacy.gif) (http://emotikona.pl)
-
uuuuuuuuuuuuuu jakie doborowe towarzystwo :0ulan:
się też tutaj zamelduję
a wiecie, że jak doczytałam w necie, że te z trzema minusami mają bardzo małe szanse na przeżycie, że rokowania niekorzystne, że najczęściej pojawiają się przerzuty, to oczywiście już_natychmiast umierałam (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0suicide.gif) (http://emotikona.pl)
a tu guzik_z_pętelką (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0fuck.gif) (http://emotikona.pl) : dali mi AC x 6 + radioterapie iiiiiiiii bujam się po tym cudnym świecie
hehe już za parę dni, za dni parę (noooo za równiutki miesiąc ;) ) pyknie mi 5 latek (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0yahoo.gif) (http://emotikona.pl)
rany_julek kiedy to zleciało
-
faktycznie zleciało
a jakby wczoraj było (http://emotikona.pl/emotikony/pic/035.gif)
-
Potrójnie ujemna to i ja .... :D
Dostałam 6 żółtych, ... no nie właściwie to pięć, bo mi płytki krwi zleciały do 50 tyś po naświetlaniach.
W tym roku w listopadzie dycha mi stuknie (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0dance3.gif) (http://emotikona.pl)
Tojka juuuż piątka Ci leci.... ale czas ucieka, a my dalej "młode" ...hehe
-
Ja też z tej bandy (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0dance3.gif) (http://emotikona.pl)
Po mastektomii zaserwowano mi 6 cykli TAC.Ostatecznie zatankowałam tylko 4.Dwie odpuściła mi lekarka ze względu na bardzo kiepskie samopoczucie oraz wyniki krwi.Rozważano w zamian naświetlania ale nie dali.
Po ponad 2 latach myślę że trafiłam na kiepską lekarkę a i ja nie byłam taka mądra jak teraz (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0winked.gif) (http://emotikona.pl)
-
ja też potrójnie_ujemna....po 6 zółtych
jak zobaczyłam wynik histopatu, to się bardzo ucieszyłam,że nic mi w tym raku nie wyszło....wszystko ujemne
(http://emotikona.pl/emotikony/pic/0fool.gif) (http://emotikona.pl)
ale wtedy to jeszcze ciemna byłam w tem_temacie
-
Moja gadzina była też potrójnie ujemna. Przyjęłam 6 razy AT, 25 lampek i było dobrze.
W grudniu znaleźli małą wznowę w śródpiersiu i okazało się, że dziad zmienił się
na dodatni. Teraz biorę tamosia i zoladex.
Trafiam na wspaniałych lekarzy - to takie ważne, czuć się bezpiecznie w Ich rękach :)
-
jakie to wszystko pokręcone z tym raczyskiem
jesteś Psotuniu kolejną osobą tróujemną, u której wznowa była hormonozależna ....
-
Ja jestem podwójnie ujemna, ale bez herceptyny (bo gdy zachorowałam to nie badano HER - pospieszyłam się z chorobą o pół roku). O zbadanie HER z preparatu, poprosiłam ca. rok po skończonym leczeniu. Na wejście z Hercią było za późno. Ale lekarka mnie pocieszyła, że jakby co, to będą wiedzieć jak mnie leczyć.
A bez Herci, stan mego serduszka będzie lepszy; pomyślałam wtedy, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. 8-mego czerwca minie 7 lat od skończonej terapii i mam się dobrze. Oby tak dalej
ztx
-
Danusiu
jeżeli Her było u Ciebie na ++++ to nie jesteś potrójnie ujemna :0ulan:
-
Mój Her jest +++ i mam to na czerwona na karcie, co by na przyszłość, w razie, co pamiętać.
A z czterema plusami też jest?
-
nie ma :)
-
A ja taka powiedzmy poniekąd do końca nie stwierdzona potrójnie ujemna :0ulan:
Bo zapomnieli pobrać przed chemia przedoperacyjną więcej wycinka
i Hery im nie wyszły :o
a ze po chemii AT przed operacją (3 cykle) ,AC po operacji (4 cykle) i obowiązkowo radio
nic nie brałam to wynika ze jestem zaliczana do potrójnie ujemnych
A ci co straszą niech lepiej za leczenie chorych się wezmą ,a nie za wróżenie, bo kiepsko im to idzie ztx
-
jakie to wszystko pokręcone z tym raczyskiem
jesteś Psotuniu kolejną osobą tróujemną, u której wznowa była hormonozależna ....
To tak jak ja- pierwszy potrojnie ujemny , wznowa hormonozalezna! Słyszałam wowczas,ze wznowa jest przeważnie inna niz pierwszy raz . Uka tak miała ,pierwszy hormono, drugi potrojnie ujemny!
-
Tak sobie myślę, że jeśli wznowa zmienia się na dodatnią, to może powinno się od razu aplikować leki tak, jakby była dodatnia i wznowa nie miałaby szans się pojawić. Czy nie jest to logiczne ???
-
Hmmm, ale popatrz ile jest takich sytuacji jak moja? Niewiele, czy warto od razu truc kogos jak nie widać potrzeby? Jeszcze medycyna zbyt mało wie!!
-
Ja tez trzy razy ujemna! Ma to dobre strony, krótsze leczenie na przykład :D
-
co racja, to racja O0
-
też sobie to chwaliłam :D
-
Też potrójnie ujemna, trzy lata po operacji oszczędzającej, 4 AC, 12 taxoli i 28 lamp.
-
Witaj wśród trójujemnych :0ulan: - od razu widać, że leczono CIę zgodnie z najnowszymi standardami dla trójujemnych O0 ja niestety dostałam ino 6 CMF- ek ale chwalić_boga, bujam się już prawie 9 lat od operacji :)
-
Skutki najnowszych standardów do dziś odczuwam ;) ale nie narzekam. Twój staż b_angel umacnia mój optymizm, którego mam zresztą głębokie pokłady i przyznam się, że teraz życie jest piękniejsze i intensywniejsze niż przed...
-
Przez te wszystkie lata od zachorowania ( 2009), częściej dopadały mnie myśli o śmierci, niż o życiu. Ale teraz coś się zmieniło.Nigdy nie było tak intensywnie....Nigdy nie było tak częstego zatrzymywania się na chwilach, zdarzeniach. Najdalej wczoraj, pytałam siebie: czy musiałam aż "załapać" raka, żeby tak ekstra się rozkręcić? Widać musiałam...i niech to życie będzie krótsze, ale właśnie takie! :)
-
pytałam siebie: czy musiałam aż "załapać" raka, żeby tak ekstra się rozkręcić? Widać musiałam...i niech to życie będzie krótsze, ale właśnie takie! :)
Perła jakie krótsze, jakie krótsze (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0zlosc.gif) (http://emotikona.pl)
Głupoty gadasz i tyle.... trzeba wierzyć, że skoro żyjemy to mamy tu na tym ziemskim padole jeszcze "coś_do_zrobienia" (http://emotikona.pl/emotikony/pic/0heart.gif) (http://emotikona.pl)
-
Ależ ja właśnie "coś" robię! I może dlatego robię, że czas goni...I ja wolę krócej, ale ostro, niż dłuuugo na jałowym biegu.Od chwili, kiedy uświadomiłam sobie,że nie długość życia jest dla mnie aż tak ważna ,tylko zupełnie coś innego.. paradoksalnie...zaczęło być czadowo :)
-
i przyznam się, że teraz życie jest piękniejsze i intensywniejsze niż przed...
prawda? aż się czasem dziwię, bo ja przed chorobą nie byłam z tych "narzekających marud" a jednak TERAZ mi zdecydowanie lepiej :D
-
mi też O0
-
Mi też O0, choć nie jestem trójujemna.
-
Witam serdecznie,
trafiłam na to forum szukając w internecie informacji o potrójnie ujemnym raku piersi. Od razu się załamałam, bo wyczytałam, jak złe są rokowania. Ta paskudna choroba dotknęła moją mamę, spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Mama, tak aktywna osoba, szczupła i wysportowana, bez nałogów, 'jedynie' trochę stresów najadła się w życiu, szczególnie ostatnio.
To forum dało mi jakąś nadzieję, wiarę w to, że mama będzie zdrowa. Czytając Wasze historie podniosłam się na duchu.
Chciałabym coś więcej się dowiedzieć o tym raku, ale nie wiem czy mogę zapytać w tym wątku?
-
witaj i pytaj O0
tylko się pochwalę, że ja potrójnie ujemna młodo zachorowana (co bardzo pogarsza rokowania) dzisiaj świętuję 9 rocznicę operacji ztx
-
Ja tylko dodam, że więcej tutaj takich długodystansowców.
Witaj okt ztx
-
Angel to zdrówka na kolejne dziewiątki z tej okazji :-*
Okt, witaj na naszym forum. Zaproś też do nas mamę. Zobaczycie, jak tu wesoło, no czasem też powalczymy z sobą, ale tylko, co by nie było za słodko i co by od tych słodkości nie dostać mdłości.
Ja co prawda podwójnie ujemna, ale nie dostałam herceptyny, co jest dawana, gdy HER 3+ (gdy zachorowałam nie było w programie) to tak jakbym była potrójnie ujemna. A za niecały miesiąc będę w miejscu, w jakim jest dziś Angel, czyli skończę 9 lat.
Okt będzie dobrze, tylko się już nie stresujcie, tylko ostro zabierajcie się do walki z gadem. A tu koniś do pomocy :0ulan:
-
Hej okt. Witaj wśród nas. Ja nie potrójna, ale dziewczyny ci wszystko wytłumaczą. Pytaj_czytaj. I nie martw się na zapas. :)
-
okt, pytaj o wszystko, co Cię interesuje,
ja jestem potrójnie ujemna, po mastektomii i żółtej chemii - w czerwcu minęło mi 13 lat od operacji,
rzeczywiście lekarze źle piszą o tym rodzaju raka - ale sama widzisz - nie jest tak tragicznie :D
-
Witaj Okt :)
następna trójujemna sie melduje........ w listopadzie stuknęła mi dziesiątka.
Jak widzisz nie jest tak źle jak piszą w rokowaniach
-
helołłłł okt :)
w porównaniu z dziewczynami ToJa "młódka" ;)
w maju minęło mi 5 lat od operacji :D ; dla potrójnie ujemnych PIĄTKA jest magiczną liczbą ;)
teraz - byle do przodu :)
Ta choroba na wszystkich spada jak grom z jasnego nieba, wszyscy dostają obuchem po głowie.
Ale jak już przejdzie się leczenie, to ........ życie jest piękne :D a szczególnie gdy do towarzystwa ma się forumowe dziewczyny :D
Przekaż mamuśce uściski i zaproś Ją do klikania z nami :D
-
Witaj okt ! TY się tak tym potrójnym za bardzo nie zajmuj! Ciesz się życiem, zdrowiem i wierz w siebie! W styczniu będzie 8 lat jak takowego mi ciachnięto! Tez bardzo mi się nie podobało ,że potrójnie ujemny , więc " na pocieszenie" po roku dostałam w bliźnie wznowę - tym razem hormonalnozależną! :D Liczę,że będę obchodzić w zdrowiu, w lutym , 7 rocznicę wywalenia i tej gadziny! Nie martwmy się na zapas , bo życie samo pisze cd. Miejmy nadzieję ,że tylko szczęśliwy.
-
Dziękuję za tyle miłych odpowiedzi :)
Przepraszam, że ja odpisuję dopiero teraz, ale pochłonęło mnie tyle spraw w ostatnim czasie. Ja obecnie piszę na ostatnią chwilę pracę inżynierską, bo kiedy w październiku dowiedzieliśmy się o chorobie mamy, rzuciłam wszystko i skupiłam się na pomocy jej.
Bardzo, ale to bardzo dużo czytałam na temat choroby i odżywiania w trakcie. I powiedzcie mi proszę, czy takie odżywianie (zero chemii, tylko zdrowe, ekologiczne produkty, brokuły, czosnek, kurkuma i masa, masa innych) działają na to dziadostwo potrójne, bo gdzieś mi się rzuciło w oczy, że to ma tylko wpływ na hormonozależne typy.
W ogóle moja mama dostaje czerwoną chemię i jeszcze endoxan, tylko tyle pamiętam. Pani doktor powiedziała mamie, że ma baaardzo duże szanse na wyleczenie, bo rak został wykryty w fazie T1, reszta 0, węzły czyściutkie. Tylko cholerstwo ma III G.
Jak to się mawia, mama ma szczęście w nieszczęściu, że pracuje w szpitalu na oddziale ginekologii-onkologicznej, dlatego zna lekarzy i ma wszystko załatwiane dosłownie natychmiast. Nawet tomograf, na który pani w rejestracji chciała ją w październiku zapisać na styczeń.
Przepraszam najmocniej, że zarzucam Was taką ogromną ilością informacji, ale pisałam wszystko, co w tej chwili przyszło mi do głowy i musiałam z siebie wyrzucić.
Dziękuję Wam za wsparcie :D
-
A i przypomniałam sobie jeszcze jedno. Bo przeczytałam gdzieś, że potrójny dziad jest najczęściej genetyczny i w wielu przypadkach powraca ponownie. A czy usunięcie piersi byłoby jakimś rozwiązaniem? Ja sobie tak tłumaczę, że wtedy nie miałby gdzie wrócić (o ile nie jest to ta mutacja, która odpowiada jeszcze za nowotwór jajników).
-
I powiedzcie mi proszę, czy takie odżywianie (zero chemii, tylko zdrowe, ekologiczne produkty, brokuły, czosnek, kurkuma i masa, masa innych) działają na to dziadostwo potrójne, bo gdzieś mi się rzuciło w oczy, że to ma tylko wpływ na hormonozależne typy.
też wcinałam(i wcinam do tej pory) brokuły, kurkume imasę innego jedzonka - czy działa, nie wiem, ale mam się dobrze :D
Pani doktor powiedziała mamie, że ma baaardzo duże szanse na wyleczenie, bo rak został wykryty w fazie T1, reszta 0, węzły czyściutkie. Tylko cholerstwo ma III G.
noooo i słuchajcie pani doktor :) wie co mówi :)
u mnie też było G 3 , a na dodatek 1 węzeł zajęty
i się bujam od operacji 5, 5 roku :) i mam zamiar jeszcze dużo dłużej :)
buziaki dla mamy :-*
DOPISEK: moja gadzina genetyczna nie była
mama może sobie zrobic badania genetyczne - w Szczecinie robią cały pakiet za zupełna darmochę :)
-
czy usunięcie piersi byłoby jakimś rozwiązaniem?
w Polsce chyba nadal zabronione ??? Gdzies na forum mamy całą dyskusję na ten temat, spróbuję odnaleźć….
A mama ma dobre rokowania; lepsze niż nie jedna z nas; a patrz - żyjemy, piszemy, mamy sie dobrze :)
-
A mnie przy każdej takiej okazji korci, żeby sprawdzić, czy aby nie byłam tych ponad 10 lat temu trójujemna ;) Wtedy u nas Herów nie badano, a hormonalne były ujemne. I korci mnie... a potem mi się odechciewa latać po bloczki, bo jakie to w końcu ma znaczenie, skoro się bujam już tak długo? :)
-
Ajj nie umiem cytować tu wiadomości, to piszę normalnie 8)
U mamy chyba jednak będzie genetyczny, bo babcia przypomniała sobie, że jej taty siostra zmarła na raka piersi. W czwartek mama ma spotkanie u genetyka i wszystko się wyjaśni.
A co do usunięcia piersi, to pani doktor wspominała coś jeszcze o usunięciu jajników...
Zapomniałam przedtem napisać, że po tych sześciu chemiach mama będzie mieć jeszcze 30 naświetlań (25+5).
-
Z tego co ja się orientuję, to u nas w PL mozliwa jest już, tzw. prewencyjna mastektomia (bo o tej chyba mowa), jedynie u genetycznie obciążonych.
Wtedy oczywiście bierze sie też pod uwagę usunięcie jajników.
Przechodzi się przed tym rozmowę z psychologiem.
*
Hamaczku, daj se spokój :)
-
Bo przeczytałam gdzieś, że potrójny dziad jest najczęściej genetyczny i w wielu przypadkach powraca ponownie. A czy usunięcie piersi byłoby jakimś rozwiązaniem? Ja sobie tak tłumaczę, że wtedy nie miałby gdzie wrócić (o ile nie jest to ta mutacja, która odpowiada jeszcze za nowotwór jajników).
okt...nie każdy potrójnie ujemny rak jest genetyczny
ale za to każdy genetyczny jest potrójnie ujemny
mutacja brca1, która najczęściej odpowiada za raka piersi , odpowiedzialna jest też za raka jajnika....którego trudno wykryć we wczesnym stadium.....dlatego lepiej się ich pozbyć
ja mam mutacje brca1.....miesiąc po otrzymaniu wyniku już byłam po operacji....usunięte mam wszystko....razem z szyjką.....bo ja jestem fanka ;D chirurgii.......uważam, że nie ma narządu....nie ma choroby
bardzo chciałam sobie zrobić profilaktyczna mastektomię drugiej piersi.....ale 7 lat temu jeszcze nie miałam takiej mozliwośći........a teraz jakoś już mi się nie chce nawet rekonstrukcji robić
ale zdrową pierś też już miałam operowaną.......wycięte miałam dwie zmiany łagodne......z czego jedna to brodawczak, który gdyby nie był usunięty...po paru latach na pewno by już nie był łagodny
-
to, że w rodzinie już ktoś chorował na raka piersi wcale nie przesądza o mutacji
jeżeli bedzie mutacja to w pierwszej kolejności należy zastanowić się nad prewencyjnym usunięciem jajników (oprócz oczywistej ochrony przed rakiem jajnikó jest również dodatkowa ochrona przed rakiem w piersi)
co do profilaktycznej mastektomii to jak na razie prawo polskie nie pozwala - ale lekarze jakoś to omijają uzasadniając zmianami mastopatycznymi itp. ale pacjentka naprawdę MUSI być pewna, że tego chce ....
wystąpienie raka piersi w rodzinie nie przesądza o mutacji genów
gdyby jednak tak było to w pierwszej kolejności należy się zastanowić nad usunięciem jajników (oprócz oczywistej ochrony przed rakiem tychże, dodatkowa ochrona przed rakiem piersi)
profilaktyczna mastektomia jest proponowana pacjentkom z mutacją i na przykłąd zmianami mastopatycznymi bądź włókniakami w zdrowej piersi - musi byc jakieś uzasadnienie oprócz mutacji .... no i pacjentka musi być naprawdę pewna, ze tego chce
a trójujemne z G3 (w tym ja) mają się całkiem dobrze :0ulan: na tym forum
-
anioł, ale Ty dobitnie piszesz xhc
ale za to każdy genetyczny jest potrójnie ujemny
genetyczny może różne kombinacje mieć, nie ma sztywnej zasady
-
oj_tam, oj_tam xhc
zołza mnie nad głowom wisiała
i mi sie skasowało - pisałam potem drugi raz :P to i mie sie troszku pomerdało co już napisałam a czego jeszcze nie
-
a trójujemne z G3 (w tym ja) mają się całkiem dobrze :0ulan: na tym forum
Z Wami tutaj to od razu jakoś raźniej :)
Nie rozumiem tylko, dlaczego tak źle pisze się o tym typie nowotworu. Gdzieś znalazłam artykuł, którego tytuł mniej więcej brzmiał "Potrójnie ujemny - rak kobiet wykluczonych". No ratunku, to od razu oznacza śmierć? Chyba przestanę przeglądać internet ::((
Moja mama jest całkowicie świadoma i pewna tego, że chce być zdrowa, nawet kosztem usunięcia jajników czy piersi. Jak już wcześniej pisałam, pracuje na oddziale ginekologii onkologicznej, dlatego na co dzień widzi z czym zmagają się chore kobiety.
W ogóle mama odkąd pamiętam miała jakieś problemy z piersiami, coś tam w nich miała, nawet nie wiem co, bo to było kilka lat temu.
A co ciekawe, w sierpniu mama miała USG piersi jako badanie kontrolne, które nie wykazało nic. 8 października wykryła sobie guza, który jak się później okazało miał wymiar 1,4x1,1x0,9 cm. Biopsja, która odbyła się na drugi dzień wykazała, że jest to "rozszalały węzeł chłonny", no jak się później okazało, to był nowotwór. Przez kolejne dni tomograf, wyniki a 20 października operacja, guz został wycięty z bardzo dużym marginesem, a na wyniku było napisane, że dobrze oddzielony od pozostałych tkanek.
Ojj nie wiem, czy nie zarzucam Was ogromem informacji, ale jak piszę o tym komuś, kto to przeżył, robi mi się lżej na duchu...
-
Okt
dlatego tak się pisze o tym typie raka ponieważ poza standardową chemioterapią lekarze nie mają nam nic do zaoferowania (ja 9 lat temu dostałam 6 cykli tzw. żółtej, której obecnie się w ogóle nie stosuje w pierwszym rzucie choroby)
choć ostatnio coraz więcej się mówi o ty typie raka i od kilku lat podaje się tróujemnym taksany w połączeniu z AC
a dla raków hormonozaleznych jest leczenie antyhormonami, dla herdodatnich herceptyna
ale też stwierdzono, że jeżeli do 5 lat od zachorowania nie pojawiły sę przerzuty to ryzyko takowych spada do minimum :)
i że trójujemne lepiej reagują na chemię od hormonozaleznych...
-
ale też stwierdzono, że jeżeli do 5 lat od zachorowania nie pojawiły sę przerzuty to ryzyko takowych spada do minimum :)
i że trójujemne lepiej reagują na chemię od hormonozaleznych...
Też czytałam, że jeżeli w ciągu 5 lat nie nastąpi wznowa, to ryzyko spada do około 5 %.
Natomiast o tym, ze ujemne reagują lepiej na chemię, to nie słyszałam, ale jeżeli tak jest, to fantastycznie :)
Mam też pytanie o zieloną herbatę, czy to prawda, że podczas chemioterapii nie powinno się jej pić ze względu na to, że obniża działanie chemii?
Ja kupiłam mamie bardzo dobre odmiany zielonej herbaty (ponad 50 zł za 100 g :o) - japońskiej, bo gdzieś przeczytałam, że japońska ma więcej polifenoli niż chińska i na razie herbata leży i czeka, ale nie wiem czy słusznie...
-
Ja miałam wznowę hormonozależną , w rok po pierwszym i to trójujemnym. Na początku roku mam nadzieję ,że zakończę 7 szczęśliwy rok po tej wznowie! I tak też bywa.
