Danuto, to rzeczywiście stanęli na wysokości zadania. Teraz jest niezłe zamieszanie, bo sala komercyjna wylądowała (od 2 di) na tarasie). W sali montują chyba klimatyzację. Mam od stołu widok na Pijalnię, część parku. Cudnie. A jedzonko pyszne. Ogromny wybór. Bardzo jestem zadowolona z dopłaty. Mnóstwo warzyw, sałatek. Tęsknię jedynie za prawdziwym pieczywem, na zakwasie, wilgotnym, kwaskowym.... I mam rewelacyjne towarzystwo przy stoliku. Pękamy ze śmiechu po prostu. Jemy i zostajemy na pogaduchach.
Masz rację Tojko. Teraz komercyjny pobyt 2 tygodniowy to wydatek 3600 zł. Za cholerę bym tyle nie zapłaciła.
Dzisiaj pań nadal u mnie nie było. U sąsiadek była.
Ale zrzucam to na karb zmiany turnusu - wczoraj 60 osób wyjechało i nowych przyjechało, a dzisiaj 100. Sama byłam świadkiem sytuacji jak pani lamentowała, że na co jej przyszło, żeby przyjeżdżać i na pokój czekać. To było koło 11.30 a turnus oficjalnie zaczyna się od 15.tej.
Za to uważam, że sala relaksu to jakieś "fantastyczne nieporozumienie". W suterenie, ciasna, na podłodze ułożona na ścisk materace. Żadnego klimatu do relaksu. Wręcz przeciwnie - w rogu przebiega pion kanalizacyjny i co kilka minut słychać... bynajmniej nie jest to szum wodospadu :-) A pani jedynie włącza płytę i wchodzi do sąsiadującego pokoju... żenada. Ale na szczęście nie są obowiązkowe, więc idę po podpis. Wolę się relaksować na samotnych spacerach. Jak wczoraj. Znów do Szczytnej, korzystając z cudnej pogody. Na liczniku 11,7 km, prawie 1000 kcal spalone, a czas 2 godziny 14 minut. Bossssko było!