Maja zadomowiona ....Dziękuję...
Janusz już w domu...narazie nie chce jeść ...ma biegunkę...przywiózł ze szpitala...Pielęgniarka boi się,że za niedługo będzie trzeba amputować drugą nogę...Podjadę w sobotę...teraz córki pomagają, zięć chodzi do pracy na nocki więc w dzień w domu...Kuzynka wie,że zawsze może dzwonić o pomoc...
A teraz to ja wypędzę Ją do neurologa...ma początki Parkinsona...Czekam jeszcze na przyjazd brata Janusza...muszę z Nim pogadać...
A dzisiaj po wielu latach zabrałam się za gotowanie bigosu...dostałam "wkład" szkoda było zmarnować...spróbowałam...dzisiaj ok...jutro dogotuję i.....
chyba będa tak się oblizywać...