-
o herbacie nic nie czytałam
ale ja na przykład (nałogowa pijaczka zielonej herbaty) nie piłam jej podczas chemioterapii w ogóle ponieważ mi nie smakowała, była dla mnie mdła i jakaś taka bleee - piłam za to czarną z cytryną - bo kwaśna :)
-
ja odwrotnie, zawsze wielbiłam czarną, a w czasie chemii przeszłam na zieloną (8 lat temu), teraz znów czarna
poszperałam w necie i znalazlam coby nie pić gdy się ma chemię bortezomib (Velcade),
natomiast przy "naszych" rodzajach chemii nigdzie nie znalazłam coby była przeciwwskazana,
a często jest polecana :)
-
Ajj nie umiem cytować tu wiadomości, to piszę normalnie 8)
cytowanie nie jest trudne - w prawym górnym rogu postu, który chcesz zacytować jest słowo"cytuj" wystarczy na niego kliknąć i już w ramce odpowiedzi pokazuje sie cytowany post :)
w tym wątku możesz sobie przetestować_popróbować http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=85.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=85.0)
Zapomniałam przedtem napisać, że po tych sześciu chemiach mama będzie mieć jeszcze 30 naświetlań (25+5).
hehe to my som z mamuśką leczeniowo prawie bliźniaczki ;) G3, potrójnie ujemne, 6 chemii czerwonych i lampki (ino ja miałam 25+8) ;)
-
Ajj nie umiem cytować tu wiadomości, to piszę normalnie 8)
cytowanie nie jest trudne - w prawym górnym rogu postu, który chcesz zacytować jest słowo"cytuj" wystarczy na niego kliknąć i już w ramce odpowiedzi pokazuje sie cytowany post :)
w tym wątku możesz sobie przetestować_popróbować http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=85.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=85.0)
Zapomniałam przedtem napisać, że po tych sześciu chemiach mama będzie mieć jeszcze 30 naświetlań (25+5).
hehe to my som z mamuśką leczeniowo prawie bliźniaczki ;) G3, potrójnie ujemne, 6 chemii czerwonych i lampki (ino ja miałam 25+8) ;)
O widzisz :) A przeszukałam wątek i przeczytałam, że już chwilę temu minęło Ci 5 lat ztx
A tak zapytam, czemu akurat 8 lampek na dół po guzie?
-
Myślę, że dlatego, że TOJECZKA mniała oszczędnościówkę ;) Chiba.
-
A tak zapytam, czemu akurat 8 lampek na dół po guzie?
ano nie wiem, bo większość dziewczyn miała 5 lampek celowanych, a ja 8 = pewnikiem jakaś wyjątkowa jestem ;D ,
noooo Mirusia, po oszczędzającej jestem :)
a może dlatego, że trza było celnąć w fajowską datę zakończenia leczenia ;) 6 grudnia - mikołajki :D
I tym sposobem przypomniałam sobie, że minęło mi właśnie 5 latek od zakończenia leczenia
Jako potrójnie ujemna ogłaszam wszem i wobec, że nie tylko 5 lat od operacji, ale i 5 lat od zakończenia leczenia minęło , a więc już należę do grona tych potrójnie ujemnych z G3 co to na tym forum mają się calkiem dobrze
Anioł podaj grabę ;)
-
Ja miałam ino na myśli, że przy oszszędnościówkach, którą Ty mniałaś, dokładają zazwyczaj lampek ;)
-
Pijałam zieloną ale nie w dniu chemii i nie dzien po, bo kiedy wypilam takową po pierwszym wlewie to mnie złapały duszności i ból serca i mam wrażenie, że weszła w jakąs reakcje z chemią :o Może to jednak moja prywatna alergia. Potem juz nigdy nie miałam takiej reakcji
-
Ja tak do dziś reaguję na polędwicę wołową, też to była pewnikiem moja prywatna alergia na chemię xhc
-
Moja mama też miała oszczędzającą operację i ma 25+5 lampek, ale już nie wnikam :)
W ogóle na początku pani doktor mówiła, że jeżeli węzeł będzie czysty to 4 chemie, a jeżeli już zajęty to 8. Mamie wyszedł czysty, ale dla pewności woli podać mamie dodatkowe dwie.
A czy podczas chemii dostawałyście taki lek przeciwwymiotny, składający się z trzech tabletek, jedna godzinę przed chemią, druga na drugi dzień i trzecia na trzeci (po refundacji 3,20 zł, a bez refundacji 230 zł). Mama nie dostała jej za pierwszym razem, dopiero przy drugiej chemii sama o nią poprosiła.
-
Ja nie dostawałam. Tylko mnie w ogóle nie mdliło
i przeciwwymiotne brałam w czopku i zastrzyku podczas wlewów.
-
Okt moja babcia i mamusia miały raka, a mój nie jest genetyczny, tzn. nie stwierdzono zmutowanych genów BRC xhc
Pewnie wszysko jest jakoś genetycznie uzależnione, bo są ludzie, których i Syberia nie złamała i tacy, co byle wietrzyk i już chręchlają :-\
-
Anioł podaj grabę ;)
a nie skrzydło ???
ja dostawałm zofran w dopkę przed chemią , a receptę na lek co nie pamiętam jak się nazywa
ale kosztował w 8 lat temu chyba ze 180 zl....a na receptę ok 3 zł...było 10 w opakowaniu
-
Moja mama zmarła na raka piersi, jej siostra zyje zdrowa, moja siostra żyje zdrowa , a BRCA mi nie znaleziono. TYlko skąd możemy wiedzieć czy jeszcze nie są w to zamieszane inne geny ,których nauka dotąd nie poznała.
-
No właśnie, miałam to napisać.
Przeca, póki co, poznano tylko dwóch winowajców :-\
-
Mirusiu znają ich więcej. Bo nie tylko o nasze raki idzie. Ale nauka o genach i przyczynach chorób w zmutowanych genach to śpiwka przyszłości. Może kiedyś leczenie będzie polegać na naprawieniu genu :-\
-
Ja cały czas jedynie myślę o piersiowych.
Na innych mało co siem znam i niech tak ostanie.
-
Moja mama zmarła na raka piersi, jej siostra zyje zdrowa, moja siostra żyje zdrowa , a BRCA mi nie znaleziono. TYlko skąd możemy wiedzieć czy jeszcze nie są w to zamieszane inne geny ,których nauka dotąd nie poznała.
tak sobie teoryzuję - ciekawe czy u wszystkich, którzy mają mutację w brca i u których wystąpił rak piersi, był on spowodowany własnie tą mutacją, czy może inną - dotąd nieznaną ;)
-
Aquilo tego wg mnie nikt nie wie na 100 %. Przyczyn jest wiele. Ja brałam HTZ przez 3 lata. Gdy zachorowałam nakazali mi przestać brać. Rak okazał się nie być hormonozależnym, więc teoretycznie te 3 lata przyjmowania hormonów nie miało wpływu. Powiedzieli mi też, że gdyby był hormonozależny to i tak by nie wywołały raka ino mogłyby ciut przyśpieszyć jego pojawienie się. Wszystko to to hipotezy.
Jeszcze jedno. Ja mam HER+++, nie dostałam herceptyny, bo jej nie było w standardzie i mam się dobrze już ponad osiem lat od diagnozy. A inni się martwią, że mają HER- i nie dostaną. Widać nie wszystkim jest ona potrzebna. Ale się rozpisałam. Buziaczki dla wszystkich trójujemnych :-*
-
Własnie o to chodzi ,ze nasze diagnozy, leczenie to trochę takie szukanie po omacku.Bo przecież jak mnie sklasyfikowac? Pierwszy potrojnieujemny, T1N0M0, G1 ! CHemia 4 AC, mastektomia na moje zyczenie! Powinno być super , a tu za rok wznowa i to hormonozalezna! Skąd , dlaczego nikt mi tej odpowiedzi nie udzielił. Jedna onka orzekła ,ze mogło być drugie malenkie ognisko, a druga onka powiedziała ,ze rak piersi jest w 80 % rozpracowany. Reszta- czarna magia! Może cieszcie się ;) jak tego jednego macie nawet trójujemnego! A ja się cieszę ,ze mi czas biegnie w zdrowiu i niechby tylko tak zostało! Ech, widać wyjątkowa jestem... ( chociaż nie jedyna) Pamiętam Sara miała pierwszego hormonozaleznego ,drugiego po roku potrójnego i bądź tu mądry.
-
Dziewczyny mam jeszcze szybkie pytanka :) Mama jest po dwóch chemiach, w piątek jedzie na trzecią a wciąż ma miesiączkę, czy to jest normalne? Bo pani doktor powiedziała jej, że nie będzie miała.
Mało tego, po pierwszej chemii mama zgoliła włosy (w sumie i tak miała króciutkie), a niedawno zgoliła z przodu maszynką taką zwykłą, żeby czasem do jedzenia nie wpadły, a teraz w tym miejscu ma znowu małe włoski! No nie wiemy co o tym myśleć :o
A przede wszystkim życzę Wam wesołych, szczęśliwych, a przede wszystkim zdrowych Świąt! Odliczajcie kolejne rocznice od zakończenia leczenia i oby do żadnej z Was to dziadostwo nie wróciło! Życzę Wam tego z całego serca :-*
-
Co do miesiączki, z reguły lekarze mówią, że chemia powoduje wstrzymanie. Ale ja myślę, że to zależy też od "siły hormonów" w mamy organizmie. Mnie całkowicie zaniknęła po drugiej (czerwonej), ale ze mną leczyła się dziewczyna dużo młodsza, brała tą samą chemię i miała, co prawda w coraz bardziej szczątkowej postaci, ale miała.
Co do włosków, też widziałam niektóre babki z odrastającymi.
Tak, że nie martw się, to są bardzo indywidualne cechy :0ulan:
-
Miałam okres przez cały czas leczenia chemią, i to wcale nie szczątkowy >:D Powiem więcej - mnie po chemii się wreszcie miesiączka pięknie wyregulowała :)
-
Dziękuję za odpowiedzi :)
Nurtuje mnie jeszcze jedno, większość z Was pisze, że rak wrócił w ciągu roku, okropnie się tego obawiam. Czy każda z Was borykała się dodatkowo z nawrotem? Czy naprawdę usunięcie piersi byłoby rozwiązaniem??
-
Zadziwiłaś mnie, jaka większość tak pisze :o
Jeśli mowa o samej wznowie (bo chyba o niej mówisz), jest ona traktowana z tzw. intencją całkowitego wyleczenia, czyli tak, jak pierwotne zachorowanie.
Może, powtarzam, może, pojawić się wznowa w piersi po operacji oszczędzającej lub np. w bliźnie, jeśli była mastektomia. Nie musi. Prawdopodobieństwo jej wystąpienia lekarze oceniają liczbą zajętych węzłów, histopatologią samej zmiany, jak i ewentualną jej wieloogniskowością.
Życie pisze jednak często swoje scenariusze.
Usunięcie całej piersi nigdy nie daje stuprocentowej gwarancji, że nie będzie wznowy.
Jeśli lekarze proponują Twojej mamie oszczędzającą, to wychodzę z założenia, że znając histopatologię guza, wiedzą co robią i chcą dla mamy, jak najlepiej. Proponuję im zaufać :)
Powiem jeszcze jedno, ja leczyłam się w ośrodku, gdzie chętniej pacjentki namawiano na mastektomię, tłumacząc właśnie wznową. Teraz, już po kilku latach, ja sama, uważam, że to błąd. Moim zdaniem warto walczyć o zachowanie piersi, oczywiście, gdy tylko warunki zdrowotne na to pozwalają.
Mam nadzieję, że trochę Cię uspokoiłam :0ulan:
-
... większość z Was pisze, że rak wrócił w ciągu roku, okropnie się tego obawiam. Czy każda z Was borykała się dodatkowo z nawrotem?
Ja tylko jestem ciekawa, gdzie ty to wyczytałaś ?
-
jak już pisalam wyżej jestem trójujemna po operacji oszczędzającej (+ zajęty jeden węzeł)
przez pierwsze dwa lata miałam podobne jak Ty wątpliwości
operacja oszczędzająca z zajętym węzłem + baaaardzo mały margines = chyba źle podjeta decyzja ::((
zaczęłam czytać i obserwować, które dziewczyny (po jakej operacji, po jakim leczeniu mają wznowy lub nawroty choroby)
i albo brałam pod uwagę nie tę grupę, albo źle patrzylam ;)
ale wypatrzyłam, że te po oszczędzajacej (nawet z zajętymi węzłami) mają się całkiem dobrze :D
jeszcze parę miesięcy i minie mi 6 lat od operacji ztx
a wg statystyk miał być zonk ;D
hehe statystyki swoje, a życie swoje
nooooo i trza zyć pełnią życia
od karpika do karpika ;)
-
Przepraszam najmocniej, jeśli Was uraziłam, ale czytam wszystko co wpadnie mi w ręce na ten temat, wiem, że to głupota i może faktycznie gdzieś przeczytałam, że kilku osobom wrócił, a ja zrobiłam z tego większość, ale to w histerii i w panice. Tak się boję o moją mamą, strasznie się o nią boję, chciałabym żeby była całkowicie zdrowa.
Mama miała operację oszczędzającą, a przed nią zgodziła się na usunięcie całej piersi jeśli będzie taka potrzeba, ale lekarz wyciął tylko guza z dużym marginesem.
-
Nie ma za co przepraszać. Zrozumiałe, że się denerwujesz.
Ja proponuję omijać niesprawdzone źródła.
Sama widzisz pełno tam głupot.
Masz więcej pytań, zadawaj je lepiej tutaj.
Rozsądny lekarz, trzeba mu ufać :)
-
Nie ma za co przepraszać. Zrozumiałe, że się denerwujesz.
Ja proponuję omijać niesprawdzone źródła.
Sama widzisz pełno tam głupot.
Masz więcej pytań, zadawaj je lepiej tutaj.
Rozsądny lekarz, trzeba mu ufać :)
Będę pytać już tylko Was i jeszcze raz przepraszam, jeśli któraś z Was poczuła się urażona. Wybaczcie :)
-
Okt, chyba nikt urażony się nie poczuł :) Jeśli czegoś nie jesteś pewna - lepiej pytać, niż karmić się niepotrzebnie lękiem.
Buziaki dla Ciebie i Mamy :)
-
Będę pytać już tylko Was
xhc Bardzo rozsądne postanowienie xhc
:-*
-
przepraszam, że powyżej fjiolet mi wyszedł ;) ja ciągle zielonookogłowa 8)
Okt, pytaj gdzie chcesz :) tylko głupotek do głowy nie wpuszczaj ;)
-
Okt, zaglądasz, nic nie skrobniesz.
Z tego co pamiętam, to w piątek był ostatni wlew.
I jak tam, mocno mama sponiewierana?
-
Okt, zaglądasz, nic nie skrobniesz.
Z tego co pamiętam, to w piątek był ostatni wlew.
I jak tam, mocno mama sponiewierana?
A zaglądam, zaglądam a czasu mam mało, to nic nie piszę :P W piątek mama miała trzecią chemię, wieczorem była troszkę słaba, rano przed chemią rozpłakała się :-[ Ale już jest w porządku, połowa za nami :)
Wyniki krwi mama miała super, hemoglobina 14,7 a białe krwinki 9 tys, bo musiała troszkę podjeść encorton.
Tak bym chciała, żeby to leczenie się już zakończyło, mama jest taka zmęczona.
Ale wierzę, że będzie dobrze, niech leczenie trwa ile musi, ale żeby później wszystko było już dobrze ;)
-
Będzie wszystko ok :0ulan:
Takie to leczenie, ale minie, szybko zapomnicie :)
-
Znalazłam wynik mamy, bo nie chciałam jej głowy zawracać i tak:
Estr, Prog, Her-2 - ujemne
Ki-67 - do ok. 95%
(+) CK-Pan, CK-7, E-kadheryna
(-) CK-20, CK-5/6, GCDFP-15, CD-99, TTF-1, LCA, synaptohizyna, chromogranina
Co możecie mi o tym powiedzieć?
-
Okt
że hormononiezależny to już wiesz
wysoie Ki 67 - to tzw niekorzystny czynnik rokowniczy
pozostałe cyferki i literki niewiele mi mówią -
-
pozostałe cyferki i literki niewiele mi mówią -
... ale też nie mają , zdaje się, wielkiego wpływu na wybór metody leczenia.
No a ten "czynnik rokowniczy" to taka więcej statystyka, wcale nie musi się sprawdzić :0ulan:
-
.
No a ten "czynnik rokowniczy" to taka więcej statystyka, wcale nie musi się sprawdzić :0ulan:
taaaaa a szczególnie niesprawdza się statystyka przy nas, potrójnie ujemnych :)
tak cus mi się zdaje, że wg ichnik statystyk ToJa powinnam korzonki podgryzać ;D
-
Właśnie gdzieś przeczytałam, że to białko Ki-67 ważniejsze jest przy hormonozależnych, bo jeśli wskaźnik jest niski, to można zostać przy samej hormonoterapii. A ponoć przy trójujemnych jest mniej ważne.
-
Okt, Ty se daj spokój z czytaniem, gdzie idziej :0ulan:
-
Okt, Ty se daj spokój z czytaniem, gdzie idziej :0ulan:
xhc
-
ToJa powinnam korzonki podgryzać ;D
eeeeeeeeeeeeeeetammmmmmm
bozia wie, że Ty wolisz lody mnx
i prasie mleczko >:D
-
Okt, Ty se daj spokój z czytaniem, gdzie idziej :0ulan:
A no wiem, wiem ;D
Tylko ja taki typ histeryczny trochę jestem :P
-
A myślisz, że co, nasze nerwy ze stali ;)
-
Wiesz ,co my mówimy na temat statystyk? Ja i mój kot mamy statystycznie po trzy kończyny! :D
-
pies, Amorku, pies ;)
-
Hmm, ja mam kota! ;D A sensu nie zmienia bo ja i mój kot mamy po 3 konczyny. Biorąc pod uwagę ,ze mam dwa koty liczba naszych kończyn wzrasta do 10!:) Trudno to jednak podzielić ! Co na to statystyka? :D
-
3,333333333333333333333333(3) xhc
noooo statystycznie, to Ty więcej żarełka musisz im kupować ;)
-
.
No a ten "czynnik rokowniczy" to taka więcej statystyka, wcale nie musi się sprawdzić :0ulan:
taaaaa a szczególnie niesprawdza się statystyka przy nas, potrójnie ujemnych :)
tak cus mi się zdaje, że wg ichnik statystyk ToJa powinnam korzonki podgryzać ;D
Tojka a czemu miałabyś korzonki podgryzać? Bo mnie to ciekawi :P
A ja Dziewczyny taka głupia jestem, durna straszliwie, odkąd przeczytałam o tym białku to tylko o tym myślę! Matko!
-
okt, wszystkie my były takie durne i strachliwe na początku ;)
bo czytamy statystyki, a w tych statystykach to ino gupoty można wyczytać ;)
mały margines wyciętego guza, G3, potrójnie ujemna, jeden węzeł z przerzutem - tak z pięć lat temu wyczytałam, że szanse na przeżycie ponad 3 lat mam niewielkie
wtedy pomyślałam sobie, że te 3 lata może mi wystarczą na poukładanie swoich spraw rodzinnych, nauczenie moich dziewczyn prowadzenia domu, pozałatwianie spraw ubezpieczeniowo - majątkowych.....
ależ ja durna byłam ::(( ależ ja gupia byłam ::((
tyle czasu zmarnowałam na zamartwianie się
trza żyć i cieszyć się każdą chwilą, każdą godziną, bo wyjdziesz na ulice i jakiś pijany kierowca w Ciebie wjedzie i nie ma żadnego ratunku, ż a d n e g o
a rak? raka się leczy :)
-
okt, wszystkie my były takie durne i strachliwe na początku ;)
bo czytamy statystyki, a w tych statystykach to ino gupoty można wyczytać ;)
mały margines wyciętego guza, G3, potrójnie ujemna, jeden węzeł z przerzutem - tak z pięć lat temu wyczytałam, że szanse na przeżycie ponad 3 lat mam niewielkie
wtedy pomyślałam sobie, że te 3 lata może mi wystarczą na poukładanie swoich spraw rodzinnych, nauczenie moich dziewczyn prowadzenia domu, pozałatwianie spraw ubezpieczeniowo - majątkowych.....
ależ ja durna byłam ::(( ależ ja gupia byłam ::((
tyle czasu zmarnowałam na zamartwianie się
trza żyć i cieszyć się każdą chwilą, każdą godziną, bo wyjdziesz na ulice i jakiś pijany kierowca w Ciebie wjedzie i nie ma żadnego ratunku, ż a d n e g o
a rak? raka się leczy :)
A tu na złość statystykom zrobiłaś :) I bardzo dobrze, ja też postaram się zająć pilnowaniem mamy, jej diety (te wszystkie antynowotworowe jedzonka), a nie głupotami.
A właśnie, jak u Was z dietami antyraczkowymi? Stosujecie coś szczególnego, czy tylko dbacie o zachowanie wagi?
-
serek budwigowy polecam mnx a Amaor się specjalizuje w budwigowym jedzonku - http://www.budwigdieta.pl/index.php/home/2012-09-25-12-07-19 (http://www.budwigdieta.pl/index.php/home/2012-09-25-12-07-19)
ponadto - cukier TWÓJ wróg 8)
dużo_dużo warzywek surowych 8)
generalnie polecam lekturę "Antyraka" D. Servana - Schreibera
-
serek budwigowy polecam mnx a Amaor się specjalizuje w budwigowym jedzonku - http://www.budwigdieta.pl/index.php/home/2012-09-25-12-07-19 (http://www.budwigdieta.pl/index.php/home/2012-09-25-12-07-19)
ponadto - cukier TWÓJ wróg 8)
dużo_dużo warzywek surowych 8)
generalnie polecam lekturę "Antyraka" D. Servana - Schreibera
Ta książka to moja ulubiona pozycja ostatnich miesięcy, właśnie niektóre fragmenty czytam drugi raz :)
No i właśnie, to co jest w niej wypisane - zdrowe warzywka i owoce, ja w mamę wciskam codziennie owsiankę ze zdrową porcją orzechów, siemienia lnianego, świeżo startego cynamonu, mrożonych borówek, truskawek (wszystko wyczytane właśnie w "Antyraku").
-
no to już wiesz wszystko co czeba o zdrowym odżywianiu O0
-
Okt, tylko tak z rozsądkiem. Bo codziennie wciskać w kogoś coś i przypominać mu, że chory był_jest, to nie jest fajne. Ja niedawno kumpla z domu wywaliłam, bo przegiął.
Nawet chory chce żyć w miarę normalnie i czasem zapomnieć o chorobie. :)
-
znaczy, rozumiem, że ptasie mleczko nadal jedzonko najzdrowsze Twoje ulubione jezd ;D
-
Okt, tylko nie terroryzuj jedzeniem mamy. Zostaw margines wolności na jedzenie tego, co lubi. Bo nic lepiej nie służy zdrowiu, jak dobre samopoczucie. Mnie pączek lub co inszego zawsze smakowały i nie zrezygnuje z nich do codziennej kawki :-\
-
znaczy, rozumiem, że ptasie mleczko nadal jedzonko najzdrowsze Twoje ulubione jezd ;D
Ubolewam nad tym, ale niestety nie. Ale nie dlatego, że raptem postanowiłam się zmienić. Tylko dlatego, że mój smak się zmienił. Nie smakuje mi słodkie. Smutne to bardzo.. :-\ Takie małe_słodkie radości fajne są_były. :-\
-
Okt, tylko tak z rozsądkiem. Bo codziennie wciskać w kogoś coś i przypominać mu, że chory był_jest, to nie jest fajne. Ja niedawno kumpla z domu wywaliłam, bo przegiął.
