Jesteśmy umówieni, że jeśli dotrą do Wa-wy to się do nas odezwą.
No to będę czekać Szczególnie na malutką Olivię
I co??? Pojawili się w ciągu minionego roku?
A synom trza we właściwym czasie podetknąć pod nos fotkę Olivii i zrobić oczy a'la kot ze Shreka...
humoru nie mam to i nie piszę
rozchorowałam się
i się leczę…. leżeniem i nudą
Jak mnie rozłoży to wypróbuję tę metodę ;-) Chętnie nawet dziś, ale muszę do piątku wypchnąć wniosek do fundacji i … jakoś mi z kipą nie po drodze...
Właśnie wróciłam z pięknego zajścia - Jezioro Łabędzie w wykonaniu baletu rosyjskiego; mniamusne A zaraz później bankiet na którym publicznie wznisłam toast (tradycyjnie ) za zdrowie Bo właśnie dwie godziny temu zaczęłam siódmy rok bez raka
6 lat minęło jak jedne dzień
14 listopada, 6 lat temu, zamknęłam raka w słoiku I tam siedzi
:-) I kolejnych urodzin, i kolejnych, i kolejnych....
Zastanawiam się, którą datę mam obrać za drugie urodziny... Dzień diagnozy, pierwszy drink, operacja...Jak operowali, to po skorupiaku nawet śladu nie było...
Ciesze się bardzo ,ze już po! :oklaski:Nie wiem wprawdzie co ci uciachali , ( nie doczytałam ,albo nie zwierzyłaś się ) ale mam nadzieję,ze nic szczególnego i widocznego! Duzo zdrówka!
ręce jej w każdym razie zostały, bo z pisaniem sobie radzi to najważniejsze
oczy też
nogi też właśnie mnie do łazienki i spowrotem doprowadzono
brawo, mózgu też nie wycięli
To się nazywa wsparcie! :-)
leżę i marudzę
a nawet jakąś awanturkę drobną zrobiłam
I myślę, że rzeczywiście lepiej po takim zajściu zostać ze 2 dni dłużej w szpitalu, bo widok kuchni obsługiwanej przez facetów, nie działa na mnie zdrowotnie
(...)(
Domyślam się, że wycięto to, na co i otaczający lekarze i u mnie mają ochotę: „Pani Aneto, trendy są teraz takie, że się wycina!”. A jak będą trendy, że się nie wycina to co: przyszyją mi w powrotem?
hehe, nie 'bezworeczkowych', bo to nie woreczek był, a pęcherzyk
Iiiiii... no to strzeliłam, jak qlą w płot ;-)
Tak (...) Zdecydowanie chyba gust mi się zmienił wraz z moim wiekiem
Szczególnie dodając jeszcze jedną moją fascynację, czyli Seana Connery, którego kiedyś przypadkowo spotkałam w dalekim świecie nad jakimś basenem
Opowiadałam Wam?
Jak go zobaczyłam? i pomyślałam, że podejdę i powiem po angielsku mniej więcej tak - Dzień dobry, przepraszam, ze przeszkadzam, ale muszę panu koneicznie powiedzieć, jak pana uwielbiam, szczególnie za rolę w filmie Imię Róży, ale też widziałam…. (no długa ta przemowa była ). Ale ponieważ mój angielski nie jest płynny i czasami słów mi brakuje, więc cyzelowałam swoją przemowę i jeszcze dla kurażu zamówiłam sobie drinka. I siedziałam, zerkałam na stolik obok, kontrolowałam czy pan Sean jeszcze jest i cyzelowałam dalej. I zamawiałam kolejne drinki, bo od nich mi się jakoś lepiej po angielsku myślało Po jakichś 3 godzinach i po dobrych kilku kolejnych drinkach, zauważyłam, że pan Sean zbiera się do wyjścia; czasu na dopracowanie przemówienia nie było, więc zerwałam się od swojego stolika łapiąc równowagę i powiedziałam - Sir Sean you're ok, verry super ok
I mi podziękował I swoją dłoń podał I uścisnął dłoń_moją I się uśmiechnął
Agawo, you are the best! A mój monitor cały w jabłku, które podczas czytania znajdowało się w gębie czytającej. Czym ja to doczyszczę?
Ja mam traume z dzieciństwa - jak zastałam mojego ojca z uniesionym młotkiem w jednej ręce a karpiem w drugiej!!!!! Na nic zdały się tłumaczenia ,ze rybka tak sobie tutaj tańczy na desce!!
U tesciow krążyła opowieść o indyku który 15 min latał po kuchni bez głowy!!!
Po diagnozie zapragnęłam zdrowego jedzenia – w tym królika i indyka ze wsi. No i chrzestna przywiozła. Z tym, że króli był wielki i żywy. I ponoć śliczny. I chętnych na oprawce brakowało. Więc zapowiedziałam, że Pafnucego zobaczę albo jako mięsko albo żywego, gdy zapadnie decyzja o hodowli... Teść z rańca wziął tasak w dłoń... Indyka na szczęście został już przywieziony bez piór, w stanie zwiotczenia i wypatroszony...
(...)
No dobra - po powyższej ironii już słychać, że nie lubię świąt
(
A ja uwielbiam. Uwielbiam. Uwielbiam.
Już kombinuję co robić w tym roku na ozdoby: rok temu były reniferki z korkach od wina. Co roku góra pierników, suszenie pomarańczy....
(...)
Wczoraj podjęłam decyzję o uśpieniu Conni. 5 stycznia skończyła 15 lat. Od 2 lat była na sterydach i lekach uśmierzających ból z powodu chorych stawów, od kilku miesięcy nie widziała i nie słyszała, od kilku tygodni miała zaburzenia równowagi i się przewracała, od kilku dni nie mogła już wychodzić na dwór za swoimi potrzebami… Ale nie cierpiała z bólu… ale czule była wdzięczna za głaskanie, za smakołyki podtykane pod nos, prawie się uśmiechała, gdy wiedziała, że jej ukochany pan przyjechał…
(...)
A teraz siedzę sama (choć z mężem….) i płaczę… I się zastanawiam, czy jednak mogłam podjąć inną decyzję?…
(...)
Piszę o Conni, o tym, że dziś odeszła do psiego raju, że jej w tym pomogłam, bo nie chcę być dziś wieczorem tak bardzo sama… Nawet nie mam z kim na spacer iść…
Boruta była z nami 16 lat. Wilk na nogach jamnika. Wyła w nocy, gdy odchodził mój tato (mieszkający o km dalej). My wyliśmy gdy przyszło nam ją pożegnać... Cierpiała podobnie jak Conni, choć znacznie krócej... Jest w naszym ogródku. Jakoś nie mogliśmy dopuścić myśli, że nie wiadomo co się z nią stanie (no bo w końcu jeśli w ludzkim krematorium personelowi nie zależało czyje prochy sypią do urn...)...
Zostaję adopcyjną mamą Dziś podpisałam, zastanawiając się - czy na pewno wiem, co robię - umowę adopcyjną. Dziewczynka przyjedzie do nas w piątek
Ma 4 latka, jest z hodowli, ale już nie może mieć więcej dzieci, więc oddają ją w tzw dobre (czyli nasze ) ręce
Przedstawiam Wam - oto Romina di Gattinata
O rety! Jaka piękność!!!! Jest wciąż z Wami? I co za imię! Nie to co nasze futra o pospolitych imionach Fisia i Miecia...
s. 92 zakończona