Ja też nie ukrywam choroby ponieważ moja mama mieszka piętro niżej. Lepiej że wie,bardzo dużo mi pomagała i nadal pomaga.
Najgorzej, że dzieciaczki musiały patrzeć na mnie w tych okropnych momentach. Mały jeszcze nie rozumie ale nastolatek to bardzo przeżywa.
Strasznie ciężko jak pomyślę, a jeśli coś będzie nie tak.
Ale jak narazie jest dobrze i z tego się cieszę ogromnie
.
Czasem naprawdę zapominam o tym ,,czymś,, przecież teraz jestem zdrowa, ale boję się z drugiej strony, że jak wrócę do pełnej radości życia to to coś może zaś dać znać. Kurcze, głupoty piszę ale jak narazie nie umiem się przestawić na całkowite pozytywne myślenie. Czy też miałyście takie dołki psychiczne i strach o następny dzień?
Miałam zostać w stolicy do zabiegu ale jednak wróciłam do domu. Trudno, wolę spać w łóżku swoim. Kurcze jak bym tam miała bezczynnie siedzieć to bym oszalała. Pogoda okropna, cały czas lało. I co tam porabiać można?
Boję się poniedziałku, jednak będzie znieczulenie ogólne. Nie ma że boli róła w gardło