Nawet chory chce żyć w miarę normalnie i czasem zapomnieć o chorobie. :)
Oczywiście, że mama ma wolną wolę co do jedzenia, ja jej tylko podsuwam propozycje i pomysły :)
Wiele rzeczy, które do tej pory mama lubiła zamieniłyśmy na zdrowsze, równie pyszne wersje ;) Np. dzisiaj robiłyśmy pierogi z mąki razowej z nadzieniem z grochu i kaszy gryczanej zamiast ziemniaków :P A jakie pyszne wyszły :)
-
A właśnie, jak u Was z dietami antyraczkowymi? Stosujecie coś szczególnego, czy tylko dbacie o zachowanie wagi?
u mnie na razie waga sama dba o siebie, a ja se codziennie obiecuję, że od jutra to już się zdrowo odżywiam, ale miłość do czekolady i ciasteczek zawsze wygrywa :/
jak to się mówi: mam słabą silną wolę ;)
ponadto - cukier TWÓJ wróg
życie w otoczeniu samych przyjaciół bywa nieznośne xhc xhc
-
ponadto - cukier TWÓJ wróg 8)
My zamieniłyśmy z mamą cukier na stewię, a ja w ogóle nic nie słodzę, oprócz słodyczy xhc
W ogóle część rzeczy wcinam razem z mamą żeby było jej raźniej :)
-
A mną coś ostatnio szarpnęło...Że za mało pamiętam na co zachorowałam..Że żrę nie tak, za często popijam wino, za późno kładę się spać. Postanowiłam trochę pozmieniać. Na razie robię sobie kosmetyki i wypieprzam z domu tzw. chemię. Właśnie nastawiłam cytrynowy ocet do mycia...wszystkiego:) Z rozcieńczonego będę miała płyn do szyb, a z pozostałej pulpy owocowej i sody, proszek do szorowania. Jeden spryskiwacz w rączce za parę zeta..o to chodzi!Potem zrobię proszek do prania i resztę takich tam :) Odkryłam ekstra stronkę, miło poczytać akademiawitalnosci.pl
Taaa, chcę byc bardziej eko...To tyle postanowień noworocznych O0
-
Czemu mi się nie linkuje? Próbuję jeszcze raz, zaznaczę całość, nie tylko adres: http://www.akademiawitalnosci.pl/category/zdrowe-odzywianie/
Kurde...to te dłużyzny też trzeba zaznaczać, okazuje się...
-
No to idę piec pierniczki xhc
-
A mną coś ostatnio szarpnęło...Że za mało pamiętam na co zachorowałam..Że żrę nie tak, za często popijam wino, za późno kładę się spać. Postanowiłam trochę pozmieniać. Na razie robię sobie kosmetyki i wypieprzam z domu tzw. chemię. Właśnie nastawiłam cytrynowy ocet do mycia...wszystkiego:) Z rozcieńczonego będę miała płyn do szyb, a z pozostałej pulpy owocowej i sody, proszek do szorowania. Jeden spryskiwacz w rączce za parę zeta..o to chodzi!Potem zrobię proszek do prania i resztę takich tam :) Odkryłam ekstra stronkę, miło poczytać akademiawitalnosci.pl
Taaa, chcę byc bardziej eko...To tyle postanowień noworocznych O0
W Lidlu są środki czystości nieszkodzące tak bardzo środowisku, z certyfikatem, który jest też polecany w "Antyraku". To tak jakby Ci się kiedyś nie chciało już kombinować z domowymi środkami ;D
My z mamą nastawiłyśmy się na eko, kupujemy eko ser biały, masło, mleko, jajka, od rolnika, który nie karmi zwierząt paszami. A do tego bio jogurt naturalny, bo jak robię swój naturalny to jednak za dużo go wychodzi i trochę się wyrzuca.
Nie pamiętam kiedy już jadłyśmy ostatnio coś z czystej białej mąki, tylko pełnoziarnista.
A i olej lniany i rzepakowy nierafinowany.
-
Mirusiu...wylinkowałam przypadkową, akurat świąteczną stronę. Chodzi o nazwę :0ulan:
Okt, buziale :) Podobno eko życie zaczyna się od wywalenia pseudo żarcia z szafek...Ale coś my chyba nie w tym wątku.
-
Domyśliłam siem xhc, Perło.
Dziewczęta, a wy tak nie przesadzajcie z tym eko i tak nie da się wszystkiego niedobrego wyeliminować. Musielibyśmy mieć własne pole, grządki i zwierzęta, pod własną nie zanieczyszczaną chmurką, itd.
Co do środków czystości to zgadzam się z Daną, że oczyszczalnie sobie poradzą z tą chemią stosowaną w domu. Bardziej tu chodzi o tę chemię, która jest stosowana w środowisku, przemysłowo.
No oczywista, jednak warto, na ile się da, usuwać niedobre rzeczy zez naszego otoczenia :0ulan:
-
....No oczywista, jednak warto, na ile się da, usuwać niedobre rzeczy zez naszego otoczenia :0ulan:
I ludziów_niedobrych. Kopa w tyłek takiemu i od razu lepiej.
-
OKt polecam książkę -Kuchnia antyrakowa dr.CH.Tse.
-
Domyśliłam siem xhc, Perło.
Dziewczęta, a wy tak nie przesadzajcie z tym eko i tak nie da się wszystkiego niedobrego wyeliminować. Musielibyśmy mieć własne pole, grządki i zwierzęta, pod własną nie zanieczyszczaną chmurką, itd.
Co do środków czystości to zgadzam się z Daną, że oczyszczalnie sobie poradzą z tą chemią stosowaną w domu. Bardziej tu chodzi o tę chemię, która jest stosowana w środowisku, przemysłowo.
No oczywista, jednak warto, na ile się da, usuwać niedobre rzeczy zez naszego otoczenia :0ulan:
Pewnie, że się nie da wszystkiego wyeliminować, a szkoda. Na szczęście mieszkamy w małym miasteczku, gdzie jest kilka osób, co hodują swoje kurki i jedna pani ma nawet krowę :) A działeczkę mamy swoją i od kilku lat swoje warzywka na niej :)
-
OKt polecam książkę -Kuchnia antyrakowa dr.CH.Tse.
A miałam w ręce tę książkę, ale zdecydowałam się na coś innego i żałują, bo ta którą kupiłam to niby dieta antyrakowa ale wegańska i wszędzie sama fasola...
-
Dieta weganska tez zdrowa ,a fasola -super zamiennik mięsa! OKt ,żeby się tak wspaniale odzywiac musielibyśmy to robic od urodzenia , nasze organizmy wyrosły na niezbyt zdrowej diecie.i to wszystko w nas zostanie, oczywiście trochę możemy się oczyscic i cos tam poprawić.
-
Dieta weganska tez zdrowa ,a fasola -super zamiennik mięsa! OKt ,żeby się tak wspaniale odzywiac musielibyśmy to robic od urodzenia , nasze organizmy wyrosły na niezbyt zdrowej diecie.i to wszystko w nas zostanie, oczywiście trochę możemy się oczyscic i cos tam poprawić.
Wiem, że fasola zdrowa i mama na szczęście lubi :P Ale w tej książce co mam to np. zapiekanka z fasolą wygląda tak: 3 puszki różnokolorowej fasoli wymieszać i doprawić :o
Ja mamie robię sałatkę z grochu łuskanego lub małych fasolek, dodaję surowy brokuł, pomidor, jakąś sałatę, czasem rzodkiewkę, czosnek, kurkuma, papryka, pieprz i olej lniany, pychotka ;D Kurkuma działa przeciwzapalnie, a w obecności papryki to super się wchłania :)
-
NO tak ,kuchnia weganska to taka niezbyt bogata w dodatki, przyprawy i smaki!:) Kurkuma, pieprz cayene, w towarzystwie oleju lnianego to wspaniałe dodatki antynowotworowe. NO twoja mama ma niesamowitą opiekunkę! Mam nadzieję ,że siebie nie zaniedbujesz?
-
NO tak ,kuchnia weganska to taka niezbyt bogata w dodatki, przyprawy i smaki!:) Kurkuma, pieprz cayene, w towarzystwie oleju lnianego to wspaniałe dodatki antynowotworowe. NO twoja mama ma niesamowitą opiekunkę! Mam nadzieję ,że siebie nie zaniedbujesz?
Ja większość z tych rzeczy wcinam razem z mamą, a owsiankę z owocami bogatymi w kwas elagowy (maliny, jeżyny, borówki, wiśnie) wprost uwielbiam :)
Zrobiłam nawet specjalną tabelę z tymi wszystkimi produktami i odznaczam w niej, co mama zjadła w danym dniu, ja już chwilami myślę, że minęłam się z powołaniem i żałuję, że nie poszłam na dietetykę ;)
Mam nadzieję, że takimi zdrowymi nawykami i jedzonkiem wzmocnię mamie układ odpornościowy, że będzie silny w walce z tym dziadostwem.
A tak nawiasem mówiąc na diecie prawie bezmięsnej podczas chemii mama miała hemoglobinę 14,2 :D Przed pierwszą chemią 15,2 :D
-
Witam wszystkie potrojnie ujemne nie tylko!!!
W 2011 wycieto mi raka ,ktory okazal sie 3 minusowy mialam tylko radioterapie na piers .Wezly chlonne byly czyste zmiana wycieta w calosci na chemie sie nie zgodzilam. Wiezdzialam jaki to rak i o co w nim chodzi .Rozmawialam z lekarzami i nie podjelam ryzyka . Po trzech lata w miejscu gdzie byly wyciete wezly pojawila sie zmian malenka ,lekarz myslal ze to tluszczak. Okazalo sie ze to nowe ogniska raka malenkie 2 ie zmiany 2mm na 3mm i 2mm na 1mm. Tym razem rak jest hormonozalezny. Teraz bede przyjmowala tamox.i zolad. Mam 44 lata i jestem przerazona tym leczeniem i skutkami jaki za soba niesie . Wiem mozecie pomyslec ze przesadzam, ale jestem wsciekla ,ze wogole sie pojawil .
-
Trudno nie być wściekłą, u mnie pojawiła się wznowa w bliznie po roku. A miałam mastektomie i 4 AC . PO roku było wycięcie zmiany i radioterapia plus tamoksifen. Byłam szczesliwa ,ze nie chemia!
-
witaj bea :0ulan:
złośc na raka, ze się pojawił to normalny objaw 8)
najważniejsze, ze zmiany maleńkie - to i tamoś z zoladexem powinny sobie poradzić :0ulan:
-
Witaj Bea :)
Wściekłość to dobre uczucie. Niesie ze sobą siłę do walki o zdrowie. Trzymaj się, nie dawaj się. A za kilka miesięcy będziesz optymistycznej patrzeć w przyszłość :)
-
Amor !,
a jak znosisz tamox lub znosilas? Bylo strasznie- boje sie tych skutkow ubocznych. >:( >:( >:(
-
Branie tamoxu skończyłam po 5 latach ,czyli w marcu zeszłego roku! Jak znosiłam? Ja go kocham! Dziewczyny potwierdzą ,ze zawsze bronię tego leku. OJ ,żeby wszystkie mogły tylko tym się leczyc - toż to sama radość, nie musiec przez chemię przechodzić!Za pierwszym razem ( niehormonozalezny) po zakończonej chemii czułam się jakos dziwnie, niezabezpieczona, jakby rzucona na głęboką wodę bez koła ratunkowego. Za drugim ( hormonozalezny) byłam szczęsliwa ,ze ma być radioterapia, a taka lekka nie była bo miałam ze 30 almpek i podwojnie, bo przy drugim zabiegu lekarz jeszcze raz wyciął mi całą starą bliznę by nic złego nie zostawić. NO i musieli przywalić lampy i na pachę i na bliznę. Po radio na klatę, dostałam jeszcze 4 na jajniki by przyspieszyc menopauzę.(po chemii, rok wcześniej ,mimo 47 lat wróciła mi miesiączka i prawdopodobnie to wywołało nowe zamieszanie w organizmie i nowy guzek).
No i dostałam na 5 lat tamosia. I co? No , objawy menopauzalne wiadomo, ale żadne endometrium ,ani nowe swinstwo nie rosło i to było najważniejsze! Wiesz, brakowało mi tamosia po zakończeniu! Bierz z wdzięcznoscia ten lek- to i on zwroci ci z nawiązką.:)
-
Hm...ja do następnego stycznia odliczam dni. Wtedy: żegnaj tamoksyfie. I nigdy do mnie nie wracaj!
-
Perło, jesteś na tamosiu?
Byłam przekonana, że Ty trójujemna.
-
Bierz z wdzięcznoscia ten lek- to i on zwroci ci z nawiązką.:)
jakie piękne zdanie Amorku
ja z takim nastawieniem brałam chemię
.....no może przy ostatniej już mi tej pary zabrakło......ale pierwszej to się wprost nie mogłam doczekać
taką miałam wiarę w jej uzdrawiająca moc
-
Dzieki Amorku !
To najlepsza rekomendacja leku jaka slyszalam, mam nadzieje ze tez go polubie . Masz porownanie chemia i inne lezcznie !!!
Pozdrawiam!
-
dziewczyny,
jak to jest z tymi hormonami, u nas, trójujemnych
czy my możemy brać teraz leki hormonalne?
bo zgłupiałam ::)
lekarz (oczywiście nie onkolog ;) ) pyta mi się czy mogę brać hormony - wie, że jestem onkologiczna
-
Ja nie miałam hormozależnego i gin mi kategorycznie zakazał jakichkolwiek hormonów. A pytałam tylko o czopki dopochwowe. >:D
-
Podług mojej wiedzy, a pamiętam jeszczo wypowiedzi ekspertów na tamtym, nie powinnaś brać.
-
czyli nie zgłupiałam ino dobrze pamiętałam :)
chyba dr Wiraszka mówił, że nie zalecane
-
No ja tak pamiętam,
nie wiem natomiast, jak z dziećmi trójemnych, ale tak głęboko nie musimy cheba sięgać ;), bo dzieci hormonozależnych nie powinny.
-
NIe zapominajcie ,ze ja najpierw byłam niehormonozalezna , a potem hormono. POdobno najczęściej tak bywa jak są powtorki. Tak ,że lepiej nie brac ,jak nie są potrzebne,nie prowokować. Natomiast niekiedy jak musi być leczenie to pewnie się odstępuje od tego. CHyba ,ze jakies inne wyjście jest.
-
doktor W. kategorycznie odradza wszelkie hormony...płciowe oczywizda
-
Tak Mirusiu...jestem hormonozależna. I ostatnio coś źle nastawiona do tych całych lekarstw, lekarzy, systemu leczenia. Coś mi tu kitem zalatuje...jakimiś interesikami, nabijaniem kabzy i w butelkę. Coś mnie ciągnie do lasu >:D
-
......coś źle nastawiona do tych całych lekarstw, lekarzy, systemu leczenia. Coś mi tu kitem zalatuje...jakimiś interesikami, nabijaniem kabzy i w butelkę. Coś mnie ciągnie do lasu >:D
Mnie się wydaje, że ja już byłam uświadomiona od dawna >:D
Parę razy w życiu w imieniu bardzo bliskiej osoby wręczłam łapówkę/prezent utytułowanym lekarskim sławom. W swoim imieniu nie potrafię i nigdy tego nie poperałam. Prezenty były wg mnie bardzo, bardzo, wartościowe. Były przyjmowane przez nich naturalnie, bez najmniejszego zdziwienia.
O dzisiejszych ichnich zarobkach też słyszałam (no pewnie, że nie wszyscy). Jednak po przeczytaniu tego artykułu w Nesswiku zrobiło mi się niefajnie.
Myślałam, że może nie muszą teraz gonić za dodatkową pracą, dyżurami, a tu odwrotnie >:D
Przynajmniej "prezenty" odpadły, ale wiele pacjentów ma jeszcze skrupuły.
Najbardziej mnie zmartwiło: ich zmęczenie, ale dlatego, że to sie odbija na pacjencie, brak edukacji, sponsoring od firm farmaceutyczbych, łącznie z fundowaniem badań klinicznych przez te firmy.
Bleeee......, naprawdę pasuje mi tu tylko jedno słowo rzyg.......
-
Mag!
Dziekuje za przekierowanie ,masz dobre przeczucie co do znajomosci :)
Pozdrawiam!
-
cieszę się :D
-
Dawno mnie tu nie było, a dzisiaj Was proszę o pomoc! Mama złapała grypę, nie może jej przejść, pewnie dlatego, ze spadły jej płytki, bo tydzien temu w poniedziałek miała czwartą już chemię. Jak ją poratować?
Wzięła dzisiaj Encorton, ale tak się martwię...
-
Czy enkorton zapisał lekarz?
Okt nie panikować, to po pierwsze, a po drugie ciepłe mleko (herbata) jak się da to czosnek, imbir, jakieś naturalne soki i do wyrka.
Ja po każdej chemii chorowałam i zawsze był antybiotyk, wysoka gorączka, spuchnięcie od zęba (którego niestety musiałam wyrwać). Zawsze miałam niską odporność, a w trakcie chemii to się pogorszyło.
Dałam radę i mama Twoja też da radę.
Przy dzisiejszej pogodzie, nie trzeba być po chemii, by się przeziębić :-\ Taka pora roku
Życzę zdrówka dla Twojej mamy :)
-
Okt, spokojnie. Podobnie, jak Dana, ja też po którejś chemii miałam antybiotyk.
Internistka jeszcze skomentowała, że da mi taki "szybki", żebym zdążyła na kolejną chemie. I dałam radę. :)
-
Czy enkorton zapisał lekarz?
Okt nie panikować, to po pierwsze, a po drugie ciepłe mleko (herbata) jak się da to czosnek, imbir, jakieś naturalne soki i do wyrka.
Ja po każdej chemii chorowałam i zawsze był antybiotyk, wysoka gorączka, spuchnięcie od zęba (którego niestety musiałam wyrwać). Zawsze miałam niską odporność, a w trakcie chemii to się pogorszyło.
Dałam radę i mama Twoja też da radę.
Przy dzisiejszej pogodzie, nie trzeba być po chemii, by się przeziębić :-\ Taka pora roku
Życzę zdrówka dla Twojej mamy :)
Tak, Encorton był przepisany przez lekarza. Ostatnio mama jadła też Medypred czy coś takiego, ale płytki kiepsko jej podskoczyły, a po Encortonie szybciutko ich liczba się zwiększyła.
Na razie stosujemy właśnie soki z czarnego bzu, malinowe (wszystko przez nas robione w lecie), tylko trochę dużo tam cukru... Imbiru i czosnku mama widzieć nie chce, mimo że ją błagam. Mnie i tatę herbata z sokiem malinowym, goździkiem, imbirem i cytryną postawiła na nogi. A mama leży już czwarty dzień i nie zanosi się na poprawę.
A tak w ogóle jeszcze tylko dwie chemie przed mamą! Ostatnią zniosła najgorzej, czuła się źle, wszystko ją bolało, serce najbardziej :-[
I mamie zaczynają odrastać włosy, myślałyśmy, że po kolejnej chemii wypadną, a one są coraz dłuższe i jest ich więcej :)
-
Okt najważniejsze by mama była zbadana przez lekarza, na wypadek, czy nie jest potrzebny antybiotyk. Jeśli nie jest, to może jakieś przeciwgrypowe. Te grypska mogą trwać i 5-6 dni. Dobrze, że mama nie jest sama, nie musi robić zakupów, wychodzić z domu. Cierpliwie trzeba to przeczekać. :-*
-
Dziewczyny mamie powoli przechodzi to choróbsko, teraz ja leżę od piątku z gorączką, ale powiem Wam co z mamą. Poszła wczoraj zrobić sobie badania krwi, bo w poniedziałek ma chemię i leukocyty spadły jej do 1,9. Malutko ma też płytek krwi. Je encorton, ale po kilku dniach jedzenia jest tylko 1,9 :( Mało tego, tam gdzie mama się leczy jest obecnie tylko jeden lekarz. Wszyscy chorują! Mama nawet nie ma się kogo zapytać, koleżanki z oddziału co chwile chodzą i szukają tego doktora, ma ręce pełne roboty i ciągle biega między pacjentami, wiec nawet nie ma sensu jechać żeby przyjął mamę. Trochę się denerwujemy, żeby w poniedziałek mama jednak chemię wzięła....
-
trochę niedobrze, ze lekarz taki zajęty
mnie jak tak powaliło do łózka....chyba po 3 chemii to było......to zadzwoniwszy do mego doktora, opowiedziałam co mi dolega....a były to wsie objawy grypowe, choć się z nikim od chemii nie widzialam ::)
kazał mi przyjechać do szpitala i dostałam jakoweś kroplówki na wzmocnienie
-
Trochę się denerwujemy, żeby w poniedziałek mama jednak chemię wzięła....
Fajnie by było, że mama wzięła chemię w poniedziałek, ale jeśli będzie przesunięcie, to nic się nie stanie. Spokojnie.
-
Dani ma rację :)
Tym bardziej, że to chyba ostatnia, a jeśli nawet nie, to też się nic nie stanie.
-
W poniedziałek będzie piąta, przedostatnia chemia.
Gdybym nie trafiła na to forum, żyłabym z okropną myślą, że na ten ty nowotworu nic poradzić się nie da, bo czytałabym te bzdurne internetowe artykuły. Ale dzięki Wam jakoś optymistycznie patrzę w przyszłość, wiem, że mama ma silny organizm i że z tego wyjdzie :)
-
Już kiedyś pisałam Ci na temat czytania bele gdzie w necie :)
Ale ja też tak robiłam. Na początku swej amazońskiej ścieżki próbowałam se przetłumaczyć hist pata w googlach. Rany......,o mało co nie zeszłam :0ulan:
-
:oklaski:
-
Większość z nas miała co najmniej raz przesuniętą o tydzień chemię, głownie z powodu małej ilości płytek.
Ja też. Dostałam wtedy zastrzyk z jakichś sterydów i po tygodniu było na tyle dobrze, że mogłam dostać chemię.
A znam też panią, która po drugiej chemii wylądowała w szpitalu i bodajże ze względu na serce nie mogła dalej brać chemii. Była to chemia przedoperacyjna. Zrobili operację, potem radio i ta pani do dziś ma się dobrze.
:-*
-
:oklaski:
Anioł, co ty tam Morseaem klaszczesz ??
-
xhc
-
xhc
-
anioł za tego morsa to chyba dostanie upomnienie 8)
-
Brawo mag !!! :oklaski:
-
oj_tam,oj_tam >:D
-
Dziewczynki ostatnia chemia przed mamą już w poniedziałek! bxu Jutro jedzie na tomograf przed radioterapią. Ostatnio mama pojechała na badania kontrolne i przy okazji zbadała ją pani i wyczuła powiększony węzeł chłonny przyobojczykowy po stronie usuniętego guza ::(( Od razu poszła mama na usg, które nic nie wykazało, ale ja już nic nie wierzę, bo w sierpniu mamie usg też nie wykazało guza a guz sobie siedział w najlepsze!!
I powiedzcie mi proszę, czy Wam też coś takiego się zdarzyło? Ja już drżę z przerażenia (wiem, wiem, histeria niewskazana ;D), ale doktor opisujący wynik usg powiedział, że to nie jest powiększony węzeł, tylko mama bardzo schudła i ten węzeł po prostu ma na wierzchu.
-
i zapewne pan doktor ma rację O0
-
I ja wierzę doktorowi!
Ja sobie pare razy wymacałam różne "węzły". A to pod pachą- te mój chirurg skwitował brutalnie- "to nie guzy, to tłuszcz" xhc, a to podczas chemii urosły mi "węzły" na szyji- jak bozie kocham wygladało że już mam raka w szyji i idzie wyżej, twarde, nieruchome, nie bolały... aż posmarowałam amolem szyję bo mnie bolała i po paru dniach "węzły" zmieniły sie w ropne krosty >:D Znalazłam sobie też powiekszony węzeł obojczykowy podczas radio- i tu moja doktora stwierdziła, że po pierwsze nie mam dwóch idealnie identycznych obojczyków, wiec i węzły sie trochę różnia, a po drugie radio wszystko przypala więc to co mam w środku z tej strony bedzie sie już zawsze różnić od tego z drugiej strony.
