Dana miała jechać na obóz narciarski chyba do Czech, pisała, że narciarstwa uprawiać nie będzie, ale inne sporty jak najbardziej
Brawa Danuta za uważne czytanie, a troszczącym się o mój niebyt tutaj serdecznie dziękuję
Wróciłam dziś późnym popołudniem, nawet się nie rozpakowałam, co nieco zjadłam i czytam zaległe posty.
Tam gdzie byłam (schronisko Miedvedin w Dolnych Miseczkach) podobno ruter się spsuł, ale chyba coś kręcili i już założyli, że po sezonie, a tu zjechała się grupa 46 osób. Byliśmy sami w schronisku, ale jak kogoś to miejsce zainteresuje, to opiszę co nieco.
Na narty nie weszłam, choć śniegu było moc, za to wiele szlaków przeszłam pieszo w warunkach różnych, raz w śnieżycy, raz we mgle, dwa dni słoneczne. Popas w schroniskach. Każdego dnia 10-15 km w warunkach zimowych, czuły moje biedne nóżki, ale dla widoków górskich mogę zrobić wiele. Grupa dzieliła się na biegaczy narciarskich, zjazdowców i grupy piechurów. Po obiadokolacji biesiadowanie, prezentacje z ciekawych wyjazdów, nocne pogaduszki. Na nudę, książkę nie było czasu.
Wracam czytać dalej i dodam, ze bardzo mi Was brakowało, mimo zagospodarowanego czasu