Jakie to dziwne...ale ja nie pamiętam dat...tych sprzed dwóch lat. Pamiętam, co wydarzyła się którego dnia tygodnia...
Dopiero wejście do innego świata: daty badań, wyników, etc . przywołały mnie do kalendarza (bo na pewno nie do porządku).
Więc co dziś mamy? Wtorek.
We wtorek zgodnie z zapowiedzią pojawiłam się przed gabinetem pani dr, by zrobić biopsję cienkoigłową. W sumie to byłam spokojna, bo przecież 3 sierpnia robiłam biopsję z tej piersi, w tej samej lokalizacji. Torbiel była duża (48 mmm), ściągnięto 15 ml płynu. Było czysto.
Ale teraz to nie był już wyczuwalny woreczek, miękki, okrągły (jak nawet 2 tygodnie wcześniej) tylko...kalafior. Chropowaty, twardy, coraz bardziej wypychający skórę na prawej piersi.
Dr obsługujący usg najechał na miejsce wkłucia i usłyszałam, jak mówi do lekarki od biopsji: „Wiesz, to się chyba nie kwalifikuje do cienkiej igły. Ale to Twoja pacjentka”...Spojrzałam na niego. On wyszedł z gabinetu a ja wiedziałam, że jestem w czarnej doopie...
Lekarka, urocza blondynka o niebiańsko błękitnych oczach, podkreślanych niebieskimi elementami odzieży, biżuterii, makijażem, poprosiła o rozmowę. … Ale w sumie to był jej monolog...ja siedziałam i słuchałam...”ma pani iść na ul. C. do dr. B. I to jak najszybciej. O, tu ma pani ode mnie karteczkę, proszę ją dać doktorowi. Ale proszę: niech pani nie czeka na święta, na sylwestra. Jeśli to jest to, co myślę to ...proszę nie czekać”... Wyszłam z gabinetu...
Wsiadłam do zaparkowanego samochodu i zadzwoniłam do swojego gina: „panie dr..wyszłam z gabinetu. Mam iść do dr. B. Czy mam odstawić pigułki?” Usłyszałam troskę i strach: „Tak pani Aneto, jak najszybciej. I proszę do mnie dzwonić” Od kilku m-cy brałam pigułki, które miały stabilizować sytuację z moimi torbielami w piersiach...
Pojechałam do przychodni przy ul. C. Na poniedziałek umówiłam się na usg. Dopiero po usg miano mi wyznaczyć wizytę u lekarza.
Znów wsiadłam do samochodu i ...puściło. Ktoś odkręcił kran. Oczy mi się pociły. Dostałam dreszczy. Zadzwoniłam do przyjaciółki. Ona sama w tym czasie była w ...niecodziennej sytuacji. Wysłuchała. Pocieszyła. Zapewniła, że to na pewno nie rak...