Od tamtej pory węzłów nie szukam :0ulan:
-
Uff, więc widzę, że "węzły" to powszechny problem ;D
Wiecie co, ja to się chyba od tych raków nie uwolnię... Mama robi licencjat i właśnie powinna pisać pracę na temat raka szyjki macicy i nagoniła mnie, żebym jej napisała, bo ona jest chora i nie ma na to głowy :P
I teraz mam wokół siebie tonę książek z onkologii i zamiast o raku szyjki macicy, zgadnijcie o jakim raku czytam >:D
-
Dobrze ,ze nie wysłała cię w swoim zastępstwie na chemię ! ;)
Powodzenia!:)
-
To może mama zmieni temat pracy? ??? Jakbym była promotorem, to przy takich podstawach studentki dałabym się przekonać ;)
-
Ja też z tych, której wymacano kiedyś coś w operowanej pasze.
Okazało się normalnym moim ciałem, jeno też po schudnięciu coś gdzieś się odsłoniło, pozmieniało. Łatwo pacjenta można w ten sposób przestraszyć :0ulan:
-
Ja też z tych, której wymacano kiedyś coś w operowanej pasze.
Okazało się normalnym moim ciałem, jeno też po schudnięciu coś gdzieś się odsłoniło, pozmieniało. Łatwo pacjenta można w ten sposób przestraszyć :0ulan:
A pewnie, że łatwo można przestraszyć, tym bardziej, jeśli jest się w takiej a nie innej sytuacji ???
-
....... tym bardziej, jeśli jest się w takiej a nie w innej sytuacji ???
Nooo........, ja najbardziej nie lubię tego zdania u lekarzy >:(
Wiem, że jestem w takiej, a nie w innej sytuacji, ale gdy mi to parę razy któryś z rzędu podkreśla i przypomina, to mnie mało szlag nie trafia.
-
....... tym bardziej, jeśli jest się w takiej a nie w innej sytuacji ???
Nooo........, ja najbardziej nie lubię tego zdania u lekarzy >:(
Wiem, że jestem w takiej, a nie w innej sytuacji, ale gdy mi to parę razy któryś z rzędu podkreśla i przypomina, to mnie mało szlag nie trafia.
Przepraszam, przepraszam :) Mnie chodziło o to, że teraz, kiedy mama jest chora, każde najmniejsze strzyknięcie w okolicy byłego guza czy najmniejsza głupotka mnie i mamę przerażają i od razu się denerwujemy. Normalnie to by nie miało żadnego znaczenia, ale teraz trzeba na siebie uważać :)
-
Okt, absolutnie nie masz za co przepraszać :)
Mnie się tak nasunęło i przecież to nie było do Ciebie, tylko co do niektórych lekarzy.
-
Okt, absolutnie nie masz za co przepraszać :)
Mnie się tak nasunęło i przecież to nie było do Ciebie, tylko co do niektórych lekarzy.
Mnie też lekarze zaczynają denerwować >:( Ostatnio lekarka, która prowadzi mamy chemioterapię opowiadała wszystko o leczeniu mamy koleżankom na oddziale, mama się strasznie zdenerwowała, bo koleżanki sprzeczały się z nią jaki typ nowotworu ma, one twierdziły, że hormonozależny, bo tak im powiedziała doktorka...
-
Dziewczyny mama jest po ostatniej chemii, ale od tygodnia boli ją ręka, a właściwie okolice pachowe przy wyciętym guzie. Powiedziała dzisiaj to doktorce, a ona zapytała mamę czy podejrzewa jaka może być tego przyczyna. Mama odpowiedziała, że ona myślała o przerzutach, a doktorka powiedziała, że myślała o tym samym :o A później mama mówiła, że rozmowa zeszła na inny temat i w końcu nie wiadomo, jaki jest tego powód....
-
Okt ręka od strony operowanej może boleć nie raz. Nie wiem, czy mama miała wycięte węzły. Jeśli ich nie ma chłonka może powodować obrzęki. Tej ręki tak w 100 % już nie będziemy mieli sprawnej.
Moja rada, jeśli pozwolisz. Nie zamartwiajcie się na zapas :)
-
Okt ręka od strony operowanej może boleć nie raz. Nie wiem, czy mama miała wycięte węzły. Jeśli ich nie ma chłonka może powodować obrzęki. Tej ręki tak w 100 % już nie będziemy mieli sprawnej.
Moja rada, jeśli pozwolisz. Nie zamartwiajcie się na zapas :)
Wiem, wiem, wszyscy mi mówią, nawet tu na forum żebyśmy się nie zamartwiali, ale ja jestem jedynaczką, mama jest moją najbliższą osobą, przyjaciółką, mam z nią fantastyczną więź i tak bardzo się martwię...
Mama miała wycięty tylko węzeł wartowniczy, ale w tym tygodniu troszkę za bardzo na tej stronie nosiła dziecko i mówiła, że po tym zaczęło ją najpierw boleć.
-
..........myślała o przerzutach, a doktorka powiedziała, że myślała o tym samym :o A później mama mówiła, że rozmowa zeszła na inny temat i w końcu nie wiadomo, jaki jest tego powód....
Bo zara tu kogoś ochrzaniem za takie myślenie >:(
Ręka po stronie operowanej może boleć równie dobrze ze stu innych powodów. Może to być przeciążenie, albo za duże oszczędzanie tej łapki, przykurcz, itp., itd. :0ulan:
U mnie w maju będzie 5 lat od operacji, a ona jest zupełnie inna od zdrowej. Bardziej tkliwa.
Prosam iść do dobrego rehabilitanta, który się zna na naszych sprawach, niech obaczy :)
Wszelkie wątpliwości z rączką najlepiej najsampierw rozwiązywać z rehabilitantem, a nie onkologiem. Najczęściej ten ostatni nie ma zielonego pojęcia z jakich przyczyn nasze rączki bolą :0ulan:
-
Ależ oczywiście!!! Mirusia ma całkowitą rację! Ja po wycięciu wartownika nie odczuwam żadnej różnicy między tym, co było z ręką/pachą, a tym, co jest. Jak nic się Mama przeciążyła czymsik - niech przede wszystkim odpocznie, może czymsik posmaruje p/bólowym, p/zapalnym, a jak nie pomoże, to po poradę do rehabilitanta.
Przerzuty? A do czego niby? I - przypomnę - rak przeważnie nie boli >:(
-
..........myślała o przerzutach, a doktorka powiedziała, że myślała o tym samym :o A później mama mówiła, że rozmowa zeszła na inny temat i w końcu nie wiadomo, jaki jest tego powód....
Bo zara tu kogoś ochrzaniem za takie myślenie >:(
Ręka po stronie operowanej może boleć równie dobrze ze stu innych powodów. Może to być przeciążenie, albo za duże oszczędzanie tej łapki, przykurcz, itp., itd. :0ulan:
U mnie w maju będzie 5 lat od operacji, a ona jest zupełnie inna od zdrowej. Bardziej tkliwa.
Prosam iść do dobrego rehabilitanta, który się zna na naszych sprawach, niech obaczy :)
Wszelkie wątpliwości z rączką najlepiej najsampierw rozwiązywać z rehabilitantem, a nie onkologiem. Najczęściej ten ostatni nie ma zielonego pojęcia z jakich przyczyn nasze rączki bolą :0ulan:
Nie złośćcie się, że ciągle dopytuję i mam takie myślenie, ale mama dopiero przez to przechodzi, jest w trakcie leczenia, podejrzewam, że za jakiś czas po leczeniu będę się śmiać z mojej głupoty, że najmniejszy ból dla mnie oznaczał raka :P
Mama była już na rehabilitacji, trochę jej to pomogło, ale cały czas zbiera jej się tam chłonka. Ale ogólnie wtedy kiedy mama może, to ćwiczy rękę sama.
Ale jeśli ból jest normalny i nic to nie znaczy, to jestem już spokojna :)
-
Nikt się tu nie złości, pytaj, a ze swej strony, jako kochająca córka pilnuj mamy, aby jak najmniej nosiła bobasa i żeby codziennie ćwiczyła łapkę :)
Pamiętam takie swoje zdarzenie, że po powrocie z leczenia do pracy, dyskutowałam z kimś służbowo przez telefon. Dyskusja była długa i chyba zacięta, bo jak odłożyłam słuchawkę, to nie mogłam wyprostować ręki po stronie operowanej. Pamiętam, że samą mnie to zaskoczyło :o
Bardzo często nic się nie dzieje i bywa, że dziewczęta nie mają problemów, ale też bardzo często bywa tak, i ja do tej grupy należę, że łapki bolą, bywają tkliwe. Wystarczy zły ruch ;)
U Twojej mamy była procedura wartownika, więc są duże szanse, że będzie wszystko ok :)
-
Ojej, nie pomyślałam, że tak to odbierzesz ??? Nie złościmy się i nie chcemy się też wymądrzać ;) Chcemy pomóc :-* :-* :-*
-
Cześć Dziewczyny :) Jak zdrówko? Bardzo dawno nie pisałam, ale teraz chcę Wam powiedzieć, że mama już kończy radioterapię, zostało jej 6 lampek na bliznę. Pani doktor zwiększyła mamie liczbę naświetlań na miejsce po guzie z 5 na 8 sztuk, czyli łącznie 33 tak jak któraś z Was miała :)
Mam też pytanie, mamie puchną niesamowicie ręce i nogi nad ranem. Mówi, że nie może nawet zgiąć palców. Czy to może być jakiś skutek uboczny radioterapii?
-
Okt wg mnie nie. Ja przy 25 lampkach nie miałam żadnych ubocznych skutków. Natomiast po przyplątało się jakieś "popromienne" jak to określił lekarz zapalenie oskrzeli. Nie mogłam się pozbyć kaszlu, stan podgorączkowy i podwyższone OB. Brałam antybiotyk i enkorton. Po miesiącu wróciło do normy.
A puchnięcie to sprawa krążenia. Zdecydowania sugerowałabym wizytę u lekarza, choćby rodzinnego, by dalej pokierował.
Okt przytul ode mnie manę i Wam obu wysyłam buziaki :-*
-
Okt wg mnie nie. Ja przy 25 lampkach nie miałam żadnych ubocznych skutków. Natomiast po przyplątało się jakieś "popromienne" jak to określił lekarz zapalenie oskrzeli. Nie mogłam się pozbyć kaszlu, stan podgorączkowy i podwyższone OB. Brałam antybiotyk i enkorton. Po miesiącu wróciło do normy.
A puchnięcie to sprawa krążenia. Zdecydowania sugerowałabym wizytę u lekarza, choćby rodzinnego, by dalej pokierował.
Okt przytul ode mnie manę i Wam obu wysyłam buziaki :-*
Dziękuję bardzo :-*
Co do skutków ubocznych, to na początku, pierwsze 2-3 dni mama była okropnie zmęczona, później przeszło i nic innego się nie działo. Teraz tylko fizyk medyczny powiedział mamie, że ma trochę przypaloną skórę. No i te ręce, ale skoro nie powinny puchnąć, to powiem mamie, żeby gdzieś to zgłosiła.
Dziękuję :)
-
Znowu literówka zamiast mamę, napisałam manę; przepraszam.
A co do odczynu przypalenia skóry, to pewnie zależy od karnacji i dawki promieniowania.
Dokładnie już nie pamiętam, czy miałam z tym problem. Minęło już prawie 8 lat. Jakąś maścią smarowałam, którą poleciła mi pani w aptece. Myłam się zwykłym mydłem. Więcej chyba było strachu wynikającego z tego, co może się wydarzyć, niż tego, co faktycznie było.
Dobrze, że dobiegacie już do finiszu leczenia. :-*
-
Pani doktor zwiększyła mamie liczbę naświetlań na miejsce po guzie z 5 na 8 sztuk, czyli łącznie 33 tak jak któraś z Was miała :)
Mam też pytanie, mamie puchną niesamowicie ręce i nogi nad ranem. Mówi, że nie może nawet zgiąć palców. Czy to może być jakiś skutek uboczny radioterapii?
To chyba ja tak miałam :) czas tak leci, że już nawet dokładnie nie pamiętam, ale tak, chyba tak było 25+8
Puchniecie trzeba koniecznie zgłosić - tak jak Dana radzi, do rodzinnego, ale również należy o tym powiedzieć ludziom od radioterapii (nawet technikowi - oni tam biegli są od różnych skutków ubocznych, przynajmniej powiedzą, czy to może byc od radioterapii)
-
Znowu literówka zamiast mamę, napisałam manę; przepraszam.
Nie podkreśliłam tego ze względu na literówkę, tylko chciałam bardzo podziękować, a literówki nawet nie zauważyłam ;)
W poniedziałek mama zgłosi komuś tę opuchliznę, bo ja też nigdzie nie znalazłam opuchnięcia jako skutku ubocznego ::)
Ojj jak już bym chciała, żeby to leczenie się skończyło i wszystkie badania kontrolne były w porządku :)
-
Kochane Kobietki! Dzisiaj mama wzięła ostatnią lampkę! Tak się wszyscy cieszymy, że to koniec leczenia, teraz tylko wypoczynek i w połowie września mama jedzie do sanatorium nad morze (została wysłana właściwie siłą przez panią z ZUSu, bo mama chciała już koniecznie wracać do pracy).
ztx ztx ztx
-
ztx.
Mądra ta pani z ZUS-u, ale i mama dobrze myśli, chcąc już wracać do pracy. Znaczy wracają siły :oklaski:
-
:0ulan:to gratuluje i życzę mamie zdrowia. :0ulan:
-
okt,
koniec leczenia to prawdziwe święto - gratuluję Wam i życzę wszystkiego dobrego!
-
okt,
koniec leczenia to prawdziwe święto - gratuluję Wam i życzę wszystkiego dobrego!
Wiem, że to ogromne święto i dlatego planuję jakoś to uczcić, mama jedzie jutro do szkoły (przy tym wszystkim studiuje zaocznie 8) ) i będę miała czas na zorganizowanie czegoś dla niej O0
-
Tak okt, koniec leczenia, to bardzo duże święto,
trzeba koniecznie wznieść kielicha za dalszą pomyślność :)
-
Dziewczyny mam takie szybkie pytanie, mama jest miesiąc po radioterapii, ale dzisiaj zaczęły wyskakiwać jej na skórze ciemne plamy, najpierw są czerwone, później ciemnieją, na koniec bledną i są różowe. Wyskakują bardzo szybko i tylko po stronie naświetlanej, co to może być?
-
niektóre osoby po radioterapii mają takie "efekty uboczne" ;) - skóra po prostu "dochodzi do siebie"
dobrze by było pokazać to lekarzowi, bo tylko on ma wiedzę czy to "przejściowe" ;)
nie pamiętam, aby ktoś pisał o takich plamkach
-
niektóre osoby po radioterapii mają takie "efekty uboczne" ;) - skóra po prostu "dochodzi do siebie"
dobrze by było pokazać to lekarzowi, bo tylko on ma wiedzę czy to "przejściowe" ;)
nie pamiętam, aby ktoś pisał o takich plamkach
Mama na pewno zgłosi to lekarzowi, ale dopiero w poniedziałek, bo ma jechać na swój oddział i przy okazji to załatwi. Dlatego pytam Was, bo do poniedziałku to ja padnę tutaj :-\ Bardzo mnie to martwi, bo w internecie nie wyczytałam nic konkretnego, jedynie o przebarwieniach, ale przebarwienia to mama miała na piersi i pod pachą, a to jest jakby w kolorze maliny i blednie, jakby jakaś wielka wysypka.
A tylko dodam, że mama miała we wtorek robione USG piersi, jej koleżanka, która się tym zajmuje zrobiła to bez kolejki, a pani doktor, która prowadziła mamy chemioterapię sprawdziła, wybadała mamę i wszystko jest ok. Cieszę się z tych dodatkowych badań, bo właściwie mama ma kolejne zaplanowane dopiero na sierpień, a martwiłam się, bo ma teraz dużo stresów i nie chciałabym, żeby coś złego z tego wyszło.
-
ja również nie miałam niczego takiego. teraz, jak jest więcej alergenów albo słonko świeci za mocno, te plamy, które miałam podczas naświetlań mi się zaogniają i swędzą. tak jakby mi się te ranki odnawiały. ale to wygląda zupełnie inaczej niż to, co Ty opisujesz.
-
Witajcie :)
Dawno tu nie zaglądałam, bo żadnych problemów nie było, aż kilka dni temu mama dowiedziała się, że ma nieprawidłowy odczyt EKG, w poniedziałek ma iść po skierowanie do kardiologa. Badanie miała powtórzone 2 razy w odstępach kilku dni i pokazuje to samo... ::)
-
Okt nieprawidłowe EKG ale to zależy na czym polega nieprawidłowość. Mój mąż jako dziecko ciężko chorował, po każdym badaniu EKG (jako dorosłego już) lekarz nim zrobi opis pyta ile zawałów mąż przeszedł, a nie miał ani jednego. Tak wygląda jego serce po długotrwałym leżeniu z bardzo wysoką temperaturą. Więc może nie jest aż tak źle. Wiadomo, że leczenie nie jest bez znaczenia dla reszty organizmu, powoduje spustoszenie, ale jak widać dajemy rade.
-
Ja chyba też tu się wpiszę...pewności nie mam , no więc:
-ER (+) 5%
-PgR (+) 3%
- HER 2 (-)
-E-cadheryn (+)
pT2No, Grade 2
Rak rdzeniasty (tak wynikało z biopsji)
Dostałam 6 AC i Radioterapia.
Hormonów jednak nie dali bo bez sensu. Jestem hormonozależna w 5 % a w 95 % nie, więc jaki sens podawać.
-
Witam, też wpisuję się do szanownego grona. Operacja 16 grudnia 2014 r. Podskórna mastektomia z jednoczasowym ekspanderem i wyciętym węzłem wartowniczym. Wiem że jest GIII i w dodatku potrójnie ujemny. Na dodatek prawdopodobnie ten skurczybyk został prawie w całości wyszarpany w biopsji w 5 kawałkach a w piersi zostały tylko resztki. Na nieszczęście w wartowniku stwierdzono mikroprzerzut podtorebkowo, Dlatego dalszej operacji nie trzeba, gdyż komórki nie przekroczyły torebki węzła więc dziad nie zaatakował innych węzłów. Ja i tak się strasznie boję... ::((Jestem już po pierwszej chemi, w piątek mam drugą (schemat 6 FEC tylko) i prawdopodobnie radioterapia na pachę. Zastanawiam się czy nie poprosić jeszcze o zbadanie receptorów z materiale w biopsji skoro było go wiēcej. Pomóżcie bo OSZALEJĘ ze strachu.
-
uuuuuuuuuuuu to Ty dopiero co po operacji jesteś
wcale się nie dziwię, że strach Ci towarzyszy
ależ dziewczyno masz szczęście, że tylko wartownika Ci wycięli (z tego należy się cieszyć :) ) - noooooo kiedyś_kiedyś to ciachali po całości
u mnie 17 sztuk wyciachali (w tym 1 z przerzutem znaleźli)
jest nas potrójnie ujemnych, całkiem sporo na forum i mamy się nieźle, co dobrze widac po naszejpisaninie
a w którym ośrodku się leczysz?
-
Ewo,
pisałam już witając Cię, że też jestem potrójnie ujemna, od 15 lat :)
a teraz mi się przypomniało, że też miałam zajęty jeden węzeł chłonny, tyle, że wtedy nie robili wartownika i wywalili mi więcej, coś chyba z 12,
no i fajnie, że teraz robią takie cuda jak jednoczasówka - ja robiłam rekonstrukcję, ale dopiero 6 lat po mastektomii,
a wynik z receptorów masz pooperacyjny tylko? to zasadne by było zbadać je w materiale z biopsji - dla pewności,
i nie bój się - Twój rak jest już w słoiku 8)
-
TOJKA ja miałam operacjē w Częstochowie na Parkitce. Leczenie mam w Centrum Medycznym Klara. Co do wyników receptorów ro mam je tylko z materiału z operacji. Tak właśnie dla pewności chcę poprosić onkologa żeby wypisała to zlecenie na zbadanie materiału z biopsji. Nie wiem czy mi nie powie że jestem jakaś głupia. Biopsję robiłam prywatnie więc nie wiem czy to zlecenie będzie chciała wypisać. Ja poprostu chcę być pewna na 100 % że to ten dziad. Jeszcze ki miałam 75% i to też jest na niekorzyść.
-
Ewka zostaw dr Google w spokoju.Każdy człowiek jest inny.Nie czytaj tych prognoz i głupich statystych.Optymizm ,wiara w zwycięstwo i na 100% będzie ok.
-
Ewo, Twój dziad już w słoiku jak napisała Mag, a lekarze wiedzą jak odkazić po nim :0ulan:
nie masz się co martwić, ciesz się teraz każdym dniem wolności od dzikiego lokatora ztx
-
Ewka spokojnie ,wiem strach jest ,ja tez potrójna z prawie 10 letnim stażem,mag dobrze pisze gad już w słoiku,masz dalsze leczenie ,popatrz ile nas tu amazonek i z jakim stażem :)
-
OSZALEJĘ ze strachu.
eee, nie tak łatwo oszaleć :D Czyli - nie oszalejesz :) Każda z nas to przeżyła, więc i Ty dasz radę, bo dlaczego nie? Pisz do nas; pisanie o swoich lękach bardzo pomaga; chociażby przez to, że przekonujesz się, że nie jesteś osamotniona w trudnych przeżyciach.
-
Niech spierdziela ode mnie z daleka. Nie mam zamiaru mieć z nim coś wspólnego nigdy więcej. Dziękuję bardzo za dodanie otuchy. W domu mało rozmawiam na ten temat bo nie chcę nikogo denerwować. Ale jak jestem sama to ryczę jak bawół.
-
łał_łał_łał
toś TY moja krajanka :)
już Cie lubie :)
a że na Parkitce jednoczasówki juz robią? no_no, idą do przodu jak burza
jak się wyprowadzałam z Czwy to Parkitka w powijakach była ;)
a o Klarze wiem od rodzinki - ponoć bardzo nowoczesny ośrodek
swojego onkologa poproś o dodatkowe badanie materiału z biopsji
dla Twojej spokojności;
pogadaj z nią szczerze o Twoich obawach, niektórzy lekarze to też ludzie ;)
i nie rycz :), bo wszystkie łzy wypłaczesz, a jak trza będzie płakać ze szczęśćia, to kto Ci łzy podaruje ;)
-
Tak TOJKA na Parkitce. Wiem, że ten szpital nie cieszy się dobrą sławą. Tam teraz otworzyli pododdział chorób piersi. Jest tam taki fajny lekarz Jasnowski specjalista w rekonstrukcji piersi. Tak zrobię, porozmawiam z babeczką i poproszę ją o to badanie. Genetyczne też będę robić.
-
Ja też minus 3! :-* Popatrz na dobre strony- skonczysz leczenie na radioterapii, organizm sie szybko odbuduje :0ulan:
-
cześć Ewka, nie doradzę w kwestii ujemnych herów, ja akurat miałam dwa na plus, ale faktycznie pytaj swojego onkologa o wszystko, nawet jak wydaje Ci się, że to głupie pytanie. Masz pełne prawo rozwiać swoje wątpliwości, dla swojej spokojności. Ja idąc na wizytę do onko miałam karteczkę na której spisywałam wszystkie moje zapytania, karteczka zawsze leżała na stole i dopisywałam co tylko mi do głowy przyszło. To bardzo mi pomagało, bo u lekarza na wizycie połowę się zapomina. Ewa, jak masz jakiekolwiek wątpliwości pytaj i nie wstydź się tych pytań.
Jestem prawie 10 latką, pozdrawiam i trzymam kciuki, chemia to teraz Twój przyjaciel i tak ją traktuj, to Twoja armia do boju :0ulan:
-
Witaj Ewka:)
Strach jest normalny, przyjdzie Ci zyc z.nim.wieeeeeele lat
Ja juz zyje ponad 10, a bac sie nie przestalam..
Dostajesz leczenie
Jestes pod dobra opieka
Gad w sloiku
Jednoczasowki zazdraszczam,.za moich czasow.takiej opcji nie bylo..
Sprobuj sobie robic drobne przyjemnosci
Wynagradzaj siebie
Dbaj o siebie
A my Cie tu wesprzemy, przytulimy :-*
-
W końcu dobiłam się do komutera. Z tym ekspanderem to nie za wesoło jest. Jestem bardzo szczupła i jak Pan doktor zaczął dolewać soli fizjologiczne to niestety mięsień pęknął i ekspander znalaz się po skórą :-[. A tak się cieszyłam że cycuś urośnie. Muszę czekać do wakacji na super siliknowy cycuszek.
Tak naprawdę to Wam strasznie zazdoszczę, że większość z Was ma to za sobą. Staram się myśleć pozytywnie muszę tak myśleć bo mam jeszcze małe dzieci i mam dla kogo żyć. Jesteście ogromym wspariem i wielki szacunek dla Was :oklaski:
-
Staram się myśleć pozytywnie muszę tak myśleć
O to, to - i tego się trzymamy :0ulan:
-
Ewko, ja wprawdzie trójujemna nie jestem, ale tu na forum dużo takich i mają się świetnie! A leczenie jest krótsze, mniej skutków ubocznych... No i fajnie, że miałaś jednoczasówkę, zachowane węzły, zawsze to kilka problemów mniej :) Wiem, że się boisz, ja też. Ale mamy małe dzieci, one są najlepszą motywacją! A po leczeniu sama zobaczysz, coraz więcej normalności będzie wkraczać w Twoje życie.
-
W końcu dobiłam się do komutera. Z tym ekspanderem to nie za wesoło jest. Jestem bardzo szczupła i jak Pan doktor zaczął dolewać soli fizjologiczne to niestety mięsień pęknął i ekspander znalaz się po skórą :-[.
przy mojej rekonstrukcji jak dochtór doliwał to mówiłam, żeby nie za dużo cobym nie pękła; se żartowałam, się okazuje że to nie żarty :o
przepraszam za moją niezdrową ciekawość, ale co się z tym robi, po prostu tak zostawia ?
-
Ewka następna trójujemna Cię wita ..... Od listopada dwunasty rok mi idzie od zabiegu :)
Strach musisz troszkę oswoić, chociaż co tu dużo mówić przy badaniach a jeszcze jak są jakieś wątpliwości to gaciami trzęsę.
Nie czytaj statystyk bo jak nasza róża powiedziała "statystycznie ja i mój pies mamy po trzy nogi "
Pisz a my pomożemy przetrwać te trudne dni.
-
W końcu dobiłam się do komutera. Z tym ekspanderem to nie za wesoło jest. Jestem bardzo szczupła i jak Pan doktor zaczął dolewać soli fizjologiczne to niestety mięsień pęknął i ekspander znalaz się po skórą :-[.
przy mojej rekonstrukcji jak dochtór doliwał to mówiłam, żeby nie za dużo cobym nie pękła; se żartowałam, się okazuje że to nie żarty :o
przepraszam za moją niezdrową ciekawość, ale co się z tym robi, po prostu tak zostawia ?
Też się zastanawiam... Jakbym tak kiedy się zdecydowała na rekonstrukcję, to wolę wiedzieć, że takie "atrakcje" mnie mogą czekać...
-
a sioooo z rekonstrukcjami do stosownego wątku ;)
-
Tak aguila, zostawia się aż do następnej opoperaji jeszcze trzeba uważać, żeby ekspander nie pęknął.
Przepraszam TOJKA już koniec z rekonstrukcjami i o tym dalej w stosownym wątku [url=http://www.greensmilies.c
-
Ewka, nie masz nam czego zazdrościć, raczej bierz przykład z nas (ja 9 lat od operacji) odhaczaj kolejne etapy leczenia, tak jak poborowi żołnierze odcinali pod koniec służby cm na miarce krawieckiej :-*
Są wśród nas i świeżo po leczeniu, jak i w trakcie leczenia oraz te weteranki.
Nie trać sił na zamartwianie się :) I przyj do przodu :0ulan:
-
Mój onkolog powiedział -chemia paskudna ale szybko pani zapomi.Reszta terapii to spacerek .Ewka będzie dobrze .Zobacz jak tu u nas fajnie i wesoło.Dzieki gadowi poznałam wiele cudownych dziewczyn i to jest pozytywne w tym wszystkim :oklaski: :oklaski:
-
Hej dziewczyny, takie pytanie znowu mi chodzi po głowie, czy aby na pewno dali mi dobrą tą chemię czyli FEC przy tym trójujemnym dziadzie? Niektóre dziewczyny miały chemie przed operacją to lekarze widzieli, czy guz się zmniejsza czy nie. A tak to nie wiadomo jak ta chemia działa. Tak w ogóle to włosy mi lecą jak diabli. Jutro jadę po perukę i golarka idzie w ruch. Nie wiem, do lusterka już nigdy nie zajrzę... :'(
-
A tak to nie wiadomo jak ta chemia działa.
przy pierwotnym raku, to działa,
się nie martw
wejdź w wątek o chemioterapii i tam pisz , tam pogadamy ;)
Tak w ogóle to włosy mi lecą jak diabli. Jutro jadę po perukę i golarka idzie w ruch. Nie wiem, do lusterka już nigdy nie zajrzę... :'(
zajrzysz , zajrzysz
ja w peruce wyglądałam tysiąc razy lepiej niz we własnych włosach ;)
-
Ewka najpierw jest chemia ,gdy gad jest stosunkowo duży.Ja tak miałam bo od razu urosły mi dwa gady.Dlatego duży plus twoj gad był mały.Chemia zadziała na pewno ,oni już wiedza co podacc.Do lustra zajrzysz w szczególności wtedy ,gdy włosy zaczynają odrasrać-to taki super czas .Zobaczysz jak to szybko zleci.Dbaj o siebie ,odpoczywaj,dobrze się odżywiaj i będzie ok
-
Też miałam perukę fajniejszą niż własne włosy
Łatwo się to myło, nie było potrzeby układania, prostowania itp.
(co nie znaczy, że tęsknię, oczywista)
Tylko w początkowym okresie bolała mnie głowa od jej noszenia
W pracy czasami zamykałam się w kiblu i zdejmowałam na kawałek ;)
Włosy zaczęły mi odrastać przed ostatnią chemią
kręcone takie, ble
nigdy nie lubiłam kręconych, sporo się napracowałam, żeby były jak wcześniej
I się udało
Tak teraz piszę, a jak mi mąż golił łeb, to mi się samo płakało
Jak też se popłaczesz, to się nic nie stanie
Szybko przechodzi ten stan i się przyzwyczajasz
-
Fajnie, bo ja marzę o gęstych kręconych włoskach.... :). Chciałabym strasznie aby już było po tym całym leczeniu i aby wszystko było ok.
-
czytam Was i się zastanawiam co ze mną nie tak... ::(( czy mam starać się o żółte papiery ??
bardzo się sama sobie podobałam w peruce i tylko czekałam żeby czapeczkę założyć na głowę, po przyjściu z pracy jak
zaczęły mi wychodzić włosy, wzięłam maszynkę i sru.... do lusterka :)
wiecie, nawet własny pies mnie nie poznał ztx, jej mina była bezcenna ztx
ale do czego zmierzam, dla mnie to była radość, że mam szanse się leczyć, że wszystko toczy się zgodnie z planem ztx
miałam całkiem odwrotne odczucia........ ::((
-
Hej, ja muszę się do wszystkiego oswoić. Perukę to mam już odłożoną w sklepie (nawet dwie do wyboru). Chodzi o to, że przez tego dziada wszystko się zmienia. Ja zawsze miałam włosy do pasa, zawsze. Tak więc przed chemią obcięłam je na króciutko, teraz będzie łysa pała :-[. Wiem, że muszę się z tym pogodzić, że to dla mojego zdrowia i ,,wyleczenia,, jest ta chemia i bardzo dobrze, że jest to leczenie (boję się, że takie krótkie to leczenie). Ale na mnie spadło wszystko naraz, muszę to wszystko poukładać. Ostatnie pół roku życia w wielkim stresie i żałobie. Prawdą jest, że nieszczęścia chodzą parami i zawsze zastanawiam się dlaczego? Dziewczyny ja należę do tzw. ,, myślicieli,, i im więcej myślę to tym głupsze myśli przychodzą do głowy.
-
Ewcia, zajmij czymś innym globus a nie myślami dlaczego, po co, na co?? a myślą, dostałam drugie życie ztx, bardzo Ci to ułatwi funkcjonowanie w nowej rzeczywistości :)
-
Ewka na okres leczenia spróbuj zmienić się z myślicielki na człowieka czynu :-*
A co do peruki: zimową porą oszczędność na czapkach, a i fryzura bez czapki nie przyklapnięta. Ja tak podeszłam. Wyłysiałam w październiku, a że miałam chemię przed i po, to własne włoski były dopiero w lipcu (takie na 1 cm).
A a propos Twoich pięknych długich włosów (nigdy takich nie miałam :() to czy zrobiłaś z nich użytek?
-
Nie obcięte u fryzjera i spalone, nie chciałam na nie patrzeć. Stwierdziłam, że jest to nowy etap życia i jak odrosną to będą o wiele fajniejsze (oby kręcone). Wiem, że dam radę, muszę dać. Jutro jadę na badania krwi a w piątek następne tankowanie.
-
A kto ci broni strzelić sobie perukę z włosami do pasa? Czemu nie? Może tak lepiej bys się czuła? ' I nie narzekać mi tu proszę na potrojnie ujemnego raka! ;) Ja tez tak miałam , to po roku dostałam w "prezencie" hormonozleżnego w bliźnie! ( nie oznacza ,ze kazda tak ma oczywiście).A było to już 8 lat temu wiec nie ma o czym gadac! Brać co dają , zniszczyć i zapomnieć! ;) głowa do góry czas szybko mija, ciesz się zachowanymi węzłami i piersią ( ja jej nie mam )
-
Ja się już cieszę, że gówno wycięte. Perukę mam zwykłą. Głowa swędzi jak diabli, chyba będę chodzić w chustce bo tak jest wygodniej. xhc
-
W domku najlepiej w niemowlęcych czapeczkach!:) Takie miałam i w nich tez sypiałam! Nazwano mnie kiedyś-O jaki śliczny domowy skrzacik! Wg mnie bardziej przypominałam Zgredka z Harrego Potera! :)- a on raczej nie był sliczny! POtem za to był piękny baranek na głowie! :)
-
W chustce po domu trochę łaziłam (bo dziecko nie lubiło mojej łysiny) - a chustka była bawełniana, w trupie czachy ;D
-
Miałam piekną perukę do której zmusiły mnie mama i ciocia "bo się należy" i... ani razu jej nie załozyłam! xhc Drapała mnie w głowę, więc po domu chodziłam łysa, na zewnatrz w chustkach, toczkach, czapeczkach i było dobrze. Ale ja od długich włosów odzwyczaiłam się pare lat wczesniej. W nowym miejscu obowiązywała taka sama fryzura dla mnichów i dla mniszek, czyli glaca. I jak raz spróbowałam zycia bez grzebienia tak już chyba nigdy do niego nie wrócę O0
-
Braju muszę przyjrzeć się Tobie na zdjęciach, bo mało spostrzegawcza byłam :)
-
Dziewczyny dzisiaj znowu jakieś lęki mnie dopadły odnośnie całej tej nowej sytuacji. Może chemia tak na mnie kijowo wpływa. :(
Nie umiem wybić sobie z głowy tego dziada. Ciągle gdzieś mi tam krąży w głowie. Wiem, że niema sensu zadawać pytanie dlaczego tak jest jak jest. Jeszcze do tego fakt, że ja do końca nie wiem jakiej wielkości było to gówno (zmiana była 1,5 cm x 1,5 cm x 1,8 cm i było to zwłóknienie, ale z środka tej zmiany była właśnie biopsja i wykazała ona raka). Więc czy aby na pewno biopsja mogła wyrwać większą część tego czegoś i potem nie można było opisać wielkości guza pierwotnego?
Może napiszę tak jak było badaniu histopatologicznym wewnętrznym kwadrancie górnym obszar o ww. wymiarach
ten obszar to zwłóknienie. Marginesy (3 cm) bez utkania nowotworowego. Potem jest kwadrant górny wewnętrzny carcinoma ductale invasion g3 et carcinoma intraductale typus comedo (wiem, że ten jest nieinwazyjny, ale nie mam właśnie określone jaki procent jest tego raka do tego inwazyjnego). Moje wyniki pooperacyjne to wielki burdel i nic dokładnie z nich nie wiadomo do końca.....
Czy przy takim opisie nie można niemyśleć czy aby na pewno jest się dobrze zdiagnozowanym? Może Wy mi to jakoś rozjaśnicie
-
jak jest leczenie, to nie zaprzątaj sobie głowy za bardzo tym wynikiem, teraz ważne żebyś przeszła spokojnie chemię, są duże, czyste marginesy, a to bardzo dobrze
ile było procent, jak ułożony - e tam, już do słoika przechwycony
zdrowiejemy :0ulan:
-
Ewka ,każdy przechodzi "wywiad z dr google" -zwariować można.Te nerwy i wiadomości tylko stresują i SZKODZA.Ty potrzebujesz sił na leczenie . Statystyki w internecie to stres!!!!!Myśl pozytywnie i dobrze zdrowo jedz .Bedzie na 100% ok
-
No to witam się i ja.
Kolejna trójujemna. Jestem na początku drogi. Będę miała chemię przedoperacyjną potem zabieg (ciekawe czy są szanse na oszczędzającą) i radioterapię.
Po biopsji wynik na trzy minusy i chyba g3 no i to nieszczęsne Ki67 - 70 %.
W środę wizyta na oddziale chemii dziennej i wtedy mam nadzieję, że dowiem się kiedy pierwsza chemia no i jaka.
-
Witaj Izulko ,poczuj się jak u siebie i RUSZAJ DO BOJU :0ulan: :0ulan:Pytaj ,opowiadaj i pisz wszystko co Ci na sercu leży.Tu są super dziewczyny zobaczysz. :0ulan: :0ulan:
-
trzy minusy i G3 - to tak jakbym o swoich wynikach czytała :)
wtedy (2008) jeszcze nie badali Ki67 więc nie wiem ilu procentowa jestem ;)
myślę, że to czy są szanse na operację oszczędzającą będzie wiadomo po chemii przedoperacyjnej, noooo i ważne jest jaki to typ/rodzaj raka
Pamiętam jak poszłam pierwszy raz na oddział chemii aby ustalić co i jak, a tu zaskoczenie: a może chce pani już dzisiaj dostać chemię?
Pewnie, że chciałam, i dostałam :)
Ale o przygodach chemijnych i pochemijnych to już w innym wątku sobie popiszemy
-
Izulku, ja potrójnie ujemna jestem już 15 lat po operacji,
chemię miałam żółtą, dziś w raku piersi już jej chyba nie stosują - taki dinozaur ze mnie ;D
-
No i takich informacji mi potrzeba :)
Jestem dobrej myśli, chociaż strach jest... wiadomo
-
Izulku, ja trochę młodszy_dinozaur od Mag, bo w listopadzie mi stuknie 12 lat :)
Też jestem trójujemna i brałam żółtą, co to po niej włosy miały nie wyjść !! .... a jednak poszły se :o
-
No to i ja się witam. Dwa tyg temu odebrałam wyniki biopsji. U mnie to Carcinoma ductale invasivum leve differentiatum. Receptory estrogenowe i progesteronowe ujemne. Ki-67 około 40% Her2 na 1+. Czyli dołączam do trójujemnego towarzystwa :). Nie muszę Wam mówić że jestem ciężko przestraszona bo wiadomo , taka diagnoza to jak grom z jasnego nieba, bo człowiek czuje się świetnie, wygląda ślicznie , a tu masz, dziki lokator >:(. Mój guzek niewielki, koło 9 mm, ale od kilku dni boli i sporo się powiększył, miałam wprawdzie miesiączkę, ale skoro hormony na niego nie działają, to chyba nie powinien się w trakcie okresu zmieniać ? Ewka 79, ja tez będę się leczyć na Parkitce, daj znać jak Ci tam.
-
Marzena nie masz co się strachać. wyleczysz się i już. :)
-
cześć marzeno72,
witam Cię w trójujemnym wątku - ja miałam guzka 18mm i zajęty jeden węzeł chłonny - dostałam chemię CMF i w czerwcu minęło 15 lat od operacji
mam nadzieję, że z nami będzie Ci choć troszkę łatwiej :)
-
Już mi łatwiej, odkąd Was znalazłam, znalazłam się po drugiej stronie czarnej rozpaczy, czyli tu gdzie zaświeciło słoneczko. WY JESTEŚCIE DLA MNIE TYM SŁONECZKIEM. Uważam się raczej za twardą babę, ale wiadomość o raku sponiewierała moją psychikę, na szczęście na krótko i mam nadzieje że ostatni raz. Już się nie dam wystraszyć. Czytam Wasze wpisy i już wiem, że będzie dobrze. 18 września będę miała zabieg , wycięcie guzka i pobranie próbek z wartowników. Nastawiłam się bojowo na walkę z pasożytem. ;)
-
Ja też trójujemna i w listopadzie stuknie mi 12 lat.
Brałam CMF tak jak Mag a guzek miał 18 mm. jak zachorowałam miałam 45 lat, ale Mag była sporo młodsza.
My tu takie 'dinozaury' trójujemne ;D ...dasz radę a my Ci pomożemy przez to przejść. 8)
-
Witaj Marzenko :) skoro Prkitka, to pewnie jesteś z okolic Czewy ;) pomieszkiwałam w tamtych okolicach ponad 30 lat, a teraz często tam zaglądam :)
ja tez potrójnie ujemna
minęło mi już 7 latek ztx
Twoje bojowe nastawienia zapewne Ci pomoże
no to do boju :0ulan:
18 września kciuki potrzymamy, coby z wartownikami się udało
-
Hej, ja dopiero raczkujący dinozaur. Gada wykryłam pod koniec października a wycięłam go 16 grudnia. Tak więc taka świežynka trochę ze mnie.
-
Nie obejrzysz się Ewka, a już będzie roczek od wykrycia, potem dwa, trzy itd. :)
-
Nastawiłam się bojowo na walkę z pasożytem. ;)
:oklaski: Tak trzymaj :0ulan: :0ulan: :0ulan:
PS. A mnie za każdym razem, jak zajrzę w ten wątek, kusi, żeby teraz, po tych kilkunastu latach sprawdzić, czy i ja aby nie byłam potrójna. A potem mi przechodzi ;)
-
Hamaczku, daruj sobie. Lepiej chyba nie wiedzieć. Chociaż z drugiej strony ja też bym się zastanawiała, a ile bym myślała o tym :-[.
-
Lepiej wiedzieć :)
Hamaczku, to co nie robili Tobie badań HERA z guza?
Mnie nie robili, ale sobie sama zażyczyłam. I wyszło HER+++, co jest (będzie) wskazówką w razie co >:(
-
W "moich" czasach, Dana, o Herach to można było co najwyżej poczytać sobie w internecie (jak ktoś miał ;) )
wyszło HER+++, co jest (będzie) wskazówką w razie co >:(
Przechodzi mi, bo tak sobie myślę, że po co mi to TERAZ wiedzieć?
-
Po to samo, po co ja wiem. Jak ja się leczyłam, też nikt o tym nie pisał, nie mówił, ale sama gdzieś w gazetce kierowanej do amazonek, napisał, by se kazać to zbadać; to se kazałam, ale na leczenie nie miało to już wpływu i tak herci nie dostałam.
-
Czyli dla samej wiedzy?
-
Lekarze mi powiedzieli (co odnotowali na kopercie na czerwono+++) że będzie mnie czym leczyć w razie co, bo dla mnie samej faktycznie nic nie znaczy
-
Lekarze mi powiedzieli (co odnotowali na kopercie na czerwono+++) że będzie mnie czym leczyć w razie co, bo dla mnie samej faktycznie nic nie znaczy
to samo powiedział nasz doktor _ekspert takiej jednej mojej kolesiównie co ze mną na rehabilitację chodziła, jak się dopytywała o te 3 plusy przy herze
-
Ale to "w razie co" to co?
Przy czym innym niż cycki też herceptynę się stosuje?
Patrzajta, jaki ze mnie niedouk w herach ;)
Edit: Uwaga - pomyślałam ;D Przecież mnie na nieobecnych cyckach może się jeszcze przydarzyć "w razie co" ::)
-
w razie rozsiania choroby,
no i tak, herceptyna to lek w innych nowotworach również stosowany
-
"w razie cuś" zawsze się może przydarzyć...czego se oczywiście nie zyczymy
ja se wywaliłam jajniki z powodu brca1....cała w skowronkach lece do doktora...a on mnie mówi, że mam se co roku robić usg i cytologie...bo się i tak może CUŚ przydarzyć......a komórki raka jajnika znajdowano nawet w mózgu :o
-
Dzięki dziewczyny za cieple przyjecie i słowa otuchy :D. TOJKA jestem z Częstochowy, a właściwie od 20 lat z okolic bo mnie na wieś wyniosło :). Mam 43 lata , 4 dzieci, w tym troje dorosłych i 4 letnią córeczkę, niedawno zostałam teściową :D ( ożeniłam syna ) i miał się właśnie rozpocząć nowy etap w moim pokręconym życiu, taki lżejszy, taki bardziej poświęcony mojej małej i mężowi, a tu masz RACZYSKO ! Wyć mi się chce !!!
-
marzeno,
nowy etap się właśnie zaczął, i to tak z przytupem! ;)
nie ma co wyć - masz silną grupę wsparcia (czworo dzieci! brawo!), więc ten początek nowego może przynieść zmiany na lepsze - nie jest to wykluczone i tej myśli się trzeba trzymać! :)
-
No niezły ten przytup, całą rodzina wstrząsnęło ::((. Miałam się nie mazać no, ale tak mnie nachodzi czasami :) Po cichutku tak sobie myślę że to zmieni moje życie na lepsze, bardziej intensywne jak same pisałyście, tylko to czekanie na zabieg trochę mnie dobija,żeby tam się coś gorszego nie porobiło w tym guzku.
-
nie ma się co dziwić, że masz gorsze dni, nikt nie jest cyborgiem!
dodatkowo czas oczekiwania zawsze jest stresujący, działanie jest dużo lepsze,
już niedługo, po zabiegu, powiesz sobie: miałam raka!
-
Dzięki :), idę spać , Jutro będzie lepiej :)
-
Róża a ta cytologia to z czego?, ja tam na dole nie mam nic, to może być cytologia?, ona sama tam została?, aby ją lekarz brał. xhc
Mimo wszystko to pytanie jest poważne.
-
Lulu ja też nie mam nic a cytologia jest pobierana.Przecież dziury Ci nie zaszyli??? ::((
-
Przecież dziury Ci nie zaszyli??? ::((
nie wiadomo xhc
lulu, to się nazywa wycinek ze szczytu pochwy >:D
-
Cytologia to wymaz ( raczej nie wycinek) do tego zostala zapewnie szyjka macicy ( lub jej szczątki) a tam jest zawsze zagrożenie
-
No to sobie muszę przemyśleć ten temat. Od usunięcia dołu (blisko 5 lat) nie byłam u gina.
-
TOJKA jestem z Częstochowy, a właściwie od 20 lat z okolic bo mnie na wieś wyniosło :).
a u mnie było odwrotnie: 20-cia_ileś lat w podczestochowskiej wsi, a później z 5 latek w Czwie
a od 20-u_ilus wieje mi we wsi podpoznańskiej
aaaaa se przypomniałam, jeszcze pierwsze 3 lata spędziłam w podradomskiej wsi ;)
marzenko, zobaczysz, ze jak już wywalisz raka, to będzie Ci duuużżżo lżej
43-lata i babcia = nooo chyba Ci zazdraszczam (masz jeszcze dużo siły do bycia babcią :) )
nooo i jeszcze 4-o latka do ściskania i wysłuchiwania
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee_no, niesprawiedliwość jest i tyle ;D
-
xhc babcia jeszcze nie jestem i na razie się nie zanosi xhc a cztrolatka jest niesamowita gadula :D
-
mam nadzieje ze się tych wnuków jednak doczekam i wybawię, no i chciała bym dociągnąć do wesela malej :)
-
he_he no widzisz, jak ja w p0rzyszłośc wybiegam
pisałaś, że niedawno zostałaś teściową, a ja juz o babciowaniu pomyślałam :)
ja jak sie dowiedziałam, że mam raka (tuz przed 18-tką starszej córki) to chciałam chociaż jej matury doczekać
sie okazało, że i matury doczekałam i licencjatu i magistra
a młodsza córka już w II kl średniej szkoły (a wtedy miała 10 lat)
byle do przodu....najpierw są to małe kroczki, a później człowiek taki zachłanny się robi, że planuje na najbliższe 10-latki :D
-
Jak zachorowałam to miałam 45 lat a moje bachory 22 i 18 lat.
Wtedy też chciałam doczekać żeby zobaczyć jak układają sobie życie, zakładają rodziny !!
Przyszło mi bardzo długo czekać, bo babcią zostałam w wieku 55 lat !! xhc
A najśmieszniejsze jest to że to młodsza córka 'zrobiła' mnie babcią a nie syn który ma teraz 34 lata xhc xhc
-
Ja dowiedziałam się,że zostanę babcią rok po zachorowaniu.
-
Przyszło mi bardzo długo czekać, bo babcią zostałam w wieku 55 lat !! xhc
Ja też w tym samym wieku, ale nie wydawało mi się, że długo czekałam ;) Dziś mam piątkę wnuków :)
-
Ja się dość wcześnie zaczęłam bawić w TE KLOCKI więc kiedy kończyłam 18 lat, mój syn miał 7 miesięcy xhc, a teraz ma już 25 latek skończone i na żeniaczkę mu się zebrało :D. Jeszcze mam core 23 i syna 21 i core 4 xhc , tak że mam nadzieje zostać babci a w ciągu następnych kilku latek. Potencjał jest :D
-
Marzena aleś za młodu szalała >:D bxu
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :oklaski:
-
nom poszalałam ztx pierwsza miłość i od razu w pieluchy cha cha ale po latach królewicz zmienił się w żabę i nastąpiła zmiana królewicza i druga miłość z która z rozmysłem znowu wpakowałam się w pieluchy :) Ta miłość mnie teraz wspiera :D
-
W międzyczasie chyba z 10 lat żarłam tablety antykoncepcyjne bo ja z tych szczęściar co w ciąże zachodzą nawet jak sikają pod wiatr :) i z tego co czytam to mógł być przyczynek do dzisiejszej choroby. Mam pytanie... mam kiepskie kości, od wielu lat problemy z kręgosłupem, czy mogę teraz brać witaminę d3 i k2 żeby się trochę podreperować przed chemia, czy może lepiej sobie odpuścić?
-
marzeno, po mojemu możesz, ale lepiej zapytać kogoś mądrzejszego,
może wyślij pytanie do naszego eksperta
-
Cześć dziewczyny, dawno mnie nie było na forum. Mam dziś podły nastrój, (a już było dobrze) więc napiszę suche fakty. Ja też jestem potrójnie ujemna. Wynik z biopsji gruboigłowej z marca 2015: Carcinoma ducale (powinno być ductale ale napisali ducale) invasium mammae - foci parvi ER(-) PGR(-) Her-2(0) Ki-67 około 50%. Dodam tylko, że w sierpniu 2014 lekarz stwierdził gruczolakowłókniaka i tak za każdym USG wychodziło że to łagodna zmiana wtedy około 7 mm. Miał być usunięty tylko guzek, ale z wielu przyczyn (o których nie ma sensu pisać) przekładałam terminy. Po biopsji zaczął rosnąć szybciej niż przed. W maju 2015 amputacja piersi lewej + SNB. Wynik histopatu pooperacyjnego: Medulary carcinoma NG3, widoczne 3 węzły bez utkania nowotworowego, guz 3x2,5x2 cm. 20 sierpnia radykalna chemia czerwona. Miałam mieć 4 cykle: cyklofosfamid + doksorubicynę, potem 12 X paclitaksel. Wlali 3x cyklofosfamid i 2x i 1/3 doksorubicyny. Koniec z AC, bo dostałam takiego bólu w mostku, duszności i kaszlu że masakra.
Przerwali wlewanie, zrobili EKG, pobrali krew do badania. Twierdzą że wyniki w porządku, ale nie będą podawać 4 cyklu, bo mogłyby mi się naczynia wieńcowe zamknąć. Od 7 października mam dostawć paclitaksel co tydzień przez 12x. Boję się cholernie skutków ubocznych, bo już teraz je mam po tej czerwonej. Najbardziej siada mi psycha, a poza tym bóle mięśni, łamanie w kościach, po każdej dopada mnie przeziębienie.
-
nareszcie się odezwałaś Beatrycze :)
myślę, że nie powinnaś się obawiać kolejnej chemioterapii, bo podawanie paclitakselu (to inaczej taksol) w 12 kursach ma na celu mniejsze odczuwanie skutków ubocznych,
dziewczyny, które miały właśnie tak podawaną chemioterapię, mówiły, że to dużo lepsze niż 4 kursy podawane w pełnej dawce,
i tej wersji należy się trzymać!
zapomniałam: witaj wśród trójujemnych!!! :0ulan:
-
witamy wśród potrójnie ujemnych :)
eh, ta chemioterapia ::((
któraś z dziewczyn (moja głowa nie pamięta kto ??? ), też nie dostała pełnego cyklu chemii. I nie zaproponowali jej żadnej innej dodatkowej.
Tak więc cieszyć się powinnaś, że dorzucili Ci gratisa ;)
Tak jak pisze mag, rozdrobnili Ci dawki, abyś dała radę. No, bo kto da radę jak nie my, waleczne amazonki :0ulan:
Podczas leczenia miałam cudowny lek na siadającą psychę: pisanie i pisanie i pisanie i pisanie na forum ;) w tamtym czasie było jeszcze bardzo popularne GG (tam marudziłam b.angel ;) ).
Spróbuj popisać z nami więcej (jeśli tylko czas Ci na to pozwala), być może będzie to cudowny lek również dla Twojej psychiki :D
-
Ja nie potrójnie ujemna ,ale też nie dostałam pełnej zaplanowanej chemii.Przy 5-tym wlewie coś się z serduchem działo i już czerwonej chemii nie dostałam.Pozostało na czterech.gad tak ,czy tak zniknął .Nie martw się Beatrycze lekarze wiedzą co robią,na pewno będzie ok.
-
Beatrycze trzymaj się :-*
dasz radę i tak jak Tojcia pisze pisaj,pisaj :)
-
Najbardziej siada mi psycha, a poza tym bóle mięśni, łamanie w kościach, po każdej dopada mnie przeziębienie.
Skąd ja to znam? :-(
Znajdź grupę, gdzie możesz się wygadać (w sumie to już znalazłaś), łamania w kości współczuję, ale najważniejsze, że przechodzi. No i buduj odporność. W trakcie chemii łykałam witaminę C Colwaya: o ile przed chorobą co weekend było przeziębienie, to w trakcie chemii jeden jedyny katar.
I 3maj się!
A tak w ogóle witam się: choć pozytywnie nastawiona to zdiagnozowana na 3- ;-)
-
No to jestem ponownie, już wyciachana i z wynikami na rączce, ciekawa jestem drogie Panie co o tym sądzicie. guz carcinoma ivasium NST G2 . Około 20% utkania guza stanowi carcinoma intraductale typus cribriformis et solidum. Widoczne zatory z komórek nowotworowych w świetle naczyń. Skóra bez nacieku nowotworowego: w tkance podskórnej obecne ognisko raka inwazyjnego. Marginesy bez utkania nowotworowego. Docięty margines dolny i górny bez utkania nowotworowego.. Wycięte 3 węzły wartownicze, dwa czyste , w jednym carcinoma metastaticum. Naciek nowotworowy obejmuje cały węzeł, przekracza torebkę i jest obecny w tkance okolowezłowej , + 2 węzły towarzyszące bez utkania nowotworowego . Nie podoba mi się to, co myślicie ?
-
Spoko nie jest źle.
-
marzeno,
tak jak pisze lulu - nie jest źle,
masz stopień złośliwości G2 - w trzystopniowej skali to średniak, poprzednio pisałaś, że Ki67 masz 40% - to też nie jest tragiczny wynik,
marginesy wokół guza są wolne od komórek - to bardzo dobrze, pisałaś też wcześniej, że guz ma 9mm - nie jest to jakiś olbrzym, mój miał 18mm ;) (i też miałam zajęty jeden węzeł),
niepokojące jest tylko to, że w świetle naczyń krwionośnych znaleziono komórki nowotworowe - ale na to jest chemioterapia pooperacyjna, która Cię nie ominie,
być może ze względu na TNBC - trójujemność dostaniesz jeszcze radioterapię, ale to już doktory niech kombinują
-
marzena, szukaj pozytywów :)
G2 - lepsze niż G3 :)
wycięli Ci tylko 3 węzły, to lepiej niż np 18 :)
a co do tych komórek nowotworowych co to znaleźli w świetle naczyń, to chemie dostaniesz i będzie git
a nawet jakby nie było tych komórek, to chemie najprawdopodobniej też byś miała, bo raczek potrójnie ujemny
więc tak czy inaczej nie jest źle
aaaaaaaaaaa i przestań nam już tak paniować, bo bardzo staro sie czuje :D
(siostrę mam z Twojego rocznika :) )
-
marzena, szukaj pozytywów :)
G2 - lepsze niż G3 :)
wycięli Ci tylko 3 węzły, to lepiej niż np 18 :)
(...) )
No toś mi Tojko pojechała.... I gdzie ja pozytywy znajdę?...
Marzena, widzisz, już masz lepiej niż ja ;-)
I fioletową brygadę wspieracielek! A to bezcenne. Rady przydadzą się, by jak najłagodniej przejść chemię... Czekaj spokojnie na decyzję lekarzy i dbaj o siebie!
-
No toś mi Tojko pojechała.... I gdzie ja pozytywy znajdę?...
he_he, tam gdzie ja :D w marzeniach i planach na przyszłość = byle do przodu, byle kolejne latka zaliczać ;)
przeca ja potrójnie ujemna, z G3, 18 węzłów wyciachanych w tym 2 a może 3 zajęte (nie pamiętam)
-
Staram się dziewczyny, staram się te pozytywy znaleźć, ale..... wiecie jak to jest. Potrzebowałam Waszej opinii na ten temat. Węzłów mam wyciętych w sumie 5 , 3 wartowniki i 2 towarzyszące, w tym jeden wartownik z przerzutem , reszta czysta. Ostatecznie guz miał wymiary 1,6 x 0,8 x 0,9 cm. ( a miało być 9 mm :) ). marginesy 0,8;0,6;2;1,5;1,5 cm, czyste, wycięty fragment skóry o wym 4,0 x 1,2 tez czysty.
-
Marzena jak widzisz wszystko pozamiatane, jest czysto. :oklaski:
-
marzeno,
nie wygląda to tragicznie, uwierz :)
koniecznie nam napisz, co zlecili Ci lekarze - miałaś już wizytę po operacji? wiesz coś?
-
Byłam dzisiaj, na odcięciu supełków od szwów xhc Dowiedziałam się, że miałam nosa co do tego węzła, bo sama zgłosiłam lekarce, że się powiększył i mnie boli, no i że z powodu trzech minusów bezwzględnie czeka mnie chemia, a poza tym mam czekać na telefon od koordynatorki, która ma mnie umówić na wizytę u onkologa, który mnie teraz przejmie i rozpisze leczenie. :0ulan:
-
no to teraz możesz się pobyczyć i zadbać o łapkę i poskakać po forum :D
-
muszę czegoś poszukać, jak o ta łapkę dbać, bo nic mi nie powiedzieli, a rwie mnie pod pachą, zebrałao sie troszkę chlonki, ale lekarka nie ściągała, powiedziała, że sama powinna sobie znalężć drogę.
-
tu nasz ekspert radzi:
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=566.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=566.0)
-
Dzięki :) Mam jeszcze pytanie odnośnie portu do chemii, lekarka zaproponowała mi takie rozwiązanie, napiszcie mi , czy któraś z Was miała i co byście radziły .
-
tu jest wątek o tym:
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=323.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=323.0)
-
Gapa ze mnie, nie potrafię się tu znaleźć
, dzięki jeszcze raz :)
-
Kurcze, Marzena będzie, jest już dobrze bo debil wyciachany :)
A te zatory to może w naczyniach limfatycznych były i dlatego wartownik był zawalony.
Głowa do góry, musi być dobrze :D
-
DZIĘKUJĘ dziewczyny za info. Dziś mialam paklitaksel, zoatalam na obserwacji. Boją się po ostatniej akcji. Przyjęłam bez incydentów, jutro do domu.
-
Aha lekarz powiedział że powinnam iść do psychologa lub psychiatry na psychoterapie. W szpitalu w Dąbrowie Górniczej nie mają na oddziale i to jest minus ale za to blisko i bez wariatkowa jak w Gliwicach.
-
Mam takie mrowienie na policzkach. Czy to po paklitakselu czy po hydroksyzynie?
-
Hm... Nie wiem, nie miałam niczego takiego, ale taksany działają na układ nerwowy, więc możliwe, że to od taxolu. Albo od sterydów, bo pewnie też Ci dawali przed wlewem. Ja się od sterydów robiłam po prostu czerwona na gębie i tyle, ale może na Ciebie mocniej działają?
-
dawno to było, ale pamiętam na pewno mrowienie w palcach rąk i nóg,
w ogóle to różne odczucia były takie wędrujące po prawie całym ciele
-
Miałam wędrujące, ale bóle, takie jak przy grypie. Tylko one się tak z trzy dni po wlewie zaczynały, ale pewnikiem każdy ma inaczej.
-
Ja byłam czerwona, jakbym zeszła z plaży; nawet to nieźle wyglądało. A po tygodniu, po każdym z 4-rech AT byłam chora i brałam antybiotyk :(
Po chemiach AC było lżej, znaczy nie chorowałam.
-
Mnie morowienie w palcach rąk i nóg niestety zostało.Niestety w nogach dość silnie,pewnikiem zostanie ta neuropatia ::((
-
Mnie morowienie w palcach rąk i nóg niestety zostało.Niestety w nogach dość silnie,pewnikiem zostanie ta neuropatia ::((
Może minie? Moje dłonie były jak ... nie moje. Całe puszki palców. Łykałam Thiogammę, ale przez m-c więc efektów nie poczułam. Ale dietę wzbogaciłam o częstsze potrawy z ryb i olej lniany - tak wyczytałam, że tłuszcze pomagają w regeneracji nerwów obwodowych. nawet nie wiem w którym momencie to nieprzyjemne uczucie zniknęło.
Przy taxolu okrutnie puchłam. Pewnie zasługa "osłonowej końskiej dawki" sterydów.
Beatrycze, ważne, że te objawy miną. A skoro masz dawki cotygodniowe to one szybciej "puszczają".
-
Miałam wędrujące, ale bóle, takie jak przy grypie. Tylko one się tak z trzy dni po wlewie zaczynały, ale pewnikiem każdy ma inaczej.
[/q
Takie objawy grypowe miałam po trzech cyklach AC, a najsilniejsze i mocne bóle kości po zastrzyku Lonquex, który trzeba było robić po każdym cyklu, ale minęły. Tym na podniesienie białych krwinek i zapobiegawczo gorączce neuropenicznej.
-
Mnie morowienie w palcach rąk i nóg niestety zostało.Niestety w nogach dość silnie,pewnikiem zostanie ta neuropatia ::((
Natalia a kiedy skończyłaś chemie?
-
Mrowienie po policzkach miałam tylko wczoraj, dziś już nie mam. Jestem w domu. Miałam mieć 12 podań co tydzień (tak jak mi mówili i lekarz kierujący na chemie i ten co mnie prowadzi na oddziale), a na wypisie mam napisane że mam się zgłosić na oddział 28.10. czyli za 3 tyg. Już nic nie rozumiem, może zadzwonić muszę jutro i dopytać. Mam nadzieje, że jeśli pojawią się jakieś mrowienia w palcach to przejściowe i miną, bo nie wyobrażam sobie na stałe.
Drogie koleżanki powiedzcie jak podnieść hemoglobinę, bo mi spadła. Pewnie po trzech miesiączkach które miałam w ciągu ostatnich 30 dniach. Najpierw dostałam terminowo 8.09. potem 22.09. obfita ze skrzepami że masakra i 2.10. i do dziś jeszcze mam.
-
Drogie koleżanki powiedzcie jak podnieść hemoglobinę, bo mi spadła.
natka pietruszki - co najmniej pęczek dziennie (posiekać i sypać na kanapki, na ziemniaczki, do surówki)
sok z buraka (najlepiej szklanka dziennie ) świeży (ja podczas chemii zajechałam 3 sokowirówki) - możesz dodać troszkę jabłka lub marchewki, coby smak poprawić
lampka (mała!) czerwonego wytrawnego wina
nooooo i różniste inne warzywa (brokuły!)
-
Ja wierzę w buraka wypiłam tego z beczkę podczas chemii.Mieszałam z innymi owocami i warzywami
-
Ale jaja. Zadzwoniłam dziś na oddział do lekarza, który mnie prowadzi (nie podam nazwiska, choć bardzo bym chciała) w sprawie terminu kolejnej chemii. Przedstawiłam się, mówię mu że mam na wypisie za 3 tyg., a mówili wcześniej że co tydzień, a on się pyta "co pani teraz dostaje?", mówię że paclitaksel, a on "no nie wiem jak to się stało, to chyba sobie nie przestawiłem zegara" i mi mówi to najwyżej przyjdzie pani za tydzień w środę dam skierowanie na cito na morfologie tylko, podamy kolejną dawkę, a tamte pozostałe że zrobię za 2 tygodnie. (CRP, GGTP, ALT, AST, bilirubia, LDH i inne). Mi już wzrósł ALT, pieprzą się inne wskaźniki, a on to zlewa. Wymieniam mu co mam na skierowaniu, to po namyśle stwierdził, żebym przyszła za tydzień we wtorek na oddział poprawi skierowanie i zrobię badania, a w środę chemia. Na drugiej chemii mi mówił o zaufaniu do lekarzy, że wiedzą co robią. Po takich pomyłkach to nie wiem czy mogę mu zaufać. Zrobię sobie ksero tych papierów (tak w razie "W"), bo pewnie będzie chciał je podmienić. To ja sobie mam pilnować czy oni dobrze zrobili wypis? Paranoja.
-
Myślę, że w rozmowie z nim dasz mu do zrozumienia, że takie "zabawy", to Ciebie nie rajcują.
-
Powiesić dziada.Poproś o zmianę lekarza prowadzącego najlepiej
-
Chętnie mu przypomnę jego słowa. Ale jak zacznę z nimi wojnę to mogą mi coś podać do kroplówki. Mam prawo zmienić lekarza no nie? Z ordynatorem pogadać by trzeba.
-
Nie wiem jak jest w Polsce ,ale myślę ,że na na pewno.Dziewczyny Ci doradzą
-
Zdecydowanie radziłabym zmienić lekarza. Ten albo ma za dużo pacjentów, albo problemy >:(
Dobrze, ze zareagowałaś. Tydzień zwłoki to nie trzy >:(
Powodzenia :-*
-
O rany ::((
Zmieniłabym tego lekarza i to na cito.
-
Witam,
ja też potrójnie ujemna. Szukam wsparcia... dziś po pierwszej chemii (która była 12 dni temu) poleciały mi włosy. Ściełam nożyczkami... eh... nie mogę na siebie patrzeć, nawet nie chcę się takiej zapamiętać. Guz się zmniejszył po pierwszej AC. Węzły chłonne czyste i wszystko inne też :) ale strach jest żeby się gdzieś nie ulokował.
-
Witaj Nastja i jest bardzo dobrze,jak gad zareagowal już po pierwszej chemii .To bardzo dobre wieści do tego węzły czyste wię nigdzie więcej się nie ulokował.Włosy odrosną i do tego gęstrze a może i kręcone.Zwycięstwo w walce masz zapewnione.Przytulam bardzo mocno. :0ulan: :0ulan:
-
no super gadzina ginie :0ulan:
-
Rozumem, co czujesz.
Też przed drugą chemią mialam już ogoloną głowę..
Ale najważniejsze, że gadzina zdycha:)
-
Dzięki dziewczyny. Wam włosy same wszystkie wypadły? czy muszę je zgolić? Nie chcę się nikomu pokazywać, a samej może mi być cieżko je ogolić.
-
Witaj Nastja :) :-*
Przykre bardzo, że kolejna kobieta musi się zmagać, cierpieć… Ale trafiłaś w dobre miejsce po pomoc, optymizm, a gdy będzie trzeba - i po wzmacniającego kopa w tyłek ;) To, że nie radzisz sobie z emocjami - to, że tak powiem: norma. Każda z nas tak miała. Płacz, złość, smutek to zupełnie normalne w takiej sytuacji. Pisz do nas, wylewaj z siebie słowa. Przyjmiemy, zrozumiemy. Przytulimy :-* :-* :-*
O włosach zaraz dziewczyny napiszą, mnie chemia ominęła. Pewnie jednak lepiej byś to zniosła, gdyby mogła Ci pomóc bliska osoba. I, proszę, pamiętaj: łyse jest piękne. Choć teraz możesz tego nie widzieć.
-
Wypadną wszystkie. Ale kępkami.
na drugiej chemii czułam się jak narzeczone Frankensteina. Więc po powrocie do domu weszłam pod prysznic i ogoliłam na zero. Ale najlepiej maszynką elektryczną, aby uniknąć skaleczeń.
Trzymaj się mocno. Już masz jeden drink za sobą. Swoje tankowanie zakończyłam w czerwcu 2014. Więc gdybyś chciała coś wiedzieć, zapytać - pytaj!
-
Nastja (za sam nick już Cie lubię :) ) wypadną Ci prawie wszystkie włosy. Skoro już je ścięłaś, to teraz następny ruch - golenie do zera.Uwierz mi, lepiej raz a porządnie niż przez parę dni miec włosy po prostu wszędzie: w talerzu, na poduszce, na ubraniu, na podłodze - bleeeee
Ja chodziłam jakiś czas jak niewypierzony kurczak, dopiero za jakiś czas ogoliłam na zero (brak mi było wcześniej odwagi).
Teraz jak patrzę na fotki (zrobiłam sobie całą dokumentację wypadania włosów) to nie mogę się nadziwić jaka ja guuuupia byłam, bo sto razy lepiej wyglądałam z fryzurą na Shinet O' connor ;)
(aaaaaaa dokumentację odrastania włosów też mam :D )
-
witaj Nastja :-*
płowe golić od razu...ja sobie sama maszynką przeleciałam
ale zdjęcia wywaliłam.....nie ma potrzeby nikogo straszyć ;D
chemia działa :oklaski:...to najlepsze wiadomości
całuje
-
Pamiętam jak przed rozpoczęciem całego leczenia śmiałam się, że będę łysa, że mnie to nie rusza bo włosy odrosną. A teraz czuję zawstydzenie przed każdym kto mnie widzi w turbanie. Któraś z Was miała tego gada naciekającego?
Mam męża ale on jest bardzo empatyczny i strasznie wszystko bierze do siebie. Chodzi później smutny, żołądek go boli bo biedak jak był dzieckiem to mu wrzody popękały. Także wole Drogie Dziewczęta Wam się pozwierzać niż wykończyć świeżo poślubionego mężulka heh
-
Dzięki dziewczyny. Wam włosy same wszystkie wypadły? czy muszę je zgolić? Nie chcę się nikomu pokazywać, a samej może mi być cieżko je ogolić.
Ty nic nie musisz ,no może pozytywnie myśleć.ja poszłam do fryzjera z czapką( peruką) i dałam się ogolić na łyso.dla mnie te pukle włosów w garści były gorsze niż sama łysina.Ale to Ty decydujesz co wolisz.Nie stresuj się ,bo to wszystko minie.Dobrze się odżywiaj,pij soki owocowo warzywne( najlepiej własnej roboty) i oddawaj się odpoczywaniu .Głowa do góry będzie dobrze
-
witaj Nastja :-*
płowe golić od razu...ja sobie sama maszynką przeleciałam
ale zdjęcia wywaliłam.....nie ma potrzeby nikogo straszyć ;D
chemia działa :oklaski:...to najlepsze wiadomości
całuje
i chyba tak zrobie... tylko muszę dobre noże kupić :) najlepiej do zarostu męskiego :)
-
Któraś z Was miała tego gada naciekającego?
większość z nas = bo chyba najczęściej występuje przewodowy naciekający
mój chłop tez taki delikatny był ;) dobrze, że w pobliżu mieszka siostra męża, która se dobrze z maszynką fryzjerska radzi :)
moja fryzjerka powiedziała stanowczo: nieeee, nie dam rady
-
wiesz...ja to jestem od zawsze fryzjer domowy_osobisty chłopa mego, więc maszynka stale w pogotowiu była
nie sądziłam jak kupowałam, że se na własnej głowie będę ja sprawdzać ;D
ale to było 10 lat temu.....tak że głowa (łysa) do góry :0ulan:
-
I już mi się humor poprawił :D Dziękuję jesteście wspaniałe :) :-*
-
mnie mąż ogolił nad wanną, gdy już wyglądałam jak Elżbieta I bez peruki,
pamiętam, choć to już 15 lat minęło, że śmiechu było z tego dużo - więc może weźcie to na wesoło ;D
i pamiętaj: nie ma się czego wstydzić, wstyd to kraść, więc łysy łeb do góry i niech się gapią!
-
Witaj Nastko :-*
Włosów nie goliłam, ale zaraz po pierwszej chemii obcięłam się na bardzo krótko i po dwóch tygodniach, jak na komendę podczas mycia głowy wszystkie wyszły. Łysina mnie nie zawstydzała. W domu chodziłam bez niczego i uwierz mi, nie w wyglądzie jest problem, a w naszej głowie. Peruki, toczki są do wyboru i koloru, możesz zmieniać swój wygląd do woli :)
A najważniejsza wiadomość, że guz reaguje na chemię. Nie ma szans, by gdziekolwiek powędrował.
Trzymaj się kochana :-*
-
Młoda jesteś :) szczel se ostry makijaż, duże kolczyki i będziesz cud_miód dziewczyna
-
mag masz rację :)
Dziekuję TOJKA. Z tym makijażem to dobry pomysł:)
DanaPar podziwiam Cie że tak na łysolka chodziłaś.
mam jeszcze takie pytanko czy znacie może jakieś sposoby na podniesienie białych krwinek?
Dostaje zastrzyki Tevagrastim na podniesienie bo mam drugą chemię przez to przełożoną. Jednakże wolałabym uniknąć tych zastrzyków bo dziś do 4 nad ranem nie spałam, tak mnie w krzyżu bolało :( trzeci apap dopiero pomógł. jeśli znacie coś dobrego i sprawdzonego to podzielcie się ze mną pliiiis :) na czerwone i na płytki też chętnie przyjmę :)
-
tu masz wątek z naszymi poradami
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=915.0
-
tu masz wątek z naszymi poradami
http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=915.0
Dzieki TOJKA :)
-
Nastka najpierw maszynką do włosów pojechałam a potem poprawiłam maszynką do golenia i bardzo mi się podobało głaskanie własnej łysiny bxu
to co Dana napisała też chodziłam bez peruki i czapeczki jak tylko mogłam i nie zwracałam uwagi na rodzinę ;) a żeby było śmieszniej głowę myłam szamponem ztx
-
eeeee po domu to też biegałam na łysola (Młoda - wtedy 10-o latka - podchodziła często do mnie, klepała mnie po łysinie i mówiła beny_hilek ;D )
https://www.youtube.com/watch?v=IU28GHMcYxM
raz się zapomniałam i poszłam wyrzucić śmieci na podwórko; kosz stoi koło bramy; na szczęście nikt nie szedł w tym czasie; raz mnie sąsiadka luknęła, jak wychyliłam się z drzwi, bom chciała zobaczyć, czy dziecko już ze szkoły wraca
-
hehe xhc jesteście obłędne :) benny hilek i szampon na łysinkę :))
-
Nastja, ja nigdy nie załozyłam swojej peruki (a taka ladna była), tylko teraz zimno, więc coś na łysinke niestety trzeba będzie zakładać. Ja też miałam 3 minusy
-
Cześć Nastja! Z włosami to u mnie było tak, że jak z małżem zaczynaliśmy golenie, to płakałam, a potem się śmiałam, tak ubawiło mnie odbicie w lustrze. Ale jest tak, jak napisała Natalia - każdy inaczej to przeżywa. Peruki prawie nie nosiłam, chodziłam w turbanach i całkiem to lubiłam. Ogólnie masz szczęście, bo do lata będziesz mieć już własną fryzurkę:) W zimie noszenie czegoś na łbie właściwie nie przeszkadza. Ja na zimę miałam też takie czapeczki bawełniane do latania po domu i spania, bo mi było zwyczajnie zimno :)
A małż mnie w łysinę całował, to całkiem miłe było ;)
Trzymam za Ciebie kciuki, super, że chemia ładnie działa!
-
Dzień doberek :)
Jak się zaczyna u was dzień? Pogoda dopisuje? U mnie pochmurno i pada :-\ Poza tym czuje taki nieokreślony ból w okolicach łopatki i ramienia, tak jakby w kościach. Też tak miałyście?
-
pewnie jesień Cię w kościach łamie ;) też tak miewam. Choć sprawdzić u dohtora zawsze trzeba :)
Nastjo, a może swój wąteczek założysz? Wtedy łatwiej będzie do Ciebie trafić :-* :-* :-*
-
Nastju, załóż sobie swój wątek w dziale "mój jest ten kawałek forum"
tam będzie super miejsce na luźne rozmowy, na te ważne zresztą też :D
tu rozmawiamy bardziej wąskotematycznie o potrójnie ujemnym raku piersi
-
Czesc dziewczyny jestem tu nowa ale tak jak wy potrojnie ujemna chemia przedoperacyjna AT w srode trzecia wszystkich 6 U mnie rak sutka z przezutami na wezly pachowei nadobojczykowe no i jestem ciezko wystraszona
-
witaj hani :)
to, że jesteś ciężko wystraszona to całkiem normalne
boimy się tego co nieznane
poczytaj trochę (albo baaaaardzo dużo) forum
być może strach choć trochę minie (u mnie tak było)
Przerzuty na węzły pachowe nadobojczykowe (a może to były podobojczykowe? ) miała metka (jeszcze pewnie sa i inne dziewczyny, ale jakos tak metka mi najbardziej została w głowie, bo baaaardzo młode dziewcze z niej wtedy było :) he_he bo teraz jest juz o całe 5 lat starsza ;D )
czy to 1992 to Twój rok urodzenia?
-
cześć hani,
tak jak pisze Tojka, metka będzie dla Ciebie dobrym wzorem do naśladowania,
ma podobną historię z nadobojczykowymi i chemia przedoperacyjna jej wszystko wytłukła, czego i Tobie życzę!
jak metka wróci z weekendu, na bank się tu odezwie :)
-
Hej hani ! Witaj wśród nas,potrójnie ujemnych :)
Zostań z nami i czytaj,pisz i czytaj i pisz a strach się zmniejszy znacznie :0ulan:
-
witaj! wszystkie byłysmy przerażone( no może oprócz DanyPar ;)) , potem powolutku wraca normalność! znów zaświeci ci słońce! :-* :0ulan:
-
Witaj Hani :-*
Amorek mnie przywołał, wiec muszę odpowiedzieć, gdy usłyszałam diagnozę, nogi się pode mną ugięły i na chwilę zaniemiałam. Szybko się ogarnęłam, ale to nie moja zasługa, ani nadludzkich zdolności. Miałam mamusię chorą na raka piersi, która dała mi niedościgniony wzór, wygrała z chorobą, kiedy nie było chemii jak dziś, by operować (bo guz tak duży, ze operacja nie wchodziła w grę) dosłownie spalili jej pierś naświetlaniem. Do dziś pamiętam ten widok dosłownie spalonej skóry. Jak się z lekka wygoiło, amputowali pierś, potem miała brać coś na wzór tamoksifenu (bodajże) w aptekach z darów z zagranicy był organizowany podobny lek, nie pamiętam nazwy, ale nie zawsze udawało się go załatwić. Nigdy nie słyszałam z jej ust narzekania, w oczach nie widziałam strachu, zawsze miała nas (znaczy dzieci, wnuki) i nasze potrzeby na uwadze. Dopiero jak zachorowałam sama, zrozumiałam i do mnie dotarło, jaką była bohaterką. Nawet przychodziły do mnie myśli, że właśnie po to zachorowałam ??? :-\
Przepraszam, za ten wywód.
Hani, strach to ludzka rzecz, próbuj, na ile się da przekuć go w wolę walki z gadem i wiarę, że się uda. Ściskam mocno :-* :-* :-*
-
Witaj Hani ja wprawdzie dodatnia ale obawy są takie same.Głowa do góry i nie myśl o złym.Wygrasz na pewno :0ulan: :0ulan:
-
Hani, ja nie ujemna, ale też Cię witam :)
Z tego co pamiętam, to Metka też miała AT i zadziałała świetnie, wytłukła dziada. Czemu u Ciebie miałoby być inaczej?
Trzymaj się i pisz, to pomaga!
-
Hani na powitanie :0ulan: :0ulan:
Dasz radę, chemia wytłucze dziada a my będziemy rozwiewać Twój strach :-* :-*
-
Czesc Hani :) będzie dobrze zobaczysz. Chemia zadziała a później pewnie operacja i naświetlanie...i będzie po strachu. Tez trojujemna jestem i po II AC. tez byłam przerażona bo nie miałam z kim o tym porozmawiać ponieważ wszyscy w kolo przezywali więc nie chciałam poruszać tematu. Dzieki dziewczynom stanelam do pionu, przeczekalam najgorsze.
-
Witaj Hani:)
Będzie dobrze, a strach jest zupełnie normalny w naszej sytuacji. Można go spróbować go trochę oswoić wizualizując sobie, jak komórki rakowe zdychają pod wpływem chemii i następnych etapów.
-
:welcome: hani
Z dość krótkim jeszcze stażem. Właściwie to już prawie jest rok od kiedy się do mnie przyczepił (na szczęście na bardzo króciutko). >:D
Wiemy co czujesz, ja jestem ciągle w strachu. Główka do góry musi być dobrze xhc
-
Hani,
uszka do góry. Znajdziesz tu wsparcie i uśmiech (choć trudno w to uwierzyć). :0ulan:
-
dzieki dziewczyny za wsparcie dobrze ze was mam dzieki wam jakos lzej sie na serduchu zrobilo
-
Jestem potrójnie ujemna, po mastektomii 6.11.2014, usunęli mi 19 węzłów z czego 1 był zajęty, biopsja i wyniki hitop. guza takie same. dostałam po operacji 4 czerwone i 12 taxoli. skończyłam 30.06. wyniki były dobre w sierpniu. Czułam się dobrze. 3 tygodnie temu węzły nadobojczykowe mi się powiększyły. Okazało się, że to przerzut. mam mieć znowu chemioterapię i potem radioterapię. Ledwie rok i przerzuty. Od chemików usłyszałam "teraz pani dostanie inną chemie, wcześniej chcieliśmy panią wyleczyć, a teraz będziemy zaleczać". Źle mi z tym.
-
Eliza mocno przytulam.Jest tu wiele dziewczyn z potrójnie ujemnym i one na pewno wszystko Ci wytłumaczą.Będzie dobrze zobaczysz,przede wszystkim Ty musisz zacząć myśleć pozytywnie. :0ulan: :0ulan:
-
Eliza to nie miałaś wczesniej naswietlan?
-
Eliza uszy do gory u mnie tez nadobojczyk zajety ale dziewczyny daly otuchy postawily do pionu bedzie dobrze Dziewczyny mam pytanie po trzecim wlewie boli mnie piers pod pacha i reka reka to tak jakos jakby piekla na przedramieniu musze dodac ze ta reka mi puchnie bo 2.5 roku temu mialam juz usuniety goz z tej piersi operacja oszczedzajaca guz niezlosliwy czy ktoras miala tak
-
Nie miałam naświetlań. Guz był 3cm, prawa pierś, G 3, szybko zoperowany, po operacji czekałam na histop. i potem na termin chemii. 29XII zaczęłam kurs AC, miałam je 4, potem 1 kurs taxotere, po trzech tygodniach, ponieważ bardzo żle znosiłam zamienili na taxol co tydzień i było tego 10 kursów. podobno taxotere i taxol to jest to samo tylko drugi to mniejsze dawki, nowocześniejszy i co tydzień, tak twierdziła chemiczka. znosiłam go jako tako, choć bardziej sterydy mnie męczyły, bo raptem co tydzień wlew i co tydzień przed nim sterydy. I na tym zakończyli. Powiedzieli,ze pierś usunięta i wszystkie węzły /1 był zajęty z 19/ więc radio w moim przypadku nie, receptory wszystkie ujemne, więc to wszystko. wróciłam do chirurga do kontroli,6 VIII badania wyszły dobrze. Miałam pokazać się w październiku i pokazałam się z guzem na szyi. z USG, pakiet 5-6 węzłów nadobojczykowych powiększonych, największy 3,3cm, najmniejszy 1,3cm, przerzuty. Biopsja potwierdziła komórki zniekształcone. Chcieli mi radio robić, ale przerzut nie wziął się z niczego, czyli chemia nie zniszczyła gada, więc się przerzucił. Podjęli decyzję w końcu o chemii, a potem radio na bliznę i węzły nadobojczykowe. W czwartek zaczynam chemie, ciekawe czy lepiej trafioną?
-
witaj eliza :)
nie dziwie się, że Ci żle z ponownym leczeniem, ale czasem tak się zdarza, że dana chemia nie zadziała i jakaś tam wredna komórka przetrwa
każdy organizm jest inny i inaczej reaguje
trzeba wierzyć , ze nowe leczenie będzie skuteczne a naświetlania dobiją skurczybyka :0ulan:
pisaj tu do nas.....w kupie lżej
są z nami dziewczyny, które powtórnie się zmagają z tym dziadostwem
-
Elizo, witaj na naszym forum :-*
Wierzę, że kolejna chemia będzie skuteczniejsza i radioterapia dobiją gada :0ulan:
Walcz i nie wierz lekarzom, że to będzie zaleczenie, medycyna nie stoi w miejscu, wciąż pojawiają się nowe leki, nowe metody. Musi być dobrze :0ulan: :-*
-
Dzięki za wsparcie. Nie jestem młoda jak Wy, mam 50tkę, ale dzieci jeszcze małe, namjłodsza 10 lat, nie mogę jej zostawic, a mój mąz jest od 4 lat niewidomy. 10 lat stresu o jego oczy a teraz ja z tym świństwem po roku znowu.
-
Elizo, jesteśmy tu w różnym wieku, ja np. mam 63 lata.
Nie masz innego wyboru, musisz pokonać gada i tak się stanie :-*
-
elizo, ja też przy jednym zajętym węźle nie miałam radioterapii, naświetlania dostaje się przy większej liczbie zajętych węzłów, ewentualnie przy dużym guzie,
jest duże prawdopodobieństwo, że teraz naświetlania poradzą sobie dużo lepiej niż pierwsza chemia, trzymam za to mocno kciuki!
a gdzie się leczysz i jaką chemię teraz dostaniesz?
hani, a nie jest to reakcja na podanie chemii? czyli kolokwialnie pisząc - znak, że raczysko zdycha? (masz chemię przedoperacyjną, tak?)
nie wiem, bo nie miałam chemii przedoperacyjnej, ale chyba dziewczyny pisały o czymś takim
-
Leczę się na Wawelskiej w Warszawie. a co do chemii to jak mi powiedzieli "inną, bo tamta miała wyleczyć, a tą będą zaleczać". nic więcej nie wiem. A i tylko iem, że kierownik poradni o mnie walczyła z chemikami, bo chcieli żebym do 18go na decyzję konsylium czekał, a ona kaał im w tym tygodniu to załatwić i rozpocząć.
-
przepraszam za literówki, ...wiem, że kierownik walczyła o mnie i kazała im...
-
Dzięki za wsparcie. Nie jestem młoda jak Wy, mam 50tkę, ale dzieci jeszcze małe, namjłodsza 10 lat, nie mogę jej zostawic, a mój mąz jest od 4 lat niewidomy. 10 lat stresu o jego oczy a teraz ja z tym świństwem po roku znowu.
Ja też prawie 60 .Eliza miałaś duźo stresu i dziad się pojawił.Masz dla kogo żyć ,nawet nie myśl o czym innym.Mam kol.która z przerzutami do kości ( macica,obie piersi usunięte) wyszła z tego i jest ponad 20 lat po.Miała IV stopień ,lekarze nie dawali jej szansy.Nie słuchaj tylko walcz i dbaj o siebie
-
elizo, świetnie, że masz taką lekarkę, bo te procedury z konsyliami potrafią narobić więcej szkody niż pożytku - a czas jest tu przecież istotny!
czekać do 18 to szok ::((
dopytaj jaką chemię dostaniesz teraz
-
Witaj Elizo! Myślę, że radioterapia w przypadku węzłów może bardzo dużo zdziałać, czego Ci życzę! Chemię tez dostaniesz inną, jest duża szansa, że zadziała lepiej niż poprzednia. Dobrze, że nie czekają z leczeniem, im szybciej uderzą w dziada, tym lepiej.
Wiem, że Ci ciężko, bo to drugie stracie, ale walcz i pamiętaj, że "zaleczenie" może być długotrwałe,a potem może będą już nowe leki, które znów pozwolą opanować chorobę albo wręcz całkowicie się jej pozbyć. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki :-* :0ulan:
-
Czy czytałyście ten artykuł o enzalutamidzie i ekspresji AR i szansie dla trójujemnych, co jest w tym drugim wątku 3-minusy ? cos któraś wie ?
-
elizo,
piszą o badaniach - czyli nie jest to powszechnie stosowane leczenie, a już na pewno nie u nas,
sądzę, że u nas nawet nie bada się tego receptora androgenowego (AR) o którym piszą - badają nam receptor ER i PR,
nas, trójujemne pacjentki określa się jako TNBC, a tam piszą o AR+TNBC
-
dziewczyny u mnie to bylo tak 2.5 roku temu mialam operacje oszczedzajaca piersi lewej z szerokim wycieciem guz mial 2 cm nie byl zlosliwy i na tym sie skonczylo w lutym robilam mamografie wyszla ok w lipcu opuchla mi reka i tylko dlatego poszlam do swojego lekarza ktory kazal chodzic w rekawie i na masarze kilkanascie dni pozniej obrzmiala mi piers no i pozniej sie potoczylo po wyniku histo okazalo sie ze jestem potrojnie ujemna Ki 90 mam dostac 6 AT conajmniej potem zobaczymy guz nad obojczykiem mial 1.5 cm mial bo teraz sie zmniejszyl pod pacha luzniej piers mniejsza tak mysle ze chemia tlucze gada tylko po tej trzeciej chemi jakos mnie gorzej wszystko boli Elizo u ciebie tez wszystko bedzie dobrze musimy tak myslec innej opcji nie ma
-
Hani i po tej oszczędzającej, nie było nic więcej? Odpowiedź jest w Twoim poście, ale mimo wszystko, zastanawia mnie to, dałabym ten guz jeszcze raz do przebadania w innym miejscu. Preparaty można wypożyczać.
Pytam, bo zastanawiam się, czy to jest pozostałość z tej poprzedniej historii, czy nowe ognisko. Co mówią lekarze?
Chemia trochę poniewiera, ale to dla Twojego dobra, da się przetrwać. Ściskam serdecznie :-*
-
Dziewczyny czy słyszałyście coś o wspomaganiu leczenia wit.C D3 K2, może któras próbowała? napiszcie coś o tym.
-
elizo
niedobór witaminy D 3 uważany jest za jeden z czynników większego ryzyka zachorowania na raka
tu masz wątek : http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=633.0 (http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=633.0)
co do witaminy C - to faktycznie się teraz dużo o tym pisze - wg mnie - na pewno nie zaszkodzi ale raka to raczej nie leczy
o K nie słyszałam
-
Witaminę C biorę od początku chemii. Kupuje tę firmy Colway - to wyciąg z młodej gryki i gorzkiej pomarańczy. Ważne, by dawki dzielić, bo poziom witaminy w naszym ogranizmie szybko spada.
Nie wiem czy to zasługa tylko je czy generalnie sposobu życia, ale na pewno znacznie mniej choruję: 2 lata temu w zasadzie co weekend faszerowałam się modafenem albo tabcinem albo tabletkami przeciwko migrenie....
-
Ja już mam gacie pełne strachu. Każdego dnia macam się i macam, na psyche mi już siada. ::((
Ja miałam mikroprzerzut w wartowniku i nie powinnam dostać lampek a jednak wywalczyłam. Miałam naświetlane węzły pod pachą, nadobojczykowe i trochę na szyji. Bynajmniej miałam zmieniony kolor na szyji.
Po prostu wywalczyłam sobie te lampy. Ale czytając i patrząc na to wszystko to zastanawiam się czy warto to robić. :-[
Ratujta :'(
-
lampy się standardowo daje od 3 węzłów O0
jak nie warto, jak warto :0ulan:
popacz nasz staż, po
u mnie niezabawem będzie 11 lat - a zachorowałam jak miałam 33
-
No właśnie od 3, a ja jestem uparta i dostałam od 1.
Aniele drogi, ZAZDRASZCZAM i będę Ciebie i Was gonić. xcv
Daleka droga przede mną. Jeden roczek już minął od wymacania i biopsji, kurcze dokładnie to dzisiaj :oklaski:
To jeszcze aż cztery i wtedy może będę mniej zesrana. Bo ponoć piątka to jest dla Nas magiczna liczba :D
-
Ewcia ja Ci te majty wypiorę >:D
ja nie chciałam lamp a dostałam i nie miałam dziada w węzłach i teraz w grudniu będę miała 4 latka ztx
-
:oklaski: Ptaszyna, wierzę że i ja doczekam. No muszę oczywiście xhc
-
a ja się boję tej chemii w czwartek. jak znowu żle dobiorą, i radio też się boję, czy to boli? tyle, ze ten taniec to dopiero po chemii czyli 2 miesiące jeszcze. :greensmilies-021:
-
nie bój nic - trzeba myśleć pozytywnie
a radio to mały pikuś O0
-
Eliza radio NIC NIE BOLI - to pryszcz przy całym leczeniu.Ja zaraz po diagnozie cyc przewidziany do naświetlania masowałam olejem Arganowym.Naświetlanie przebiegło pomyślnie.Od Twojego nastawienia duuużo zależy.Im pozytywniej podejdziesz do sprawy tym lepiej zniesiesz.Moja kol.mówiła ,że jedzie po eliksir życia i przy chemii nie miała prawie żadnych ubocznych działań.Będzie dobrze,przytulam
-
nie mogę się nadziwić jak słyszę te Wasze lata, w wakacje myślałam, że tak mi dobrze już. a tu tylko 2 miesiące było dobrze i to tylko na pozór...
-
I będzie znów i na stałe dobrze,zobaczysz :0ulan: :0ulan:
-
lubie tu zaglądać, żałuję, ze wcześniej nie zaglądałam, jesteście niesamowite babki
-
lepiej późno niż wcale elizo!
w czwartek kciuki za Ciebie zaciśniemy i pójdzie gładko :0ulan:
-
Ewka,liczymy roczki od operacji
i mocno_mocno świętujemy każdy z nich
nooo a tę pierwszą pięciolatkę to świętujemy baaaaardzo mocno :)
to świętowanie mam już za sobą :)
tak mocno świętowałam, że aż się zapalenia płuc wtedy nabawiłam ;)
elizo, z nami strach jest troszkę mniejszy, pocieszymy, kciuki potrzymamy i kopniaka na rozpęd też potrafimy dać
A jak nam się tu będziesz mocno rozklejać, albo i histeryzować, to Anioł (b.angel) bejsbola weźmie i mocno łupnie, coby do pionu Cie postawić ;)
do elizy i hani1992: dziewczynki, a może załóżcie sobie swoje wątki w dziale Mój jest ten kawałek forum (Nastja, która dołączyła do nas niedawno właśnie tak zrobiła), szybciej Was tam znajdziemy i będziemy wspierać z całych sił. W tym wątku może nam się pomerdać, co do której piszemy ;D
-
Eliza to tylko wezel... Nie przejmuj się nim. Naswietla, pokombinują i będzie cacy. Termin "przejmowanie się " zarezerwowany jest dla tragedii. Takze schowaj to głęboko w kieszeń i zaszyj byś nie musiała tego nigdy wyjmować...bo przeciez to tylko wezel czyli Twój los nie jest przesadzony i nigdy nie będzie (chyba ze skończysz jakiś 90 lat :P ). Przytulam i wspieram
-
Hejka, dziewczynki :). Ja już po pierwszej chemii, przede mną jeszcze 7 o ile dam radę, bo mi leukocyty bardzo poleciały, mam 2,1 tys, macie na to jakieś sposoby???
-
A, to jeszcze dopowiem,że mam rozpisane 4 AC i 4 PXL , mogłam to wziąć połączone w 6 dawkach, ale się trochę bałam, wolałam rozbić na 8 słabszych no i już po pierwszej tak mi spadły leukocyty, z ponad 6 tys do 2,1, to chyba trochę dużo ???
-
A nie dostałaś zastrzyku z neulasty?
-
nie
-
własnie rozmawiałam z lekarka, mam jutro podjechać po leki, to może dostane neulaste
-
Chyba to tak się nazywało na podniesienie leukocytów.Masz możliwość kontaktu z lekarzem? To pidpytaj o lek.Na pewno zaraz się jakaś dziewczyna odezwie i coś podpowie
-
Ja nie za bardzo wiem o panujących zasadach ,ale na 1000% dziewczyny Ci doradzą.Ja ten lek wstrzykiwałam sobie w brzuch na drugi dzień po chemii
-
Dobrze by było żebym coś dostała bo dziś 12 dzień po chemii a ja nadal jakaś przyrąbana chodzę, męcze się byle czym w głowie mi się kreci i jeszcze mi się katar przyplątał.
-
Ja tez sobie dawalam tak jak Natalka i to przez 5 dni. Jak ci tak drastycznie spada to żebyś gorączki neutropenicznej nie dostala. Zastrzyki kosztują pare groszy bo są refundowane. Za jeden tevagrastim dawalam okolo 37 groszy. Takze upomnij się bo w trakcie leczenia musisz się tez komfortowo czuć.
-
Dzięki dziewczyny, dobrze wiedzieć ,że można sobie jakoś pomóc. Czuję się osłabiona, ale myślałam,że tak ma być, w końcu chemia to nie witaminki :) I jeszcze jakieś lepsze przeciwwymiotne muszę wydębić bo dostałam Atosse i Metoclopramidum i muliło mnie po tym przez 3 dni :(
-
Spadek białych krwinek do poziomu 2 tysięcy nie jest jeszcze drastyczny drastyczny :) i nie grozi goraczką neutropeniczną
zastrzyki, owszem podnoszą ten poziom ale najlepiej jest jak organizm sam się regeneruje - zdrowe odzywianie, sok z buraczków czy zakwas buraczany, natka pietruszki itp
-
Musisz dużo pic żeby wyplukac ladnie toksyny no i dużo witamin z owoców i warzyw. Ja dodatkowo wspieram się suplementami i czuje się świetnie. Po chemii jakies 3-4 dni tez jestem kapeć ale później mija.
b_Angel zgodzę się że poziom jest dość dobry ale po kolejnej chemii jak nie dostanie zastrzyku to może i goraczka wystapic. Moja onko powiedziała ze te białe to tylko zastrzykami nie ma innej metody żeby szybciej się odbudowaly. Oczywiście same tez się odbudują ale po dużym spadku trwa to troche dluzej.
-
Angel dobrze prawi, nie przesadzać z dodatkowymi lekami, ja nie brałam żadnych zastrzyków, o których pisze Natalka. Raz tylko miałam przesuniętą chemię i dali mi jakiś zastrzyk w pupę, na poprawę bodajże płytek. Za tydzień dostałam chemię. W ogóle lekarka prowadząca zakazała mi cokolwiek brać. Dwa powody:
by w jakieś wzajemne współdziałanie nie weszły, a i by nie odżywiać gada. Radziła dopiero po skończonej chemioterapii wspomagać się, jeśli ktoś ma taką potrzebę i dobrze to zrobi na psychikę.
Marzena to że muliło, to normalka, byle Cię wymioty nie targały :-\
-
Co przeciwwymiotnego mi dali do żyły to nie wiem, ale na około godz. przed chemią połknęłam EMEND 125mg i na kolejne dwa dni EMEND 80 mg. Do tego, do domu, na 3 do 4 dni IPP i PABI-DEXAMETHASON. Atosse też dostałam ale nie używałam.
-
Staram się wspomagać naturalnie jak mogę. Zakwas buraczany, soczki z wyciskarki jabłko z jarmużem i imbirem albo marchewka i burakiem, surówki jem na potęgę, w ogóle to mam apetyt jak male prosię :) Jajka, rybki, twaróg własnej roboty z wsiowego mleka mniam mnx, tak że z jedzeniem u mnie oki, tylko coś to guzik dało jak się okazuje :)
-
widocznie taka twoja uroda ;)
-
Co przeciwwymiotnego mi dali do żyły to nie wiem, ale na około godz. przed chemią połknęłam EMEND 125mg i na kolejne dwa dni EMEND 80 mg. Do tego, do domu, na 3 do 4 dni IPP i PABI-DEXAMETHASON. Atosse też dostałam ale nie używałam.
Emend uwielbiam... Atossa była na czarną godzinę która nigdy nie nadeszła, za to z książki dowiedziałam się kim była Atossa ;-)
Za to jak sobie przypomnę PABI i moją reakcję na białe drinki....uuuu...nie lubię....
-
Również jestem fanką Emendu :) Nic innego na mnie nie działało.
-
Marzenko, to normalne, że namnażające się komórki (w tym krewka) są unicestwiane chemią. Pomyśl, że w znacznie większym chemia niszczy gada. Taka cena leczenia. Pomalutku zregenerują się Twoje dobre komórki :0ulan:
-
Nom, jakaś taka, słabej d.py jestem, jak to moja mama mawia ;). Dobrze chyba że sobie wybrałam lżejszą wersje leczenia :) Atossy zezarłam całe opakowanie, bez efektu chyba, targało mną raz , ale nawet nie miałam wtedy czym zwrócic ;). Chyba poproszę teraz o ten emend bo słyszałam już że skuteczny. Dobra założe sobie może jutro swój wątek, bo tu zaśmiecam i w końcu dostane upomnienie C:-)
-
Ale emend to tylko 3 tabletki, taki zestaw.
-
Dobra założe sobie może jutro swój wątek, bo tu zaśmiecam i w końcu dostane upomnienie C:-)
Tia :0ulan:, na życzenie zawsze >:D
-
U mnie emend krótko dzialal. Teraz mam dostać dodatkowo cos mocniejszego.
-
słuchajcie dziewczyny, jestem po pierwszej platynie. walczę z tym ujemnym gadem co sił. :0ulan: :0ulan: każą dużo pić by dużo sikać, bo nerki mogą wysiąść. Zastanawiam się, czy nie można by tej platyny trochę odcedzić, a nie wszystko do kanalizacji pchać, jak myślicie. Pozdrowionka.
-
Powodzenia :-*
Kombinuj z tym odzyskiem ;)
-
Do boju elizko :0ulan:
-
Powodzenia :0ulan: :0ulan:
-
Wróciłam. Już 6 dni po pierwszej zaczyna byc lepiej. mnie emed pomagał przy tamtych wcześniejszych i teraz tez, atosy nie brałam teraz ze wzgledu na wątrobę, było żle szczególnie wczoraj ale dziś już kryzys przeszedł myślę. Mnie to raczej bieggunki męcza niz wymioty po chemiach. Pozdrawiam wszystkich.
-
Na biegunki nic nie potrafię poradzić ,ale na pewno dziewczyny coś wiedzą.Fajnie że czujesz się lepiej.Odpoczywaj i nabieraj sił :0ulan: :0ulan:
-
Elizko a próbowałaś suszoną borówkę ::)
-
Albo dżem jagodowy, gorzka czekolada tylko taka prawdziwa i dwa kafelki wystarcza. Jak mi się cos więcej przypomni to napisze :D
-
Elizko "'enterol" bierz, skuteczny priobiotyk przy biegunkach .
-
Elizko "'enterol" bierz, skuteczny priobiotyk przy biegunkach .
Absolutnie nie wolno!!!
Moja chemiczka mało mnie nie zatłukła gołymi rękami, jak jej powiedziałam, że biorę enterol w trakcie chemii. Nigdy jej nie widziałam takiej wkurzonej. Ale sama na następnej wizycie wyjaśniła, że to mogło przyczynić się do śmierci jej pacjentki, dostała gorączki neutropenicznej i nic nie pomogło :-(
Co najmniej tydzięń przed drinkiem i tydzień po nie wolno żadnych probiotyków, prebiotyków, etc.
-
http://policzmysie.pl/poradnik/chemioterapia-poradnik-dla-pacjenta/strona/2/ http://zdrowie.flink.pl/probiotyki.php
detoks przy chemii wskazany ,żeby truciznę w jakimś stopniu wydalić, to co w żołądku ,wątrobie wypłukać ale żeby się tez nie odwodnić i móc w miarę normalnie funkcjonować ,to tez nie powinno się leków przeciwwymiotnych podawać ?
mojej koleżance właśnie enterol onkolog zlecił przy biegunkach podczas chemioterapii/
ps. lekarzem nie jestem ,uważam że zawsze trzeba pytać lekarza co wolno a co nie w takich sytuacjach
-
Pacjentka zmarla przez to ze wziela probiotyk a w wyniku chemii dostała gorączki i zmarła? Az ciężko w to uwierzyć bo przeciez mogla jej zastrzyki zaraz po kursie dać na krwinki i gorączki by nie bylo. Mi lekarka pozwolila wszystko brać.
-
Mi lekarz też zlecił na każdym wypisie Enterol przy biegunkach.
-
Nie Nastja, to nie taki schemat działania. Po prostu pewne połączenia nie są dobre (choć smaczne: jak herbata z cytryną, twarożek z pomidorami, etc.). Podobnie przy chemii, gdy wyjaławia organizm a my dajemy mu bakterie. I choć one dobre są z założenia, to w pewnych okolicznościach niestety wiecej szkody niż pożytku mogą zrobić.
Spotkałam kiedyś na naszej onkol znajomego, który wyrwał się chłoniakowi (choć dawali mu 10% szans na przeżycie). On sam właśnie też ładował się probiobykami, a 2 dni po chemii wylądował na OIOMIE.
Różne są podejscia do stosowania ziół w trakcie chemii. Na biegunki świetnie działa korzeń kobylaka (szczawiu polnego). Z tym, że ja stosuję go teraz w przypadku kłopotów. Bo w trakcie chemii to dokładnie w druga stronę miałam :-(
-
U dziecka stosowałam gotowaną marchew,ryż a przy sporych kłopotach węgiel ( z apteki) .Jednak nie wiem co doradzić ,bo ja biegunek nie miałam.
-
Ja spodziewałam się zaparć, bo o tym najczęściej słyszałam od biorących chemię. W moim przypadku, raczej lekkie rozwolnienie, ale biegunką to tego bym nie nazwała. Bo przecież 3 może 4 razy na dzień to jeszcze nie tragedia, tym bardziej, że nie było to od razu po jedzeniu. Dość szybko się unormowało.
-
Lepsza mała biegunka, niż zatwardzenie :-\
Mnie moja chemiczka nie pozwalała nic brać w czasie chemii, piszę o wszelkiego rodzaju suplementach, witaminach itp.
-
cos mi tu z tymi probiotykami nie pasuje , tu można poczytać by je uzywac :
http://www.forum-onkologiczne.com.pl/forum/abc-chemioterapii-poradnik-dla-pacjentow-i-ich-rodzin-vt1274.htm
doczytałam by ich nie używac gdy ma się granulocytopenię!!
-
Wiesz, ja też była przekonana, że powinnam łykać. Zawsze. Niezależnie od terminu drinka. Chemiczka była w swym postępowaniu stanowcza, a ja wolałam nie ryzykować. Łykałam 2 tygodnie - tydzień przed i tydzień po już bez probiotyku. Podobnie było z nabiałem.
-
być może chemiczka miała złe doswiadczenia z pacjentami , którzy wpadali w granulocytopenię i wolała już nie ryzykować, silnie obniżona odporność jest przeciwskazaniem do brania probiotykow
zawsze lepiej zaczynać wszelkie regeneracje organizmu po leczeniu
-
coś jest na rzeczy,
cioteczka wiki podaje, że granulocytopenia ma związek z neutropenią - najliczniejszymi granulocytami są neutrofile,
proszę wysłać zapytanie do naszego eksperta :)
-
Ups, a ja mam zwyczaj popijać rano na czczo drinka;) z wody z miodem i octem jabłkowym, takim własnoręcznie robionym, a taki ocet to tez probiotyk :-\. I co w takim razie z kiszoną kapustą, ogórkami??
-
możesz na czczo pic na zmianę- ten napoj , wodę z ogorków , kapusty czy sok z kiszonych burakow
ja tak właśnie kilka lat robiłam będąc na diecie budwig
-
Czytałam o tej diecie dzisiaj .Trochę jestem przeciw spożywaniu łososia i dużych ryb morskich.Ostatnio są one bardzo zatrute ołowiem i innymi substancjami.Za długo żyją i kumulują wszystko w organiźmie.Można jeść tylko małe ryby morskie
-
ja nie lubię ryb ,dlatego tez bardzo rzadko je jadałam i jadam
te prawie 9 lat temu dieta proponowana była ciut inna, bardziej restrykcyjna ( oczywiście Budwig nie żyje, kto inny zajmuje się rozpropagowywaniem diety i wymysla menu)
ryba - raz w tygodniu to było max i niewiele i najlepiej jak wszystko z hodowli eko
omega 3 brało się głownie z oleju lnianego
bazą była specjalna pasta i jadało się głównie warzywa
-
Ups, a ja mam zwyczaj popijać rano na czczo drinka;) z wody z miodem i octem jabłkowym, takim własnoręcznie robionym, a taki ocet to tez probiotyk :-\ . I co w takim razie z kiszoną kapustą, ogórkami??
ja myślę, że naturalne probiotyki nie wyrządzą Ci szkody :)
tu można poczytać o tych z apteki i piszą o zażywaniu w czasie chemio i radioterapii:
http://zdrowie.flink.pl/probiotyki.php (http://zdrowie.flink.pl/probiotyki.php)
-
Przy przegladaniu starych papierów zerknelam na odbitki swoich badań. I tak jakos do mnie dotarło... mam jak wól- receptory na minus w raku inwazyjnym a na plus w raku in situ (ER I PR) :o To dlaczego nie proponowano mi hormonoterapii? W wynikach nie ma ani słowa na temat tego jak silna jest hormonozaleznośc raka in situ >:(
-
Jak będziesz w Polsce, każ sobie zbadać to. Preparaty muszą być archiwowane.
Może doktory uznały, że jak in situ, to chemia go skutecznie wytłucze i nie ma co się nim dalej zajmować ???
-
Dzień dobry, mam
nadzieję, że jeszcze ktoś tu zagląda na te forum bo potrzebuję wsparcia, porady. Może od początku. W kwietniu tego roku moja mama wyczuła w piersi guza. Zaczęła się szybka diagnostyka .Okazało się , że jest potrójnie ujemny, G3 , Ki67- 80% , T2N0M0 . Guz miał w kwietniu wymiary 36x27 mm. W maju mama dostała pierwszą chemię czerwona według schematu EC , dostała 4 wlewy co 3 tygodnie . Po czerwonej chemii zrobiono UGS , guz miał wymiary 29,5 mm x 19,5 mm. Ucieszyłyśmy się , że się zmniejsza . Mama zaczęła kolejny cykl 12 chemii Paklitaxel : dexamethasone. Po 9 cyklu miała znowu robione USG , gdzie guz miał wymiar 33 mm x 20 mm . Lekarz , która robiła USG stwierdziła , że w tamtym USG dokonano źle pomiaru!!!. Po chemii planowana jest operacja oszczędzająca zaplanowana na 14 listopada , następnie radioterapia. Dziewczyny powiedzcie co o tym wszystkim myśleć , strasznie się boję, martwię się bardzo czy uda się mamie jakoś z tego wyjść . Czy ten guz powinien więcej się zmniejszyć ? Lekarka z chemioterapii twierdzi , ze go mało co wyczuwa badając mamę ręką i że prawa i lewa pierś mało co się różnią od siebie w dotyku ( guz jest w prawej ) Czy chemia działa tak jak powinna czy coś jest nie tak ? Martwi mnie jeszcze ten wysoki wskaźnik Ki . Mam kocioł w głowie totalny . Pozdrawiam Was wszystkie.
-
Odpowiedziałam Ci tu: http://www.forum.amazonka.org.pl/index.php?topic=220.msg183414#new
-
Ja też się tutaj melduję :(
Drogie dziewczyny, przeczytałam historię Waszej koleżanki Ewy... Jak nie mogłam spać, przeczytałam cały jej wątek o samopoczuciu podczas chemii. A potem coś mnie tknęło, że tak dawno nie było tam aktualizacji ani żadnych innych jej postów, więc wyszukałam w wyszukiwarce i już znam jej historię do końca. Poryczałam się... Trudno też nie brać tego do siebie, tak od razu po diagnozie. Jestem przerażona. Ja też 3 minusy, ale mój guzy jest większy niż Ewa miała na początku no i to moje ki67 na poziome 90%, też wyższym.
Wiem, że tu jest dużo historii i mnóstwo pozytywnych, ale do mnie dopiero dociera, jak bardzo poważnie jestem chora.
-
Moj guzior miał 8cm, zaatakował węzły i chemią się nie przejął, a mimo to piszę o nim tylw lat później. Są również niestety niedobre zakończenia, ale tych dobrych jest więcej i tego się trzymajmy.
Ja też czasem czytam te stare wątki, chcę pamiętać o dziewczynach. Ale jak mi poiedziała pani w ZUSie gdy składałam papiery o rentę w czasie leczenia(też amazonka) że jej lekarka radziła żeby się rozejrzała ile codziennie umiera osób zdrowych. I jak liczyłam po 5 latach od mojego zachorowania to ubyło mi ok 20 znajomych i krewnych, z czego jedynie 2 osoby miały raka. Potem już nie liczyłam.
-
Dziękuję za slowa otuchy. W sumie jak się zastanowię to nawet w moim najbliższym otoczeniu znam kilka kobiet, które bez szwanku wyszły z raka piersi, a chyba ani jednej osobiście nie poznałam dla której byłoby inaczej.
-
Dzień dobry. Mam na imie Monika i mam 33 lata. Wczoraj usłyszałam diagnoze raka piersi trojujemnego. Guz ma wielkosc prawie 2 cm. Zlokalizowany w lewej piersi. Bardzo sie boje bo mam w domku 2 letnego synka, ktorego kocham nad zycie. Chciałam się wygadac troche zeby mi ulzylo. Moze jest jakas Pani ktora mi odpisze.
-
No mało tu zagląda teraz osób, bo wszystko na fejsie siedzi. Mamy tu dziewczynę, która jeśli dobrze pamiętam (bo dawno to było) chyba na końcówce ciąży była albo dwumiesięczne dziecko miała i starszą chyba dwulatkę. Rak piersi z przerzutem do węzła. Teraz jej starsza córka w średniej szkole a młodsza albo kończy podstawówkę albo początek średniej. I dziewczyny ciągle mają matkę, chociaż rokowania nie były takie całkiem dobre. Brać taki przykład za wzór i do boju. Leczenie i później spokój będzie.
-
Dziękuję lulu za odpowiedź. Jak nazywa sie grupa na fb zebym mogla ja znaleźć i dołączyć? Ciesze sie z tej historii ktora opisalas. Potrzebuje takich pozytywnych aspektow jak nigdy. Dzisiaj mam wizyte u lekarza i bedzie mnie kierowal na dokladniejsze badania. Narazie jestem tylko po biopsji gruboiglowej piersi. Przeraża tez mnie moje ki67 - prawie 100%. Guz wyczułam 29 lutego 2024. Pierwsze usg 12 marca, biopsja 19.03, wyniki 26.03. Wszystko przede mna dopiero.
-
Wysokie ki to zwykle dobra reakcja na chemię i za to trzymajmy kciuki